Min Holly i Kim Yeontan zdają się niespecjalnie przejmować wzajemną obecnością, w przeciwieństwie do ich siedzących na kanapie właścicieli. Yoongi, ubrany w gruby, zielony sweter z wełny, wtula się w pierś Taehyunga i jego pachnącą lawendą bluzę SNU.
Na dworze jest już zimno i bardzo jesiennie, ale mieszkanie Yoongiego jest przyjemnie nagrzane, a na stopach mają zrobione przez Taehyunga na drutach skarpety (są trochę za duże, ale Yoongiemu wcale to nie przeszkadza). Na stoliku przed kanapą stoją dwa kubki i pusty po herbacie dzbanek na podgrzewaczu ze świeczką.
Jest cicho, Yeontan siedzi pomiędzy nimi, głaskany przez Tae, a Holly śpi w swoim legowisku. Yoongi przysypia, za kołysankę służy mu głęboki, rytmiczny oddech młodszego mężczyzny.
Z sennej podświadomości wyrywa go dzwonek telefonu blondyna, do którego nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić. Wzdryga się, a Taehyung przepraszająco całuje jego czoło. Odbiera, a Yoongi na nowo wtula się w jego bok, pozwalając się objąć. Przymyka powieki pokryte delikatnym, jasnobrązowym cieniem.
— Cześć, eomma — mówi młodszy, delikatnie się uśmiechając.
— Taehyung-ah! — Yoongi słyszy głos kobiety cicho, ale na tyle głośno, że mógł odróżnić od siebie słowa. — Taehyungie-ah, nie wierzę, że nic mi nie powiedziałeś!
— O czym, eomma? — Taehyung wsuwa palce prawej dłoni w jego włosy i delikatnie je przeczesuje.
— Są u nas dzisiaj Namjoonie i Kyungminnie, i wyobraź sobie, co od nich usłyszałam! Od dzieci twojego hyunga, nie od ciebie!
— Co takiego? — śmieje się cicho.
— Masz nowego chłopaka, Taehyungie, i nic nam nie powiedziałeś?
Taehyung spogląda na Yoongiego, którego oczy rozszerzyły się gwałtownie. Przełyka głośno ślinę, ale kiwa krótko głową. Młodszy mężczyzna głaszcze delikatnie jego ramię, a on znowu się rozluźnia, wtulając ciało w jego ciepłą bluzę.
— Mam, mamo. Ale to dość świeża sprawa.
— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, TaeTae! Tak długo nie mogłeś się pozbierać po Hyungsiku... Jesteś pewny, że to dobry chłopiec? Kiedy go nam przedstawisz?
— Hyung nie jest już chłopcem, mamo, ale z pewnością jest bardzo dobry — Yoongi uśmiecha się sam do siebie, słysząc słowa Taehyunga. — To chyba wciąż zbyt świeża sprawa, żeby zapraszać go do domu. Nie chciałbym, żebyście go ode mnie odstraszyli.
— Ach, Taehyungie! Nie jesteśmy aż tacy okropni — pani Kim śmieje się po drugiej stronie linii. — Nie będę cię popędzać, ale nie ukrywaj go tak przed nami! Muszę wiedzieć, czy jest przystojny.
— Eomma!
— No co? Namjoonie wie, jak on wygląda. Mówi, że ma dużo kolczyków, więcej od ciebie. I nosi garnitury. Czy to się jakkolwiek łączy?
— Namjoon wymyśla, nie wysyłałem mu nigdy zdjęć — Taehyung przewraca oczami. — Nie musisz go słuchać, eomma.
— Ale ma rację — wtrąca Yoongi szeptem, czując nagle przypływ pewności siebie. Całuje krótko szczękę Taehyunga. — Pisałeś o mnie?
Taehyung unosi figlarnie brew, spoglądając na niego. Yoongi uśmiecha się delikatnie.
— A nawet jeśli, to co, hyung?
Śmieje się cicho, wtulając się z powrotem w bok Taehyunga, który wraca do rozmowy ze swoją mamą.
— Taehyungie, skarbie, jesteś teraz ze swoim chłopakiem? — pyta kobieta głośno, a jej syn kręci delikatnie głową w rozbawieniu. — Powiedz mu, żeby odwiedził nas na obiedzie, musimy go poznać! Powinniśmy byli go spotkać pierwsi, Taehyungie, nie Namjoon!
CZYTASZ
margines || taegi ; namkook
Fanfiction[w trakcie] trwali na marginesie i w głównym tekście jednocześnie; zagubieni pośród tłumu starali się odnaleźć siebie nawzajem, nie wiedząc, jak blisko tak naprawdę się znajdowali. czyli yoongi, uwielbiający przykryty wełnianym kocem oglądać filmy...