11

132 11 3
                                    

Stoi oparty o drzwi samochodu. Podjechał po Jeongguka wcześniej, bo ostatnie zajęcia, które miał tego dnia prowadzić, zostały odwołane ze względu na rocznicę założenia uczelni. Zorganizowano koncert dla wykładowców, studentów i absolwentów, ale Yoongi odpuścił sobie wzięcie w nim udziału.

Po drodze kupił ulubione bubble tea Jeongguka — matchę z mlekiem. Musiał pojechać przez to naokoło, ale teraz i tak musi na syna czekać, więc specjalnie mu to nie przeszkadza.

Jeongguk napisał mu, że zostanie dłużej w szkolnej bibliotece swojego liceum. Dawno tu nie był — zazwyczaj odbiera chłopca ze szkoły popołudniowej albo treningów. Zdążył zapomnieć, jak trudno jest znaleźć miejsce parkingowe przy liceum chłopca.

Upija łyk swojej herbaty jaśminowej. Jest chłodno, marynarka zdecydowanie przestaje mu wystarczać, a płaszcz zostawił rano w domu. Drży delikatnie.

Jeongguk wychodzi ze szkoły w towarzystwie wysokiego chłopca. Wygląda na nieco starszego od syna Yoongiego, ale ubrany jest w taki sam (przykrótki) mundurek. Krawat ma poluzowany, włosy w nieładzie opadają na jego czoło, okulary zsunęły się na sam czubek nosa. Mówi coś, uśmiechając się przy tym szeroko, a Jeongguk idzie obok i wpatruje się w niego jak w najpiękniejszy obrazek.

Macha do syna, który na początku go nie zauważa. Wyższy chłopiec znowu coś do niego mówi i śmieje się wesoło, a Jeongguk gwałtownie się rumieni i patrzy prosto na Yoongiego.

Podchodzi do niego szybko, a za nim wysoki chłopiec. Yoongi czochra włosy syna, obejmuje go krótko i delikatnie.

— Kupiłem ci bubble tea, Gguk-ah. Podjedziemy dzisiaj do Seokjina-hyunga i Hobiego, co? Zapraszali nas na obiad, żeby, cytuję, świętować twoją miesięczną wolność.

— Jasne, tato — Jeongguk uśmiecha się delikatnie, po czym spogląda na stojącego obok chłopca. — Umm, tato, to jest Kim Namjoon-sunbaenim. Pomaga mi z angielskim, i tak dalej.

— Miło cię poznać, Namjoon-ah — Yoongi wyciąga do niego dłoń. — Gguk o tobie wspominał.

— Mi też jest bardzo miło, ahjussi — Namjoon kłania się, a Yoongi krzywi się nieznacznie. Nie lubi być tak nazywanym, ale widzi przynajmniej, że chłopiec jest dobrze wychowany. — Jeongguk-ah, odezwę się do ciebie na kakao. A, i pamiętaj, żeby wysłać mi ID Hyejin.

— Tak, sunbae, będę pamiętał — Namjoon zaczyna chichotać, a Jeongguk znowu się rumieni.

— Do widzenia, ahjussi! — chłopiec kłania się po raz kolejny. — Do zobaczenia, Gguk-ah.

— Wystarczy aboenim, albo nawet Min Yoongi-ssi — mówi, drapiąc się po karku. — Nie lubię czuć się staro.

— Zapamiętam, aboenim — chłopiec uśmiecha się szeroko, w jego policzkach ukazują się nieduże dołeczki. — Do widzenia!

Namjoon odchodzi, w swoich dużych tenisówkach i przykrótkich spodniach od mundurka. Yoongi patrzy za nim chwilę, zanim odzywa się do Jeongguka.

— To miły chłopak. Dużo się śmieje.

Jego syn rumieni się gwałtownie i wchodzi do samochodu, zamykając za sobą drzwi. Yoongi nie rozumie dlaczego, ale decyduje się nie zaczynać teraz tej rozmowy.

— Pojedziemy teraz do hyunga i Hobiego, bo jutro od rana wychodzisz z Hyejin, prawda? Chcieli się z tobą zobaczyć — mówi, kiedy wyjeżdżają z przyszkolnego parkingu.

Jeongguk kiwa głową. Wydaje się być zawstydzony, Yoongi nie wie czemu. Czasem bardzo trudno mu zrozumieć syna, nie ważne jak bardzo by tego chciał. 

margines || taegi ; namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz