20.

8.4K 657 28
                                    

Niespodzianka!!!! (Spóźniony prezent mikołajkowy :D)
_____________________________________________

Vanessa's POV

Zacisnęłam usta i spokojnie wystukałam odpowiedź.

Do: Luke
Nie, Luke, przykro mi. 

Od: Luke

Kurwa mać, Vanessa!

Do: Luke
Daj sobie ze mną spokój i zajmij się własnym życiem.

Od: Luke
Ale ty nic nie rozumiesz!

Do: Luke
Przepraszam, nie mam czasu rozmawiać. 

Wyłączyłam telefon i schowałam go pod poduszkę. Miałam cholerną ochotę sprawdzić, czy nowe wiadomości zagościły na moim telefonie, ale nie mogłam. Przygryzłam wargę i sięgnęłam po torbę z książkami. Do oddania pracy semestralnej zostało mi półtora miesiąca. Wypuściłam powietrze świstem, wykładając jednocześnie wszystkie potrzebne materiały. Tak, w ten sposób zapomnę o Luke'u i o wszystkim, co z nim powiązane. Nie prosząc o zgodę, przepisałam część notatek Sary, po czym podrzuciłam jej zeszyt, który zgrabnie złapała, nie prosząc o wyjaśnienia. Czułam, że telefon, który leżał pod poduszką chciał wypalić dziurę w materacu, podłodze i ziemi. 

-Sara, mam prośbę- mruknęłam, wyjmując urządzenie z ukrycia.
-Tak?- spytała niewinnie, kończąc malować środkowy paznokieć. 
-Przechowaj to- burknęłam, kładąc go na jej kolanie. 
-Zależy ci- bardziej stwierdziła, niż spytała, mrużąc oczy.
-Coo?- fuknęłam, śmiejąc się- Jest dupkiem, żałosnym, bipolarnym, narcyztycznym, - seksownym, dodałam w myślach- dupkiem, który myśli, że może mnie wykorzystać i opowiedzieć o tym tej blond suce z podróbami Louis'a Vuitton. 
-Ale...- złapała się za tył głowy, zaciskając usta- ty i on... No wiesz.. 
Poczułam się zawstydzona pytaniem Sary, czując jak moje policzki nabierają kolor purpury. Fakt, robiłam z nim rzeczy, na które nigdy nie byłoby mnie stać, ale nie można tego zaliczyć do... "tych rzeczy".  
-Sara!- pisnęłam, kiedy wskaźnik mojej odwagi drgnął- Oczywiście, że nie, nie jestem taka- szepnęłam, pocierając szyję. 
                                                                        ***
Ciche pukanie do drzwi wyciągnęło mnie z transu nauki. Straciłam całą ochotę na wycieczkowanie. Wymieniłyśmy z Sarą spojrzenia, po czym obie rzuciłyśmy się do drzwi. Jako, że dobiegłam do nich pierwsza, dziewczyna wróciła ze spuszczoną głową na łóżko i zanurzyła się w niezbyt miękkich poduszkach. 
-Hej - wysoki, czarnoskóry chłopak wyciągnął w moją stroną dłoń i uśmiechnął się- Jonathan- jeszcze jesteście w pokojach? Mamy dwie godziny dla siebie, jest niezła zabawa, potem jest kolacja- Puścił moją rękę i wskazał kciukiem za siebie - Pokój 30B. Oh, jeszcze jedno - zawrócił się, kiedy miałam zamknąć drzwi. - Sara? 
-Co- burknęła, podnosząc wzrok zza ekranu telefonu.
-Wie?- pokiwała głową, na co uśmiechnął się - Po kolacji zaczynami zabawę z tabletkami. Niedługo dostaniecie liste- mrugnął i wyszedł. 

-O czym on mówi?- zmarszczyłam brwi, otwierając moją czarną walizkę. Uśmiechnęłam się pod nosem, wpadając na genialny plan. 
-Impreza, pokój 30B, i prochy, której części nie zrozumiałaś?- Sara i telefon to para, która nigdy się nie rozstaje. Odpowiada krótko i zwięźle, nie zwracając uwagi na nic. Wywróciwszy oczyma, wyrwałam z jej dłoni telefon, przez co spotkałam się z jej głośnym protestem. 
-Idziemy tam?- uniosłam brew, uśmiechając się szeroko.
-Nie- burknęła Sara, wyciągając dłoń po swoje dziecko. 
-Będzie fajnie.. Może uda mi się zapomnieć..- dodałam ciszej, przeszukując walizkę. 

Postawiłam na białą spódniczkę, czarny top ma ramiączkach, odsłaniający kawałek brzucha, tego samego koloru co dół trampki, a włosy związałam w prostego półkucyka. Moje włosy były tak gęste, że ledwo co było go widać, jednakże wydawały się one bardziej podniesione. Zamiast opaski użyłam kocich uszek z czarnego materiału. Stanęłam przed małym lusterkiem, decydując na delikatny makijaż. Pędzlem nałożyłam podkład, a rzęszy pociągnęłam tuszem. Moje kości policzkowe ozdobił róż z Chanel, z którym się nie rozstawałam. Szyję i nadgarstki spryskałam perfumami, po czym usiadłam na łóżku i poczekałam na brunetkę.  

W drodze do pokoju 30B czułam dziwne uczucie roznoszące się od gardła do brzucha. A co, jeśli Luke tam będzie? Zobaczy mnie, rzuci jakimś niegrzecznym komentarzem, upokorzy mnie? Przygryzłam wargę, starając się nie myśleć o najgorszym. Sara pociągnęła za klamkę i otworzyła szeroko oczy.

Powietrze w tym pokoju było zdecydowanie bardziej gęstsze niż na korytarzu, co było winą przeludnienia. Na podłodze toczyła się gra w butelkę, przez którą co chwilę ktoś wybuchał śmiechem. Na całe szczęście Luke'a nie było w zasięgu mojego wzroku, za co podziękowałam w duchu. Przez głowę przeszła mi niepokojąca myśl. A jeśli jest z Chantel? Co, jeśli wykorzystał okazje i zabrał ją do siebie, kiedy wszyscy są tutaj? Zacisnęłam powieki, ale po chwili je otworzyłam, przypominając sobie, że dopiero je pomalowałam. 

-Vanessa, chodź do nas!- Sara krzyknęła przez tłum, robiąc mi miejsce w kręgu. Niechętnie usiadłam na podłodze, krzyżując nogi. -Wyluzuj, wszystko przecież gra, mam cię na oku- uśmiechnęła się i przejęła od jakiegoś chłopaka kubek z napojem, najprawdopodobniej wysokoprocentowym. Westchnęłam, grzecznie odmawiając swojej kolejki. 

Chłód, który powiał w pomieszczeniu z korytarza znaczył, że ktoś nowy pojawił się w grupie. Przeniosłam wzrok, mając nadzieję, że go zobaczę, że nie jest w pokoju z tą blond suką. 
Nie myliłam się.
Całym ciałem musiałam powstrzymać chęć uśmiechnięcia się do siebie. Odwróciłam wzrok, kiedy jego oczy znalazły mały krąg. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale postanowiłam je ignorować, nie chcę mu dać tej chorej satysfakcji. Sara instynktownie stuknęła mnie w ramie, co od razu zrozumiała. Szepnęłam ciche "wiem", po czym w dalszym ciągu przyglądałam się grze.
Mój umysł nie mógł go tak po prostu ignorować. Co jakiś czas ukradkiem na niego spoglądałam. Wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle. Blond włosy były rozczochrane i co chwilę przeczesywane przez jego zgrabne palce. Czarny kolczyk w wardze nie zmienił swojego położenia, przez co był jeszcze bardziej pociągający. Czarne spodnie podarte w kolanach i biała koszulka dodawały mu charakteru, uwielbiam, kiedy wygląda tak normalnie, ale niesamowicie. 
Nasze spojrzenia się spotkały. Czułam, jak moje policzki ciemnieją, więc odwróciłam wzrok, zakrywając dryskretnie dłonią usta. Koło uda poczułam wibracje telefonu, niechętnie go wyciągnęłam i odczytałam wiadomość.

Od: Nieznany
Marzę o tobie. 

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, jednakże nikt nie miał w dłoni telefonu, wszyscy byli zajęci sobą. Pewnie pomyłka. To musi być pomyłka. Nie mogłam się jednak skupić. Kiedy miałam prosić Sarę o pomoc, do mojego uda dotarła kolejna, dłuższa niż wcześniej wibracja, powodując palpitację serca.

Od: Nieznany
Oh, wyglądasz tak uroczo, kiedy się niepokoisz.
 

Od: Nieznany
Pozwól mi się dotknąć. Widzę cię, skarbie, nie rozglądaj się tak.


-Cholera, w co ja się wpakowałam.- 
szepnęłam bardziej do siebie, ale Sara siedząca tuż obok przeniosła wzrok na mój telefon.
-Co się dzieje?- zmarszczyła brwi, przejmując ode mnie telefon- Kto to?
-Nie wiem... Nie widzę tu nikogo z telefonem- przygryzłam wargę, widząc na ekranie kopertę. Wymieniłam z Sarą spojrzenia, po czym przeciągnęłam pasek blokady po ekranie.

Od: Luke
Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.


-Idź z nim- poleciła brunetka, szturchając mnie za ramię.
-Co? Nie!- pisnęłam, próbując przemówić jej do rozsądku - Nie zrobię tego, wiesz jak się zachował. Nie wybaczę mu.
-Nie musisz, po prostu z nim porozmawiaj. Te wiadomości nie są normalne, nikt się tutaj tak nie zachowuje, nawet Chantel. Musisz go poprosić o pomoc.

Od: Nieznany
Podciągnij tę seksowną spódniczkę. Czemu nie szpilki, Vanessa? 

Kurwa, zna moje imię.
Przyjechałam tu, żeby się uczyć, mieszkać, a co się okazało? Jakiś chory zboczeniec chce się do mnie dobrać. 
-Wysłałam mu sms, zaraz tu będzie.
-Co?!- krzyknęłam, ale nikt nie zwracał na to uwagi- Jak mogłaś?- dodałam już ciszej, słysząc co raz to nowsze wiadomości.

Od: Nieznany
Musisz smakować tak
dobrze..


Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, to okropne uczucie, ta bezsilność, kiedy wiesz, że nie możesz nawet zadzwonić na policję. 
-Wychodzę stąd- mruknęłam, zbierając się z podłogi. Pomachałam grzecznie na pożegnanie, spotykając się z przyjemnym chłodem korytarza. Odetchnęłam z uglą, chcąc jak najszybciej wrócić do pokoju. 
-Poczekaj- ciepły, kojący głos oswobodził moje zmysły, nie pozwalając się wyrwać- Musimy porozmawiać.

______________________________________________________
Hej! Uznajmy, że to jest spóźniony prezent mikołajkowy, haha :D Miałam jakąś taką wenę, postanowiłam ją wykorzystać, mam nadzieję, że wam się podoba :) Jeśli będą błędy to przepraszam! Nie miałam czasu na betę, niestety. Czekam na wasze opinie, komentarze, hejty i czego jeszcze zapragniecie :D Do zobaczenia w następnym rozdziale! :) 

Secret Code //L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz