2.16# „Śmierć jest za każdym rogiem" (Maraton)

14 2 33
                                    


                               ~Alan~

                                    Czułem ich wzrok, jeśli mam być szczery? Mogą mnie pocałować w dupę, w końcu jakąś tam cząstkę siły mam, by ich kontrolować. Kto zabroni? Nikt raczej. A w dupcie jeszcze nikt mnie nie pocałował, za takie rzeczy. Może to będzie pierwszy raz? Wątpię. Zbliżałem się do bramy wejściowej, czym bliżej tym bardziej wielki stres. Uhm... Raz się żyje. Stanąłem przed bramą, rozejrzałem się czy nie ma nikogo jednak pustka. Jakby ich wywaliło, coś mi tu śmierdzi.

                                    Wszedłem do środka i rozejrzałem się ponownie, nadal pustka. Skierowałem się do holu, jednakże szybko się schowałem się za ścianą, gdy tylko usłyszałem głos. Mało brakowało, a bym został złapany. Słuchałem jak przechodzą korytarzem rozmawiając mi znajomym języku. Tak... Nexus sobie wymyślił, żeby mieć własny język. Są plusy, ale również minusy. A plusem jest takim, że ich rozumiem, a minusem jest taki, gdyż do cholery o mnie rozmawiają. Jebani, dorwę ich jak tylko zdobędę dzieci.

                                   Słyszałem kroki idące w moim kierunku. Kurde... Jak to się nazywało... No myśl! Czemu akurat teraz musiałem zapomnieć... No dajesz... Coś na In... No tak!

—Invisibilitas... - powiedziałem szeptem, słyszałem głosy, które zbliżały się do mnie.

                                      Przeszli, tak po prostu. Zaklęcie zadziałało... Jednak pamiętam! Nie jestem aż tak głupi ha... Czy ja ogółem byłem głupi? W nie których momentach tak. Dużo czasu nie miałem, zaklęcie mogło skończyć się w każdej chwili. Bez zwlekania pobiegłem szybko do hali, a później do gabinetu. Tam zawsze są informacje co i jak. Modlę się o jedną rzecz... Żeby nie byli tam gdzie ja nie chcę...

                                      Gdy tylko wszedłem do gabinetu, od razu przeszukałem papiery. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem je dosyć szybko. Jedna rzecz... Podpis na tych papierach... Znajomy... Czy właśnie teraz poczułem strach? Strach przed tą osobą? Wydaje się, że same imię mówi wszystko, jednakże sama postawa tej osoby, może być dosyć straszna w jakimś znaczeniu.

                                     Z oddali usłyszałem gwizdanie, od razu ciarki zawitały na moim ciele. Bez namysłu wzięłam papiery i wypowiedziałem ponownie zaklęcie. Może to byś dosyć głupi pomysł, ale schowałem się w szafie. Kto normalny chowa się w takich miejscach? Raczej nikt, a jak już to głupcy. Czy ja właśnie się nazwałem głupcem?

                                      Przez szparkę widziałem zarys osoby. Jak zawsze, nic nie zmienił. Czarna długa szata, przykryty kapturem i jego dobrze mi znane katany, które zawsze, ale to zawsze potrafiły wszystko przeciąć. Współpraca z tą osobą, była wręcz udręką dla mnie jak i dla niego. Oby dwoje przyznaliśmy to sobie, gdy tylko skończyliśmy współpracę.

                                       Słyszałem nadal jego gwizd, ale gdy tylko przeglądał papiery od razu przestał. Musiał się skapnąć, że brakuje kilku, a skąd niby wiem? He... Wywalenie wszystko co było na biurku samo za siebie mówi. Usłyszałem również jak zawołał straż.

                                    ★

— Albin ona nad tobą czuwa, wierzy w ciebie i na pewno czeka, by ciebie ujrzeć. - usłyszałem, byłem dosyć blisko i mogłem zobaczyć Dziewczynę, która siedziała obok czarnookiego. Zabolał mnie ten widok. Może lepiej odpuścić miłością? Po co komu miłość, ona i tak po pewnym czasie zniknie... Eh dobra, nie myśl o tym po prostu idź tam do nich. W końcu mam to co powinienem mieć.

•Ignite• •₩Alan Walker₩•™ [Stare] ( Zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz