15

113 11 0
                                    

Na dworze jest nieprzyjemnie zimno. Pada deszcz, a Yoongi czuje, że nogawki jego spodni są już mokre. Idzie przed siebie, wzrok wbijając w kałuże na nierównym chodniku, dłonie wpychając w kieszenie płaszcza.

Lubi deszcz. Ale nie przed pracą, w dzień, kiedy samochód jest w przeglądzie, więc na uczelnię musi dojechać autobusem.

Jest w beznadziejnym humorze. Nie tylko przez deszcz, który właściwie tylko dołożył swoje kilka won. Bo Yoongi wcale nie jest w nastroju do prowadzenia zajęć laboratoryjnych z mokrymi włosami, żeby wszyscy studenci czwartego roku śmiali się z niego do końca kolejnego semestru, ale to wcale nie jest jego największy problem.

Od poprzedniego poranka usilnie stara się porozmawiać z Jeonggukiem, ale chłopiec zdaje się go unikać — do szkoły wyszedł jeszcze zanim on zdążył zawiązać krawat i życzyć mu miłego dnia, parasol zostawiając przy drzwiach (sam też zapomniał go zabrać, przez co teraz musi moknąć). Yoongi nie wie, czy to przez sytuację z kolczykami, której samej w sobie wciąż nie może wyrzucić z myśli. Czy powinien ukarać Jeongguka? Zadzwonić do Mihae, albo chociażby poradzić się Yoonji albo Geumjae? Oni spojrzeliby na sytuację obiektywnie, bo Seokjin na pewno zacząłby namawiać go do sprezentowania Jeonggukowi kompletu ozdobnej biżuterii kolorystycznie pasującej do szkolnego mundurka.

Nie chce karać syna, bo wie, że Jeongguk wcale nie miał złych intencji. On sam też ma przecież przekłute uszy, a z tego co twierdzi chłopiec, wszystko odbyło się raczej bezpiecznie. Zresztą, Jeongguk wie przecież, że zrobił źle i obiecał pytać go o pozwolenie na takie rzeczy w przyszłości, a Yoongi wie, jak jego rodzice zareagowali na piercing i jak jego to bolało.

Sprawienie, żeby jego syn mógłby czuć się potraktowany w ten sposób, to ostatnie co Yoongi chce zrobić. Ale czy jest dobrym rodzicem, skoro nie umie wyciągać konsekwencji?

Nie odgrywa w życiu Jeongguka tak samo ważnej roli jak Mihae, ale wciąż chce być jego rodzicem, nie w porządku wujkiem czy kumplem. Tatą, do którego chłopiec zwróci się o radę, któremu ufa i w którym ma autorytet, ale też takim tatą, którego Jeongguk szanuje i z którego zdaniem się liczy.

Yoongi martwi się tyloma rzeczami równocześnie, że sam nie wie już, jak miałby pozwolić sobie odpocząć. Czuję się znowu jak nastolatek, który nie potrafił sam przed sobą przyznać, że nie daje już rady.

Popycha prawą dłonią drzwi uczelni i szybkim krokiem udaje się do swojej sali zajęciowej. Mija po drodze kilku uczniów, którzy kłaniają mu się i uprzejmie witają, więc nawet jeśli nie potrafi przypisać ich twarzy do nazwisk, sili się chociaż na delikatny uśmiech i krótkie "dzień dobry".

Przed drzwiami czeka już na niego dwóch studentów czwartego roku — Eun Youngsoo i Baek Chunghee. Yoongi wita się z nimi krótko i wpuszcza za sobą do sali, gdzie zdejmuje przemoczony płaszcz i przewiesza go przez oparcie krzesła, na którym w trakcie zajęć i tak zazwyczaj nie siada. Torbę odkłada na blat biurka i wyciąga z niej termos z ciepłą herbatą, a jego uczniowie siadają na swoich miejscach.

— Okropną mamy pogodę, nie uważacie? — odzywa się, upijając łyk gorącego napoju. — Aż nie chce się wychodzić z domu.

— Prawda — przytakuje Eun Youngsoo. — Też profesor zmókł?

— Jak widać — mówi, delikatnie się do studenta uśmiechając i wyjmując z torby laptop i notatki.

Nie musi czekać długo, aż sala wypełni się młodymi ludźmi. Nie sprawdza obecności, Yoongi nigdy tego nie robi. Wychodzi z założenia, że jeśli studentom zależy na zdaniu jego przedmiotu, będą na zajęcia przychodzić, jeśli nie — ich wybór, i tak będą musieli stawić się na egzaminie. Wie, że wielu wykładowców podchodzi do tego inaczej, chociażby Seokjin, który pozwala na jedną nieobecność w semestrze, ale on wcale nie chce tego wymagać od swoich uczniów tak długo, jak będą w stanie zdać później egzamin (na którym Yoongi raczej nie pozwala sobie na łaskawość).

margines || taegi ; namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz