Rozdział zawiera przekleństwa.
Bardzo was przepraszam! Ale zbytnio czasu nie miałam :(
_________________________________________
Kiedy przyjechaliśmy i zameldowaliśmy się w hotelu od razu rzuciłam się na łóżko.
—Co ty robisz? - zapytał się Alan zamykając drzwi.
—Leże nie widać? Zmęczona jestem. - odpowiedziałam cicho.
—Widać, ale musimy iść. - powiedział.
—No chyba cię coś boli. - odpowiedziałam podnosząc się.
—Ale to tylko śniadanie. - powiedział i podniósł ręce w celach broniących się.
—Spokojnie jeszcze nie chce cię zabić. - powiedziałam.
—A co to ma znaczyć jeszcze.... - zapytał się Alan przestraszony.
—To, że niebawem cię mogę zabić - powiedziałam i uśmiechałam się.
—To może ja ci przyniosę śniadanie co? Hehehe.... - powiedział szybko.
—Jakbyś mógł... - powiedziałam.
Położyłam się znowu na łóżko i zamknęłam oczy, ja wiem zamiast zwiedzać w końcu to jest Paryż, to ja wolę spać w łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale kiedy przebudziłam się usłyszałam głos kobiety.
—Dzień dobry Maju, dłużej się nie dało spać? - zapytała się kobietą. Podniosłam się i zobaczyłam ją. Miała długie włosy blond, szczupła, może trochę wyższa, oczy miała całkiem zielone. Mogę stwierdzić jedno, nie będę mieć dobre kontakty z nią. - Wstajemy, śpisz dosyć długo. - dodała.
—Czemu tu jesteś? - zapytałam zaspanym głosem.
—Aluś mnie poprosił, żebym zobaczyła czy śpisz. - powiedziała.
—Aluś? Czemu go tak nazywasz? - zapytałam się.
—Ponieważ mamy dobre relacje i wiem, że będę jego przyszłą żoną. - powiedziała uśmiechając się.
—Ty? Chyba sobie jaja robisz. Nie wiem czy wiesz, ale już ma dziewczynę z którą będzie miał dziecko. - powiedziałam.
—Nie robię tylko mówię prawdę. No cóż chyba szans u niego nie masz. - powiedziała uśmiechając się.
—Możesz wyjść?! - zapytałam się już czując jak łzy mi się nalewają.
Kobieta wyszła tak jak prosiłam. Odrazu wzięłam poduszkę i zaczełam płakać. Straciłam nadzieję, wszystkie marzenia straciły sens.
★
Wstałam z łóżka i weszłam do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam zęby. Kiedy przebrałam się wyszłam z łazienki i zobaczyłam Niebieskookiego siedzącego na łóżku.
—Alan?... - zapytałam cicho. On tylko podniósł głowę i podeszedł do mnie.
—Gdzie ty byłaś? Czemu nie przyszłaś do mnie?! Po prosiłem Kaję, żeby ci przekazała żebyś przyszła, a ty?! - powiedział.
—Wiesz co? Zabierz ją proszę bardzo! Ona i tak prędzej czy później rozwali nas związek, a więc proszę idź do niej. - powiedziałam i siadłam na łóżku.
—O co ci chodzi!? Ona nie rozwali naszego związku, co ci odbiło. - powiedział.
—Powiedziała, że będzie twoją żoną! I... I rozwali nasz związek... - powiedziałam i czułam znowu jak łzy mi płyną.
CZYTASZ
•Ignite• •₩Alan Walker₩•™ [Stare] ( Zakończone )
Viễn tưởngSą błędy, a także brak logiki w nie których momentach. ( Jest to starsza wersja na moim profilu jest nowsza bez błędów i z logiką ) __________ Dzιᥱᥕᥴzყᥒᥲ o ιmιᥱᥒιᥙ Mᥲjᥲ, zᥲgᥙbιoᥒᥲ ᥕ śᥕιᥱᥴιᥱ ρozᥒᥲjᥱ Chłoρᥲk o ιmιᥱᥒιᥙ Aᥣᥲᥒ, którყ jᥱj ρomᥲgᥲ do ᥴzᥲsᥙ...