12

120 11 6
                                    

Tata odwozi go do Hyejin po lunchu (jedzą ostry ramyun z paczki i piją do niego wodę brzoskwiniową).

Żegnają się szybko — Jeongguk wybiega z samochodu, na ramiona zarzucając plecak i obiecując, że wróci następnego dnia przed czwartą po południu, a tata macha mu na pożegnanie i życząc dobrej zabawy, odjeżdża.

Wpisuje kod na domofonie (zdążył go zapamiętać już dawno temu) i wchodzi na klatkę schodową. Wdrapuje się na czwarte piętro schodami, bo od zawsze czuje ogromną niechęć do wszelkiego rodzaju wind, i dzwoni do drzwi mieszkania przyjaciółki. Otwiera mu jej mama, pani Kang, więc Jeongguk kłania się grzecznie.

Kobieta śmieje się tylko i ściska go mocno. Po chwili do przedpokoju wbiega Hyejin, zaciąga go do swojej sypialni, kiedy tylko Jeongguk zsuwa ze stóp jasne adidasy.

— Zostaw rzeczy i wychodzimy! — uśmiecha się. — Musimy kupić jedzenie na wieczór, i maseczki w płachcie.

Jeongguk uśmiecha się tylko. Wyjmuje z plecaka telefon i portfel, chowa je do kieszeni, po czym wybiega za Hyejin z pokoju. Zabierają z szafy w przedpokoju dwie materiałowe torby i pożegnawszy się uprzednio z rodzicami dziewczyny, wybiegają na korytarz.

— Bądźcie w domu przed kolacją! — woła za nimi pani Kang.

Na dworze jest rześko, ale im nie przeszkadza to w kupieniu po drodze dwóch dużych, chłodnych bubble tea. Wchodzą do jednej z pobliskich drogerii i wrzucają do koszyka dużo więcej masek, niż potrzebują. Hyejin dobiera jeszcze dla siebie krem BB, bo jej się kończy. Potem idą do 7-Eleven — kupują tyle chrupek krewetkowych i kukurydzianych, Pepero, chipsów z batatów i mleka bananowego, ile są w stanie zmieścić w torbach.

Kiedy wychodzą ze sklepu, Jeongguk chce już wracać do domu przyjaciółki, ale ona ciągnie go w przeciwnym kierunku.

— Musimy jeszcze pójść w jedno miejsce — mówi cicho. — Specjalnie się umówiłam, chociaż rodzice nic nie wiedzą.

Zatrzymują się przed salonem tatuażu i piercingu. Jeongguk spogląda na Hyejin zaskoczony.

— Noona, tatuaże w naszym wieku są nielegalne.

— Ach, głuptasie! Umówiłam się na piercing, nie tatuaż. Od dawna chciałam sobie zrobić, a tu pracuje starszy brat mojej koleżanki z klasy.

— Ale masz już przecież kolczyki? — nie rozumie.

— Ale tylko dwa. A jak masz więcej, to jest strasznie hot. Chodź — ciągnie go za rękę do środka.

Wchodzą do środka. Ściany są szare, a cały salon jest po prostu jednym, dużym pomieszczeniem. Wisi tu dużo zdjęć tatuaży i różnego rodzaju piercingu oprawionych w antyramy, przy biurku stojącym naprzeciwko wejścia siedzi dziewczyna, na oko dwudziestoparoletnia. Ma krótkie, mocno rozjaśnione włosy, mnóstwo kolczyków w uszach, jeden w nosie i dwa w pomalowanych ciemną szminką ustach. Jest ubrana w długą, ciemną koszulę na długi rękaw, ale Jeongguk zauważa wytatuowaną mandalę na grzbiecie lewej dłoni.

Podnosi na nich wzrok i natychmiast się uśmiecha.

— Cześć! Ty musisz być Hyejin? Ja jestem Minjung, pisałyśmy.

— Jasne, dzień dobry — Hyejin uśmiecha się szeroko.

— Helix, dobrze pamiętam? — jego przyjaciółka kiwa głową, chociaż Jeongguk nie rozumie o czym blondynka mówi. — A twój kolega?

— Ja tylko dla towarzystwa — mówi, a Minjung posyła mu kolejny uśmiech.

— Jasne. Poczekajcie chwilę, Youngsoo kończy chyba jeszcze lunch.

margines || taegi ; namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz