47

100 8 2
                                    

Dźwięk trąbki, rozpoczynającej jedną z ulubionych piosenek jazzowych Taehyunga, rozlega się w kuchni. Mężczyzna podchodzi do Yoongiego, kręcąc przy tym biodrami. Jego twarz rozświetla szeroki uśmiech, sprawiający, że pod wykładowcą uginają się kolana.

Odkłada na blat łyżkę, którą do tej pory mieszał na patelni dakgalbi. Teraz jednak danie jest skończone, a Yoongi może całą swoją uwagę poświęcić Taehyungowi. Nie stara się udawać, że mu się to nie podoba — pozwala młodszemu mężczyźnie objąć się w pasie, samemu zarzucając mu ramiona na szyję. Taehyung obraca się z nim wokół własnej osi, wciąż kołysząc biodrami w rytm muzyki.

Yoongi nigdy nie przepadał za tańcem — a raczej zawsze wydawało mu się, że nie potrafi poruszać się tak, żeby się przy tym nie ośmieszyć. Jednak przy Taehyungu wcale mu to nie przeszkadza. Pozwala się prowadzić i śmieje się cicho, kiedy fotograf unosi go delikatnie, żeby po chwili znowu odstawić i dwa razy okręcić.

Pozwala sobie szukać w Taehyungu oparcia. Yoongiemu wydaje się to bardzo ważne, tym bardziej, że zazwyczaj trudno mu przyznać przed samym sobą, że ktoś może po prostu o niego dbać. Zaufanie Taehyungowi przychodzi jednak naturalnie i po raz pierwszy Yoongi wcale nie żałuje, że pozwala komuś prowadzić się w tańcu.

Zatrzymują się, kiedy kończy się piosenka. Następna jest dużo wolniejsza, więc Taehyung przysuwa go bliżej siebie, a Yoongi ufnie się w niego wtula. Kołyszą się delikatnie na boki, ale mężczyzna nie jest pewny, czy może to nazwać tańcem. Nie przeszkadza mu to jednak tak długo, jak są blisko.

— Tae-yah — szepcze, musnąwszy ustami jego policzek. Kończy się kolejny utwór, a fotograf wciąż obejmuje go w pasie. — Jedzenie nam wystygnie.

— Wolisz kolację ode mnie, hyung? — pyta Taehyung, wyszczerzając zęby w szerokim uśmiechu. Yoongi prycha. — Żartuję, hyung — śmieje się, po czym całuje go w usta. — Wiesz, że uwielbiam, jak gotujesz.

— Właśnie dlatego powinieneś mnie teraz puścić — stwierdza Yoongi, jednak sam nie zwalnia uścisku. — A potem najwyżej podziękować mi za taką wspaniałą kolację, jeśli będziesz miał ochotę.

— Hyung! — Taehyung unosi brew. — Takie rzeczy mówisz przy naszych synach? — wskazuje na Yeontana i Holliego, które niezainteresowane właścicielami leżą obok siebie na podłodze w rogu kuchni. Yoongi śmieje się cicho.

— Ja cię do niczego nie będę zmuszał, jagiya. Zawsze możesz spędzić wieczór w ich towarzystwie, a ja zajmę się sobą sam, bez twojej pomocy — odpowiada po chwili, po czym delikatnie muska usta partnera i uśmiecha się do niego niewinnie.

— Kusiciel z ciebie — Taehyung wypowiada te słowa tak blisko ust Yoongiego, że mężczyzna czuje na wargach ciepło jego oddechu. Cmoka go jednak tylko w usta, wciąż pamiętając o dakgalbi i żołądku, który jeszcze kilka minut temu domagał się jedzenia. Sam odsuwa się od Taehyunga.

Podchodzi do kuchenki i zabiera z niej patelnię, którą układa na środku kuchennego stołu. Taehyung wyjmuje dla nich sztućce i miski, a Yoongi zajmuje się wystawieniem banchan i wyłożeniem białego ryżu dla nich obu do mniejszych naczyń.

Kiedy siadają do posiłku, atmosfera jest już zupełnie inna. Taehyung żywo opowiada mu o nowej dziewczynie Seojoona, z którym prowadzi studio fotograficzne, a którą poznał przypadkiem, bo kiedy odnosił do biura aparat po jednym ze zleceń w terenie.

Yoongiemu, co dziwne, taka zmiana nie przeszkadza. Będzie jak najbardziej usatysfakcjonowany, jeśli resztę wieczoru spędzą po prostu rozmawiając albo popijając wino na kanapie. Zastanawia się, czy to znaczy, że się starzeje i robi nudny. Ta myśl nie przeraża go tak, jak wcześniej się tego obawiał — wręcz przeciwnie, czuje spokój i satysfakcję.

margines || taegi ; namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz