Tata odwozi go do Hyejin po lunchu (jedzą ostry ramyun z paczki i piją do niego wodę brzoskwiniową).
Żegnają się szybko — Jeongguk wybiega z samochodu, na ramiona zarzucając plecak i obiecując, że wróci następnego dnia przed czwartą po południu, a tata macha mu na pożegnanie i życząc dobrej zabawy, odjeżdża.
Wpisuje kod na domofonie (zdążył go zapamiętać już dawno temu) i wchodzi na klatkę schodową. Wdrapuje się na czwarte piętro schodami, bo od zawsze czuje ogromną niechęć do wszelkiego rodzaju wind, i dzwoni do drzwi mieszkania przyjaciółki. Otwiera mu jej mama, pani Kang, więc Jeongguk kłania się grzecznie.
Kobieta śmieje się tylko i ściska go mocno. Po chwili do przedpokoju wbiega Hyejin, zaciąga go do swojej sypialni, kiedy tylko Jeongguk zsuwa ze stóp jasne adidasy.
— Zostaw rzeczy i wychodzimy! — uśmiecha się. — Musimy kupić jedzenie na wieczór, i maseczki w płachcie.
Jeongguk uśmiecha się tylko. Wyjmuje z plecaka telefon i portfel, chowa je do kieszeni, po czym wybiega za Hyejin z pokoju. Zabierają z szafy w przedpokoju dwie materiałowe torby i pożegnawszy się uprzednio z rodzicami dziewczyny, wybiegają na korytarz.
— Bądźcie w domu przed kolacją! — woła za nimi pani Kang.
Na dworze jest rześko, ale im nie przeszkadza to w kupieniu po drodze dwóch dużych, chłodnych bubble tea. Wchodzą do jednej z pobliskich drogerii i wrzucają do koszyka dużo więcej masek, niż potrzebują. Hyejin dobiera jeszcze dla siebie krem BB, bo jej się kończy. Potem idą do 7-Eleven — kupują tyle chrupek krewetkowych i kukurydzianych, Pepero, chipsów z batatów i mleka bananowego, ile są w stanie zmieścić w torbach.
Kiedy wychodzą ze sklepu, Jeongguk chce już wracać do domu przyjaciółki, ale ona ciągnie go w przeciwnym kierunku.
— Musimy jeszcze pójść w jedno miejsce — mówi cicho. — Specjalnie się umówiłam, chociaż rodzice nic nie wiedzą.
Zatrzymują się przed salonem tatuażu i piercingu. Jeongguk spogląda na Hyejin zaskoczony.
— Noona, tatuaże w naszym wieku są nielegalne.
— Ach, głuptasie! Umówiłam się na piercing, nie tatuaż. Od dawna chciałam sobie zrobić, a tu pracuje starszy brat mojej koleżanki z klasy.
— Ale masz już przecież kolczyki? — nie rozumie.
— Ale tylko dwa. A jak masz więcej, to jest strasznie hot. Chodź — ciągnie go za rękę do środka.
Wchodzą do środka. Ściany są szare, a cały salon jest po prostu jednym, dużym pomieszczeniem. Wisi tu dużo zdjęć tatuaży i różnego rodzaju piercingu oprawionych w antyramy, przy biurku stojącym naprzeciwko wejścia siedzi dziewczyna, na oko dwudziestoparoletnia. Ma krótkie, mocno rozjaśnione włosy, mnóstwo kolczyków w uszach, jeden w nosie i dwa w pomalowanych ciemną szminką ustach. Jest ubrana w długą, ciemną koszulę na długi rękaw, ale Jeongguk zauważa wytatuowaną mandalę na grzbiecie lewej dłoni.
Podnosi na nich wzrok i natychmiast się uśmiecha.
— Cześć! Ty musisz być Hyejin? Ja jestem Minjung, pisałyśmy.
— Jasne, dzień dobry — Hyejin uśmiecha się szeroko.
— Helix, dobrze pamiętam? — jego przyjaciółka kiwa głową, chociaż Jeongguk nie rozumie o czym blondynka mówi. — A twój kolega?
— Ja tylko dla towarzystwa — mówi, a Minjung posyła mu kolejny uśmiech.
— Jasne. Poczekajcie chwilę, Youngsoo kończy chyba jeszcze lunch.
CZYTASZ
margines || taegi ; namkook
Fanfiction[w trakcie] trwali na marginesie i w głównym tekście jednocześnie; zagubieni pośród tłumu starali się odnaleźć siebie nawzajem, nie wiedząc, jak blisko tak naprawdę się znajdowali. czyli yoongi, uwielbiający przykryty wełnianym kocem oglądać filmy...