7.

11.5K 730 15
                                    

Chłopak puścił moje nadgarstki, znikając zza rogiem. Usiadłam na podłodze, zjeżdzając plecami po zimnej ścianie. Wypuściłam powietrze w płuc, próbując uspokoić co raz to nowsze łzy, które spływały po moich policzkach. Bipolarny dupek!  Pamiętaj Van, trzymaj się od niego z daleka. Wszystko co on miał w sobie kręciło mnie. Jego niebieskie oczy, postawione blond włosy i kolczyk w wardze...

-Vanessa!- Po raz kolejny przyłapałam się na myśleniu o blondynie. Spojrzałam na swoje nadgarstki, na których gdzieniegdzie widniały czerwone ślady.

Luke's POV
Splunąłem na ziemię, modląc się aby dziewczyna nic nikomu nie powiedziała. Złapałem się za włosy, delikatnie ciągnąc za końcówki. Wzruszyłem ramionami, wracając do pokoju, który kiedyś był dwuosobowym pokojem.. Dokładnie to jakieś trzydzieści minut temu.
-Zaraz...-mruknąłem- Co ona tam kurwa robiła?! 

Van's POV
Gdy upewniłam się, że nikogo nie ma w pobliżu, wyciągnęłam zeszyt w delfiny, przeszukając po kolei wszystkie małe karteczki. 
Kanciapa.
Podrapałam sie po szyi, zastanawiając się gdzie do cholery może być kanciapa. Przebiegłam po cichu do głównego korytarza, szukając wielkiej mapy, łudząc się, że będzie na niej narysowana kanciapa. Kiedy miałam już kłaść rękę na mapce, dostrzegłam czarne drzwi z napisem "pokój konserwacji". Wzruszyłam ramionami, popychając drzwi, które całe szczęście były otwarte.
Rozejrzałam się po zakurzonym i zapajęczonym pokoju, czując strach i obrzydzenie. Mogę znieść wszystko, ale nie brud, smród i pająki. 
Szukałam szuflady, która zaznaczona była na kartce numer trzy. Było ich tu z pięćdziesiąt, nie żartuję... Próbowałam znaleźć rozwiązanie, albo chociaż wskazówkę. Nagle w mojej głowie zapaliła się jasna żaróweczka. Przeszukałam wszystkie wskazówki, szukając tego jednego słowa klucz.

Czerwony.

Przecież to jest oczywiste! 
Szarpnęłam za czerwoną szufladę, w której ukazał się jeden, mały kluczyk. Moje oczy zalśniły w ciemności, a na ustach powstał triumfalny uśmiech. Nie przejmowałam się nawet strasznym bólem nadgarstków. Liczyło się teraz to, że zaliczyłam pierwszy punkt. Zacisnęłam klucz w pięści, rzucając się biegiem do pokoju nauczycielskiego. 
Włączyłam latarkę w telefonie, szukając zamka. Wsunęłam w niego miedziany klucz, przekręcając go. Zamknęłam za sobą drzwi, zapalając światło. Przyłożyłam rękę do czoła, czując swoje szczęście nawet w palcach u stóp. Następny krok... 

Nagle, drzwi zamknęły się, powodując, że moje ciało podskoczyło ze strachu. Coś czuję, że nie ma mnie już w tej szkole. Odwróciłam się na pięcie, widząc przed sobą niebieskookiego chłopaka, który opierał się o drzwi.

-Powiesz mi co kombinujesz?- dwoma palcami wywijał swój kolczyk, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. On o tym wiedział.
Próbując złożyć sensowne zdanie, oparłam się o wielki stół, jak najdyskretniej chowając swój zeszyt. Wzruszyłam ramionami, rozglądając się po pokoju.

-Zwiedzam. - Przechyliłam głowę, mając nadzieję, że połknął haczyk. 
-Zwiedzasz? W środku nocy?

Przeklnęłam swój żywot w duchu, prosząc o to, aby stąd wyszedł, zrobił cokolwiek aby go tu nie było. Nie chcąc dłużej prowadzić tej konwersacji, pokiwałam głową, zakładając ręce na piersi, ukazując moje nadgarstki. Był to błąd. 
Chłopak podszedł do mnie, chcąc z bliska obejrzeć ślady, które zrobił chwilę wcześniej. Opuścił moją dłoń, znikając gdzieś wzrokiem. 

Kiedy miałam wyjść z pomieszczenia, ktoś szarpnął za klamkę, ale, że blondyn zatrzasnął drzwi, nie wyszło mu to za pierwszym razem. Zacisnęłam powieki, czując na swoim ramieniu jego dłon, która prowadziła mnie do wielkiej szafy.
-Oszalałeś?! - Szepnęłam, ale zanim zdążył coś odpowiedzieć, byliśmy już w środku. 
Miejsce było naprawdę ograniczone, a nasze ciała stykały się ze sobą. Kręciłam się ile wlezie by być od niego jak najdalej. Poczułam na ustach jego palec, kiedy dwoje ludzi rozpoczęli rozmowę.

-Jestem pewna, że ktoś tu był! Światło było zapalone!- Krzyknęła kobieta, stukając o posadzkę swoim obcasem.
-Może się pani przewidziało. Niektórzy nauczyciele zapominają go gasić.- Jego głos był bardzo spokojny, zważając na okoliczności.
-Ja już się dowiem kto tu był. Choćbym miała tu zginąć!

Wywróciłam oczyma, czując na sobie wzrok blondyna. Odwróciłam się delikatnie w jego stronę, czując jak na jego twarzy promienieje uśmiech.
-Luke. - Szepnął, kiwając do mnie głową.
-Vanessa. - Mruknęłam, przypominając naburmuszoną pięciolatkę. 

-Moment... Słyszał pan to?!

_________________________________________________
Witam! Napisałam trochę dłuższy rozdział, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie :) 
Podoba wam się? Mi tak średnio, ale nie jest źle haha <3 
Do następnego :) 

Secret Code //L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz