Vanessa's POV
Mrugnęłam kilka razy, próbując przyswoić słowa, które bardzo powoli do mnie docierały. Przyglądałam się każdemu z osoba, aby otrzymać więcej informacji, ale z ich ust nie wypływały żadne słowa.
-Co?- warknęłam, podnosząc się z miejsca. Chłopcy unieśli ręce w geście obronnym, ale nie wróciłam na swoje miejsce. Wplotłam palce we włosy i odgarnęłam je do tyłu. -Może mi ktoś wyjaśnić, jakim cudem byliście w to zamieszani?
Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie sytuacje, w których zwierzałam się chociaż części ze swojego życia prywatnego, ale ich nie znalazłam, na co odetchnęłam z ulgą.
-Posłuchaj, wiemy, jak to wygląda, ale wszystko zaszło za daleko- Calum wstał, zagradzając drzwi.
-Czyżby?- parsknęłam głośno, wyrzucając ręce w górę- To wcale nie tak, że codziennie jestem nękana SETKAMI wiadomości, prywatnymi zdjęciami i filmami. To wcale nie tak, że boję się wyjść z pokoju, bo mogę zostać zaatakowana! To wcale nie tak, że jestem jak w klatce, a każda próba ucieczki wiąże się z kolejnymi groźbami. Mam tego serdecznie dosyć, jeśli natychmiast nie wytłumaczycie mi, co tu się, do diabła, dzieje, przysięgam, że skończymy w sądzie.Moi goście wymienili spojrzenia, najprawdopodobniej naradzając się, kto ma zacząć. Stojący pod drzwiami Calum wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Nikt nie chciał dla ciebie źle- parsknęłam, słysząc te słowa- To miała być jedynie zabawa, w którą wkręcamy niektórych nowych uczniów, jednak...Chantel chciała więcej, za wszelką cenę chciała usunąć cię ze szkoły, ale dzielnie wykonywałaś wszystkie zadania.
-Wtedy obok ciebie pojawił się Luke- Michael przejął pałeczkę- Nie mógł przestać o tobie mówić, byłaś tematem numer jeden przez bite dwa tygodnie- Z całym sił próbowałam ukryć uśmiech, ale wychodziło mi to miernie, więc dyskretnie opuściłam głowę, czerwieniąc się przy tym jak burak.
-Postanowiliśmy odpuścić, kiedy dowiedział się o wszystkim. Powiedzieliśmy Chantel, że wycofujemy się, ale ona zaczęła nam grozić. Widzisz, Vanessa... Nie wszystko jest takie, jak na filmach, a ona chciała to wykorzystać.-Czyli... Nadal w tym siedzicie, pomagacie Chantel?- Miałam ochotę wstać i dać każdemu prosto w twarz, ale wiedziałam, że nie skończy się to zbyt dobrze.
-Właśnie w tym tkwi problem- kontynuował Calum, ściągając brwi- To nie Chantel.Otworzyłam szeroko oczy, przypominając sobie ostatnią konfrontację z blondynką.
" -Słuchaj, nie wiem, co robisz, ale wiedz, że to nie może zajść za daleko. Ludzie zaczynają coś podejrzewać, czuję się obserwowana na każdym kroku- wydusiłam, obserwując jej reakcję. Na moje słowa przechyliła głowę w prawo, udając, że jest zaciekawiona wywodem.
-Nie wiem o czym mówisz- wzruszyła ramionami, przerzucając ciężar ciała na lewą nogę.
-Jeszcze jedna wiadomość, a ty i reszta twojej bandy będziecie mieli prawnika na ogonie, rozumiesz?- podniosłam głos, uprzednio upewniając się, że nie posunęłam się za daleko. Nikt nie zainteresował się naszą konwersacją, więc obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę szkoły. "-Jak to nie? Przecież...- Wtedy do mnie dotarło.
"Rozejrzałam się dookoła, ale jedyny punkt, z którego można było zrobić zdjęcie, to drzewo. Ja i Luke, całujący się na dachu. Czarno, na białym. Jak? Przecież Chantel jest na boisku, może nie obserwowałam jej cały czas, ale to fizycznie niemożliwe, aby w tak krótkim czasie przebyć taki długi dystans. "
-Czyli kto?- Spytałam przerażona, szukając odpowiedzi w każdym możliwym kącie- Tu muszą być kamery- stwierdziłam, przesuwając szafę- Ten ktoś zna każdy mój ruch, to nie jest normalne.
Ciszę w pokoju rozdarł dźwięk wiadomości. Niepewnym krokiem podeszłam do telefonu, ale z ulgą stwierdziłam, że to tylko Luke.
Od: Luke
Będę u ciebie za 5 minut.
CZYTASZ
Secret Code //L.H
FanfictionVanessa, dziewczyna z dobrego domu na 365 dni wyjeżdża do internatu. Pewnego dnia, kilka słów za dużo może zmienić jej spokojne życie w istne piekło. Czy Luke będzie w stanie przekonać ją do siebie w przeciągu roku? Prawa autorskie zastrzeżone :)