16# „No dobrze..."

60 7 17
                                    

Słońce przebiło się przez okno, nie dałam rady dalej spać. Wstałam i postanowiłam pujść na dół, na dole przywitali mnie chłopcy. Zjedliśmy razem śniadanie, przepyszne naleśniki od Alana. Dowiedziałam się także, że pracuje jako producent muzyczny, a także jako Dj. Pokazał także swoje działa, byłam zachwycona. Powiedział, że jeżeli będę chciała to będę mogła z nim podróżować.

-Mam pytanko, dasz trochę hajsu bo nie chce wam tu za bardzo przeszkadzać, a tak to polecę sobie do Polski. - powiedział Carlos.

-Jasne, a ile chcesz? - zapytał Alan.

-Tak 9 tyś tyle później ci oddam. - powiedział Carlos.

-No dobrze. - odpowiedział.

Kiedy zjedliśmy śniadanie Carlos bardzo chciał szybko nas opuścić, Alan podarował mu kasę i zawiózł na lotnisko. Zostałam sama w domu, no może nie sama bo był piesek. Postanowiłam się przejść z Happym na spacer. Wziąłam samych i szelki, założyłam mu dokładnie i zapiełam.

Wzięłam kluczyki które zostawił mi Alan i zamknąłam dom. Szłam przez chodnik wraz z towarzyszem, rozglądałam się wokół siebie, miałam wrażenie jakby ktoś za mną chodził. Weszliśmy na początek ścieżki w lasie. Nadal miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Wiedziałam, że tak nie jest. Puściłam Happiego, wyciągałam Telefon i sprawdziłam media. Pewnym momencie ktoś mnie wepchnął do auta. Nic nie widziałam, było ciemno bardzo.

_________________________________________

-Wróciłem! Maja? - powiedział Alan wchodząc do domu. - Maja? Śpisz? - dodał.

Nagle Happy wbiegł do domu i zaczęła się kręcić, jakby chciał mi coś pokazać. Zdecydowałem się za nim podążyć, prowadził mnie przez chodnik, a później skręcił do lasu gdzie był telefon Maji.

-Happy? Wiesz kto ją porwał? - powiedział Alan.

Happy tylko zakręcił się w kółko pokazując, że nie wie. Wziąłem pieska i wróciłem do domu, po czym udałem się odrazu na policję. Zgłosiłem porwanie oczywiście musieli mnie pytać o dane i o wygląd Maji. Kiedy wróciłem do domu odrazu przeglądnąłem telefon Maji, żadnego śladu nie było.

Czułem jak mi serce pęka, końcu wiem co to jest miłość... Ta prawdziwa, bardzo żałuję, że jej nie wziąłem ze sobą.

_________________________________________

Może nie widziałam ich twarzy, ale po ich rozmowach mogę uznać, że chcą się mścić na kobietach?... Za bardzo się za myśliłam, że zostałam sama z jakimś gościem.

-Teraz nie jest tak zabawnie prawda? - zapytał.

-Co ty masz do mnie? Ja cię nie znam. - odpowiedziała Maja.

-Ale w Kobiety jesteście takie same! Mówicie, że kochacie, a później zdradzacię

-Skąd wiesz? Mogą być różne, nie ma dwóch takich samych. Najwyraźniej są fałszywe. - powiedziała Maja.

-Ale w miłości i w kochaniu tak.

-Czemu niby? - zapytała Maja.

-Zdradzicie, a później chcecie wrócić, a później mówicie, że to nasza wina.

-Nie wiem kto potrzebuje to usłyszeć, ale to nie była twoja wina. Nie była po prostu. Jesteśmy tylko ludźmi, chcemy kochać, chcemy być kochani i nie ma w tym nic dziwnego. Dla miłości robimy głupie rzeczy upokarzamy się, a potem tego żałujemy i mamy do siebie straszne wyrzuty sumienia, ale jeżeli dochodzi do zdrady nie możemy tego cofnąć. Możemy tylko wybaczyć lub opuścić, a wiesz co jest piękne? To, że potrafiliśmy pokochać to, że kochaliśmy. - powiedziała Maja.

-Ale szkoda, że nie którzy tego nie rozumieją...

-No właśnie nie którzy, nie każdy jest taki sam, nie każdy potrafi zrobić coś cudownego. Zrozumiałam to przez jedną rzecz, ludzie potrafią się zmienić nie będąc złym tylko dobrym. Obrócić się komuś i pujść na przód, naprawić to co zrobiliśmy kiedyś. - powiedziała Maja.

-Wiesz? Jesteś całkiem inna. Musiałaś to przeżyć skoro wiesz o tym. - powiedziała.

-Owszem przeżyłam to... Ale szkoda, że tak szybko to minęło mogłam wcześniej to naprawić... - powiedziała Maja.

-No ale i tak to nic nie zmienia, a teraz zostaniesz sama. Do puki twój ukochany nie przy pędzie.

Znając życie na pewno teraz wraca do domu... A ja muszę siedzieć sama. Wokół mnie było ciemno całkiem ciemno jedyne światło było na mojej nodze... Moja noga właśnie! Jeszcze mam opaskę, oby pomyślał o tym. Jeżeli pomyśli to mnie znajdzie, jeżeli to jeszcze działa. Mijały godziny, minuty i sekundy, nawet jedzenia nie dostałam, jak tak można!

Pewnym momencie poczułam jak coś mnie uszczypło na nodze, chyba opaska zaczęła dawać o sobie znać, jednak pomyślał o tym...

_________________________________________

-Ktoś tu jest? - zapytał Alan, wstając z łóżka.

-To jest napad na twoje serduszko! - wyskoczył Arian. - no podnieś ręce...

-Arian powinneś być w domu, a nie tu... Dobrze wiesz o tym. - odpowiedział Alan.

-Ale jest coś nie tak z tobą, nie mogę cię zostawić smutnego... Co się stało? - zapytał.

-Arian... Policja się tym zajmie a ja jedynie mogę pomóc... - odpowiedział Alan.

-Ale...

-Arian proszę cię wracaj do Sofii tam jest twój dom nie tu, gdyby ktoś cię zobaczył, by cię uznał za debila który spadł z nieba. - powiedział stanowczo.

-Chodzi o Maje? - zapytał Arian.

-Eh... Tak...

-Czemu nie użyjesz mocy? - zapytał.

-Widzialeś co potrafię? Ta moc nie jest do celów moich tylko do obrony innych. - powiedział Alan.

-Własnie do obrony, będziesz ją chronić. Nikt się nie dowie. - powiedział Arian.

-Chciałbym, a co jeśli znowu to się stanie? - zapytał Alan.

-Już znamy słaby punkt! Ponownie nam się uda.

-Prosze cię wracaj do domu i krainy. Jeszcze nie raz się spotkamy. - odpowiedział Alan.

-No dobrze... A podniesiesz rączki? - zapytał Arian.

-Jasen, że tak księciu. - powiedział Alan i podniósł ręce.

-A... Odprowadzisz mnie? - zapytał Arian. Spojrzałem na Ariana widać było, że nie chciał sam wracać.

-No dobrze niech ci będzie. - powiedział Alan.

_________________________________________

Przepraszam bardzo za krótki rozdział no ale czas i zajęcia na dodatek kościół jeszcze doszedł xD. Dla tego przepraszam obiecuje, że kolejny będzie dłuży.

Słowa: 906
Data: 14.03.2021
Godzina: 12:40

Miłego dnia/wieczoru

•Ignite• •₩Alan Walker₩•™ [Stare] ( Zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz