03

132 13 0
                                    

Kiedy Yoongi otwiera drzwi, na progu widzi uśmiechniętego Taehyunga. Mężczyzna trzyma w dłoni butelkę czerwonego wina, a na jasnych włosach ma bordowy beret, inny niż poprzedniego dnia. Uśmiecha się i wchodzi do środka, na powitanie składając krótki całus na jego policzku. Zsuwa ze stóp eleganckie buty, ukazując długie skarpetki w kolorowe paski. Yoongiego bardzo to rozczula, ale nie daje tego po sobie poznać.

Oboje są ubrani luźniej niż podczas pierwszej randki. Yoongi ma na sobie jeansy i ciemnozielony sweter, a Taehyung materiałowe spodnie w kolorze swojego płaszcza i granatową bluzę z wyszytym logo Seoul National University.

Holly od razu do niego podbiega, a Taehyung roześmiany drapie go za uszami. Yoongi uśmiecha się delikatnie, przywołuje do siebie psa, żeby jego gość mógł się spokojnie rozebrać.

Blondyn zdejmuje z siebie płaszcz i odwiesza go w przedpokoju. Yoongi przygląda mu się i stwierdza, że bardzo podoba mu się w domowym wydaniu. Zauważa też, że Taehyung wciąż jest od niego nieco wyższy. Jeśli miałby być szczery, naprawdę mu się to podoba.

— Przepraszam za bałagan — mówi, zapraszając go do salonu. — Przygotowywałem się na jutrzejsze zajęcia. Masz ochotę zamówić coś do jedzenia?

— Jasne. I nie przejmuj się bałaganem. Zostaniesz moim prywatnym, zwariowanym profesorkiem, o którego będę musiał dbać.

— Właściwie to jestem doktorem — Yoongi śmieje się wesoło. — Wolisz tteokbokki czy jjajangmyun?

— Tteokbokki. Wiesz co, ja zadzwonię, a ty przygotuj nam film.

Siadają koło siebie na niedużej kanapie. Taehyung wyciąga z kieszeni telefon, a Yoongi kładzie sobie laptop na kolanach.

Przykrywają się grubym kocem. Laptop z filmem leży na stoliku kawowym, a Taehyung opiera głowę o jego ramię. Yoongi głaszcze delikatnie jego ukrytą pod kocem dłoń.

Oglądają film i skupiają się na niewinnej bliskości, którą zapewnia im wspólny koc i niewielka kanapa Yoongiego. Dzielą się pływającymi w ostrym sosie tteokbokkami i czerwonym winem pitym prosto z butelki, bo Yoongi zapomniał już gdzie schował kieliszki po ostatniej wizycie Seokjina. Dokument o wielorybach leci w tle, ale żaden z nich nie skupia na nim całej uwagi.

Yoongi podziwia gładkość i delikatność skóry Taehyunga, kiedy dzwoni jego telefon. Przeklina cicho pod nosem, ale wyciąga go z kieszeni. Włączył wcześniej tryb cichy, więc musi to być Seokjin, Mihae albo Jeongguk.

— Przepraszam — mówi do Taehyunga, która posyła mu tylko delikatny uśmiech i spogląda z powrotem na ekran laptopa. — Halo?

— Tato? Możesz rozmawiać?

— Potrzebujesz czegoś, Jeongguk? — Yoongi jest się lekko zaniepokojony, Jeongguk prawie nigdy do niego nie dzwoni.

— Nie, nic specjalnego. Tylko że mam przyjechać później na dłużej, to pomyślałem że możemy sobie odpuścić w weekend. Żebyś miał trochę czasu dla siebie.

— Gguk, to żaden problem. Nie jest ze mną tak źle, jak uważa twoja mama. Kończysz w piątek o trzeciej? Postaram się podjechać po ciebie samochodem, ale mogę się odrobinę spóźnić.

— Ja... Jasne. Dzięki, tato. To do zobaczenia w piątek, zrobisz japchae?

— Zrobię. Do zobaczenia, Gguk.

Rozłączył się i spojrzał przepraszająco na Taehyunga.

— To mój syn, musiałem odebrać — podrapał się nerwowo po szyi.

— Nie ma sprawy, rozumiem. Ile ma lat?

— Szesnaście, jest w pierwszej liceum.

— Musiałeś być bardzo młody, kiedy się urodził.

margines || taegi ; namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz