Proszę każdego o skomentowanie x
Vanessa's POV
Wygodnie ułożyłam swoje ciało na materacu, obserwując kopertę, która schludnie opierała się o ścianę. Wywróciłam oczyma, chwytając ją w dłonie. Oderwałam górną część, wyjmując z niej elegancką kartkę.
Cóż, nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Spotkajmy się. Może jutro? Przyjdź na czwarte piętro.
L.Słowa odbijały się od mojej głowy, tworząc wielkie echo. Cudem łapałam powietrze, chociaż okno było otwarte i miałam go pod dostatkiem. Wykorzystując moment, kiedy Sara była w łazience, podbiegłam do swojej torby, biorąc w dłoń mały, różowy notesik. Wyrwałam z niego jedną kartkę, myśląc nad słowami jakie na niej umieszczę. Tworzyłam długopisem małe okręgi, próbując puścić wodzę wyobraźni i wpaść na złoty pomysł. Kreśliłam pojedyńcze słowa, mając nadzieję, że skleją się w sensowną całość. Pokręciłam głową, chowając notes i kopertę pod poduszkę.
*
Przetarłam oczy, nie mogąc wybić sobie z głowy cholernego listu od Luke'a. Weszłam do zimnej łazienki, chcąc zabić Sarę, że ponownie zapomniała zamknąć w niej okna. Wskoczyłam pod prysznic, zmywając z siebie całą frustrację i niepokój. Włosy spięłam w kucyk, wiedząc, że dzień zaczne od dwóch godzin wuefu. Burknęłam głośno, wsuwając na pupę krótkie spodenki. Pomiędzy lekcjami mam jeszcze dziesięc minut przerwy, spokojnie zdążę wrócić i się przebrać. Wzruszyłam ramionami, wychodząc z pokoju. Czułam na sobie spojrzenia dziewcząt z którymi mam lekcję. Przygryzłam wargę, poprawiając swoją podkolanówkę.
-Dzień dobry dziewczęta. - Przejechała po nas wzrokiem trenerka, kiedy już dotarłyśmy na boisko.- Dzisiaj sobie trochę pobiegamy.- Stwierdziła, siadając na murku. "Pobiegamy".
-Na początek może dwa okrążenia wokół boiska- No już, już!- Ponagliła nas, widząc, że nie jesteśmy zbytnio nią zainteresowane. Niechętnie przebiegłam dwa kółka sprintem, po czym przysiadłam na trawie. Położyłam się, nogi trzymając zgięte.
-Nic, nic. - Mruczałam, przeglądając wszystkie media społecznościowe. Przechyliłam głowę w prawą stronę, dostrzegając coś, a dokładnie kogoś, kto uśmiechał się szeroko na ławce. Wywróciłam oczyma, próbując się nie zaśmiać, po czym odwróciłam głowę w drugą stronę.
Oblizałam usta, odwracając się ponownie, tym razem jednak miał rozłożone ręcę w zdziwionym geście. Zaśmiałam się głośno, podnosząc delikatnie jedną nogę. Z każdym spojrzeniem miał inną pozę lub minę. Podniosłam się z ziemi, podchodząc do blondyna.-Śledzisz mnie?- Uniosłam brew, siadając obok niego.
-Nie nazwałbym tak tego. - W jego oczach tańczyły radosne ogniki. Wyglądał tak beztrosko.
Przeniosłam wzrok na grupę, która zajmowała się sobą. Niektóre dziewczyny plotkowały, niektóre mówiły o nas.
-Nie idziesz na zajęcia?- Skierował wzrok na dziewczyny, obserwując każdą po kolei.
-Jones!- Warknęła pani trener, przywołując mnie do siebie.
-Na razie- Mrugnął do mnie, przez co moje policzki przybrały kolor purpury, czego całe szczęście nie zauważył.
-Oh, i Luke- Odwróciłam się, zwracając na siebie jego uwagę - Tak.- po czym odeszłam do reszty grupy.*
Przygotowane już z rana ciuchy szybko włożyłam, włosy delikatnie pokręciłam i byłam gotowa do wyjścia. Przeszłam przez grupkę ludzi, którzy zdecydowanie potrzebowali prysznica. Westchnęłam pod nosem, wchodząc na czwarte piętro. Nie spotkałam tam nawet żywej duszy. Wywróciłam oczyma, mając zamiar zejść do pokoju, kiedy moją uwagę przykuła przyklejona do śiany kartka.
Wyżej.
Wyżej. Tu nie do cholery żadnego wyżej! Zmarszczyłam nos, widząc drabinę, która prowadziła na dach. Nie wejdę tam, czy on do końca zwariował. Biłam się z myślami, spoglądając na zegarek. Byłam spóźniona dziesięć minut. Opuściłam ręcę wzdłóż ciała, próbując opanować oddech. Wspięłam się po drabinie, widząc przez sobą coś, co wyglądało jak składzik. Przeszłam przez stertę straych drzwi, i wszystkiego co zazwyczaj trzyma się na śmietniku.
-Cześć. - Mruknęłam, wychodząc na świeże powietrze.
Obrócił w moją stronę głowę, unosząc delikatnie kąciki ust.
-Cześć.
Usiadłam na pobliskim murku, dzielący grunt ze śmiercią. Spojrzałam w dół, czując jak kręci mi się w głowie. Zacisnęłam powieki, zmieniając swój punkt zaczepienia.
-Ładne widoki. - Burknęłam, przenosząc wzrok na zajęcia sportowe chłopaków.
Usłyszałam jego cichy śmiech, i ciche klepanie się w czoło.
-Słyszałam to. - Warknęłam, odwracając się, ale jego już tam nie było.Odwróciłam się na powrót, ale on już tam stał. Pisnęłam cicho, przez wybuchnął śmiechem.
-Nienawidzę Cię!- Wrzasnęłam, bijąc go po klatce piersiowej, ale chyba nie zrobiło to na nim większego wrażenia, bo uniósł brew, uśmiechając się szeroko.
-Kłamiesz. - Przygryzł wargę, doprowadzając mnie tym do szaleństwa.
-Nie kłamię. - Burknęłam cicho, opuszczając dłonie.
-Zmęczyłaś się?- Zaśmiał się cicho, przez co moje kąciki również się uniosły.
-Jesteś okropnie niemożliwy.
-Mówiono mi to już. A raczej wykrzykiwano.
-Luke!- Zbeształam go wzrokiem, na co jego śmiech stał się jeszcze głośniejszy.
-Nigdy nie mów nigdy.
-Czy ty coś sugerujesz?- Założyłam ręcę na piersi, cofając głowę.
-Możliwe. - Droczył się ze mną, przez co w moich żyłach aż buzowała adrenalina.
-Jesteś niewyżyty.
-Nie znasz mnie. - Uśmiechnął się szeroko, przez co przygryzłam wargę. - I nie poznasz.- dodał chłodniejszym tonem.Czy on coś ukrywa?
-Co masz na myśli? - Zmarszczyłam brwi, ale nie otrzymałam odpowiedzi.Coś czuję, że sama muszę się tego dowiedzieć.
____________________________________________________________
Hej! Witam po krótkiej przerwie z powodu braku weny :) Jeszcze nie wróciła ona do końca, ale coś udało mi się wycisnąć :D Podoba wam się? :D
PS. Chciałabym wiedzieć ile mniej więcej was jest, mógłby każdy skomentować nawet drobną "."?
CZYTASZ
Secret Code //L.H
FanfictionVanessa, dziewczyna z dobrego domu na 365 dni wyjeżdża do internatu. Pewnego dnia, kilka słów za dużo może zmienić jej spokojne życie w istne piekło. Czy Luke będzie w stanie przekonać ją do siebie w przeciągu roku? Prawa autorskie zastrzeżone :)