28# „kim oni są?!"

28 5 54
                                    

                                   ★

              Mogę uznać, że jak tylko Alan wróci do domu to obiecuję, że będę mu kazała szorować na kolanach podłogi. Zostawił po sobie nie porządek w kuchni i salonie. A nie mówiąc o sypialni, wszędzie ubrania.

            Przez jakiś czas siedziałam w salonie, gdyby nie telefon to bym pewnie usnęła. Wzięłam urządzenie i odebrałam połączenie. Dany głos jaki usłyszałam w słuchawce wręcz mnie przeraził, a także ucieszył. Jednak Kaja miała rację, oni żyją.

             Porozmawiałam z nimi i okazało się, że są na lotnisku. Odrazu po rozmowie ubrałam się i wybiegłam z domu. Mój cel lotnisko. Kiedy już dojechałam taxi, tak nie jestem, aż tak głupia, odrazu rzuciłam się w ramiona dobrze mi znanych osób. Nie mogę uwierzyć nadal, że to oni. Jakby to był tylko sen.

               Szybko wróciliśmy do domu, moja mama i mój tata wręcz byli szoku, że mieszkam w takim domu. No może nie mieszkam, ale jednak tak lettko mogę powiedzieć, że chwilowo mieszkam. Myślę, że Alan mógł się obrazić, gdyby usłyszała to od moich ust.

-Czyli, że mieszkasz tu? - zapytał się ojciec Maji.

-Znaczy, można to tak uznać, ale nadal nie wiem czy ja... I.... - powiedziałam.

-Cz ty? I kto? - zapytała się Matka Maji.

-Czy ja.... I mój chłopak jesteśmy oficjalną parą czy to tylko na pokaz i tylko wychowanie dziecka które zrobiliśmy... - powiedziałam.

-Co?! Dziecko kochane! Ty jesteś w ciąży, czemu nic nam nie mówisz?! Powiedz mi proszę gdzie on jest muszę z nim porozmawiać. - powiedziała Matka Maji.

-On... Jest w pracy, a po pierwsze on nie umie Polskiego. - powiedziałam.

-Słonce dobrze wiesz, że potrafimy po angielsku. - powiedziała Matka Maji.

-A no tak... - powiedziałam z zawiedzionym głosem.

           Moi rodzice wpadli na pomysł, żeby przenocowali. Szczerze mówiąc bardzo tego nie chciałam, nie wiem jak zareaguje Alan. W sumie chociaż nie będę sama, ale za to mogę się nie zgrać.

                                   ★

Te dwa dni strasznie wolno minęły, bardzo się cieszę, że akurat dziś przyjeżdża Alan. Przez ten czas mój ojciec wpadł na genialny pomysł, jeżeli im się nie spodoba niebieskooki... To mają mnie zabrać do domu czyli do Polski. Tak strasznie się boje.

Na dodatek ostatnio miałam dziwny sen, a dotyczył on... Chyba mojej przyszłości. Widziałam siebie, Alana i... Dzieci? Można uznać, że to tylko sen, ale najdziwniejszą rzeczą jest to, że praktycznie znam każdy szczegół jaki robiłam w śnie, a zazwyczaj zapominamy.

W pewnej chwili wyrwał mnie z myśli dzwięk otwierających się drzwi. Wstałam z krzesła i poszłam zobaczyć kto to był. Na moje szczęście to był Niebieskooki. Rzuciłam mu się na szyję, a on mnie przytulił mocno.

-Witaj księżniczko. - powiedział szepcząc mi do ucha.

-Jedna rzecz. - powiedziałam i uderzyłam go w czuły punkt. - to za to, że nie powiedziałeś tylko napisałeś, a druga rzecz. - dodałam szczypiące go w rękę. - Za to, że cię kocham.

-No wiem, już nie będę obiecuję. Będę ci o wszystkim mówić. - powiedział Alan, łapiąc się za czułe miejsce.

-No ja myślę. - powiedziałam.

-Maju z kim rozmawiasz? - nagle usłyszałam głos mojej mamy.

-Co? Kto to? - zapytał się Alan.

•Ignite• •₩Alan Walker₩•™ [Stare] ( Zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz