Dzwonek telefonu przerywa Yoongiemu pracę. Po krótkiej chwili odwraca wzrok od ekranu laptopa i sięga po leżącą na blacie komórkę. Jest pewny, że dzwoni Taehyung albo Seokjin, ewentualnie Hoseok — Jeongguk jest w końcu w swoim pokoju. Dziwi się, widząc na wyświetlaczu imię siostry i jej uśmiechniętą twarz.
Przesuwa palcem po ekranie, dociskając go do zielonej słuchawki. Przykłada telefon do ucha.
— Yoonji-ah? — odzywa się, opadając na oparcie krzesła.
— Yoongi! — słyszy w słuchawce jej wesoły głos. — Braciszku kochany, przyjeżdżamy na weekend do rodziców, więc lepiej rezygnuj już ze wszystkiego, co sobie zaplanowałeś, bo nie widziałam ciebie i twojego syna od wieków.
— Przyjeżdżacie? Tak nagle?
— Nie cieszysz się? — jego siostra śmieje się wesoło. — Wiem, że się cieszysz. Też się za mną stęskniłeś. Wpadnijcie na obiad do rodziców w sobotę, my przyjeżdżamy w piątek wieczorem, ale nie chcę wyciągać cię z domu po pracy. Wyjdź gdzieś wtedy, żebyś nie musiał w weekend. Zaklepujemy sobie i ciebie, i Gguka.
— Jasne, Ji — uśmiecha się delikatnie. — Jak udało ci się w ogóle namówić hyunga?
— Ciąża to dobra karta przetargowa. Wszyscy robią to, co mówię, Gi. Mihae wciąż nie ma?
— Nie, teraz jest chyba w Szwajcarii. Chociaż nie jestem pewny, przysłuchiwałem się tylko, jak rozmawiała z Ggukiem.
— Strasznie jej zazdroszczę. Gi, zajmiesz się kiedyś też moimi dziećmi, żebyśmy mogli polecieć z oppą do Europy?
Yoongi prycha, a jego siostra śmieje się wesoło. Rozmawiają jeszcze chwilę, ale Yoonji musi szybko kończyć, bo jej syn, Youngbae, wylewa na siebie szklankę soku z brzoskwini i podbiega do niej, lepkimi dłońmi próbując wyrwać jej telefon.
Kiedy jego siostra się rozłącza, Yoongi wstaje od stołu i wychodzi z kuchni, nie usypiając laptopa. Puka do drzwi Jeongguka i otwiera je, usłyszawszy ciche "Proszę".
— Dzwoniła ciocia Yoonji — mówi, a jego syn podnosi wzrok znad rozłożonych na biurku notatek z odczytywania chińskich znaków. — Przyjeżdżają na weekend, więc w sobotę pojedziemy na obiad do dziadków. Niedzielę też spędzimy pewnie razem.
— Och — Jeongguk uśmiecha się delikatnie. — To fajnie. Ciocia dawno nie była w Daegu.
— Jeśli masz jakieś plany z Hyejin, albo kimkolwiek innym... — przerywa na moment. — Nie chcę cię do niczego zmuszać, więc nie czuj się zobowiązany.
— Nie no, tato, spoko. Chętnie zobaczę ciocię. I Bae.
Yoongi uśmiecha się delikatnie. On sam w wieku Jeongguka czuł się do spotkań rodzinnych raczej przymuszany i nie chce, żeby chłopiec kiedykolwiek musiał czuć się podobnie.
— Cieszę się, Gguk. Zacznę pewnie zaraz robić kolację, zawołam cię jak będzie gotowa.
— Yhm — chłopiec kiwa głową i z powrotem pochyla się nad zeszytem.
Wychodzi z jego pokoju i cicho zamyka drzwi. W kuchni włącza na laptopie znalezioną jakiś czas temu playlistę, którą lubi słuchać do gotowania. Nuci pod nosem piosenki, których tytułów nie pamięta i przygotowuje wołowinę na bulgogi.
Kiedy jest u niego Jeongguk, gotuje dużo więcej. Nie dlatego, że ze względu na syna się do tego zmusza. Yoongi lubi gotować, po prostu kiedy jest sam, woli wolny czas poświęcić albo pracy, albo leżeniu na kanapie i zamawianiu jajangmyeonu, kiedy jest już za późno, żeby zabrać się za gotowanie. Obecność Jeongguka go motywuje, bo Yoongi chce zapewnić mu wszystko tylko co może najlepsze.
CZYTASZ
margines || taegi ; namkook
Fanfiction[w trakcie] trwali na marginesie i w głównym tekście jednocześnie; zagubieni pośród tłumu starali się odnaleźć siebie nawzajem, nie wiedząc, jak blisko tak naprawdę się znajdowali. czyli yoongi, uwielbiający przykryty wełnianym kocem oglądać filmy...