Kiedy w czwartek po lekcjach Jeongguk wychodzi ze szkoły, tata już czeka na niego na parkingu. Stoi oparty o maskę samochodu i rozmawia z kimś przez telefon, uśmiechając się do siebie pod nosem.
Jeongguk siada na przednim siedzeniu pasażera i wrzuca swój plecak na tylną kanapę. Tata włącza na komórce nawigację i podaje Jeonggukowi bubble tea, którą musiał kupić dla niego po drodze z uczelni. Chłopiec upija łyk i opada na miękkie oparcie, a tata wyjeżdża z parkingu.
Droga na lotnisko nie jest długa. Jeongguk kończy swoją bubble tea i wsłuchuje się w puszczoną przez tatę płytę. Nie mówią dużo, nie zawsze muszą.
Zatrzymują się na lotniskowym parkingu. Tata, zacisnąwszy wargi, pobiera bilet z niedużej maszyny i zostawia go za przednią szybą. Czekają na mamę i Jimina przy terminalu, z którego mają wyjść po kontroli dokumentów.
Zanim znajome twarze pojawiają się na horyzoncie, Jeongguk zaczyna odczuwać nudę. Wcześniej był podekscytowany spotkaniem z mamą, ale teraz przeskakuje tylko z nogi na nogę, dmucha balony z gumy i spogląda na wiszący na ścianie zegar. Tata uśmiecha się do siebie, wpatrując się w ekran telefonu, i wystukuje kciukami wiadomości. Jeongguk podejrzewa, że do Kim Taehyunga.
Zauważa mamę pierwszy. Tata wciąż wpatruje się w wyświetlacz, a ona i Jimin rozmawiają ze sobą. Jeongguk macha do nich i szeroko się uśmiecha, a mama rozpromienia się, kiedy tylko go zauważa. Podbiega do niej i pozwala mocno się objąć. Tata chowa do kieszeni komórkę i bierze od mamy jej walizkę, a on wciąż przytula do siebie Gguka i głaszcze go po miękkich włosach.
Bardzo się za nią stęsknił. Tata jest wspaniały, a miesiąc to właściwie wcale nie tak dużo, ale Jeonggukowi i tak jej brakowało. Może nawet bardziej, niż wcześniej pozwalał sobie myśleć.
— Cześć, Jeonggukie — mówi kobieta, przeczesując palcami jego grzywkę. — Stęskniłam się za tobą.
— Ja za tobą też — mamrocze chłopiec pod nosem, odsuwając się od niej.
Mama uśmiecha się do niego ciepło i głaszcze go po policzku. Jeongguk widzi, że jest zmęczona, zresztą wcale go to nie dziwi. Ona i Jimin byli w drodze ponad szesnaście godzin, Jeongguk sam nie wie, jak on zareagowałby na tak długą podróż. Do tej pory samolotem latał tylko do Japonii, ale te loty trwały tylko dwie i pół godziny.
Tata też zauważa zmęczenie i mamy, i Jimina. Jeongguka wcale to nie dziwi, w końcu tata mimo wszystko jest jedną z osób, która zna mamę najlepiej. Nie wie dokładnie, jak kontakty jego rodziców wyglądały zanim on się pojawił, ale nawet teraz są sobie bliscy. A wspólna przeszłość na pewno ma na to wpływ.
— Zawieziemy was do domu i pomożemy przenieść torby, ale Gguk może zostać ze mną jeszcze kilka dni — mówi tata. — Żebyście mogli spokojnie odpocząć po podróży, przyzwyczaić się na nowo do naszej strefy czasowej, rozpakować.
— Nie masz żadnych planów, Yoongi? Gguk był u ciebie miesiąc — odpowiada mama, ale Jeongguk wie, że cieszy się z propozycji taty.
— Nawet jeśli mam, to Gguk przecież nie będzie przeszkadzał — mężczyzna czochra delikatnie jego włosy. — Radziliśmy sobie sami miesiąc, to poradzimy sobie jeszcze kilka dni.
— Dzięki, Yoongi, ratujesz nam życie — mama uśmiecha się ciepło. — Przyjedziemy po ciebie w niedzielę, co ty na to, Gguk? I pójdziemy na jakiś świetny obiad, a potem gdzie tylko będziesz chciał. Stęskniłam się za tobą.
Po raz kolejny całuje go w czoło, a Jeongguk delikatnie się krzywi.
— Zrozumiałem za pierwszym razem, mamo — mamrocze pod nosem, ale odwzajemnia jej uścisk.
CZYTASZ
margines || taegi ; namkook
Fanfiction[w trakcie] trwali na marginesie i w głównym tekście jednocześnie; zagubieni pośród tłumu starali się odnaleźć siebie nawzajem, nie wiedząc, jak blisko tak naprawdę się znajdowali. czyli yoongi, uwielbiający przykryty wełnianym kocem oglądać filmy...