Rozdział 17

100 2 1
                                    

*Dwa miesiące później*

Perspektywa Krystiana:
Zaczął się nowy rok, to oznacza dużą ilość zleceń w firmie a co za tym idzie - duże pieniądze. W związku z tym nie ma miejsca na lenistwo, wszyscy ciężko pracujemy. Diana okazała się być wspaniałym pracownikiem a od miesiąca jest także moją dziewczyną. Układa nam się wyjątkowo dobrze. Wykonujemy razem wspaniale projekty w pracy a poza nią tworzymy szczęśliwą parę.

Na początku musiałem znosić chłodne traktowanie przez Bartka, ale rozumiałem go. Skrzywdziłem jego szwagierkę i przyjaciółkę. Gorzej było z Sylwią, wcześniej przynajmniej się ze mną witała, choć nie byłem już z jej siostrą. Teraz całkowicie przestała się do mnie odzywać. Mam nadzieję, że przejdzie jej to wkrótce. W końcu jutro zostanę ojcem chrzestnym Klary. Matką chrzestną ma natomiast być Julia, co wcale nie zadziwia.

Skoro już o niej mowa, nie widuję jej prawie wcale. Jeśli trzeba dostarczyć jakieś drobne dokumenty, wyręcza mnie Bartek. Kiedy ja jestem w firmie, Julia nie przychodzi wcale. Choć mieszkamy naprzeciwko siebie, widzieliśmy się ostatnio dwa miesiące temu, na tej pamiętnej kolacji. Nie żałuję, ponieważ brak kontaktu z nią dobrze mi zrobi. Ona też raczej dokonała już przełomu w swoim życiu. Nadal spotyka się z Arturem. Zmieniła nawet styl, teraz nosi dosyć luźne (by nie powiedzieć workowate) ubrania, nic dopasowanego, jak to miała w zwyczaju. Dziwnie w tym wygląda, ale cóż, projektantki mody to specyficzne osoby. Niestety jesteśmy zmuszeni zobaczyć się dzisiaj na ważnej konferencji dotyczącej naszej spółki. Każde z nas musi to przetrwać, nie mamy wyboru.

Kompletowałem właśnie prezentację przeznaczoną na dzisiejsze spotkanie. Dopracowując ostatnie szczegóły, usłyszałem pukanie do szklanych drzwi gabinetu. Bartek miał się zjawić dopiero w firmie Julii na konferencji, więc to nie mógł być on. Zerknąłem w stronę drzwi i od razu się uśmiechnąłem. Mój gość potraktował to jako zaproszenie.

- Witaj, kochanie. - powiedziała Diana, krocząc z uśmiechem w moją stronę.

- Hej, kotku. - odrzekłem, wstając, by po chwili złożyć na jej ustach drobnego buziaka. - Co cię sprowadza?

- Przyszłam się przywitać. - wzruszyła ramionami. - Dobrze, że Bartka nie ma. On mnie nie trawi. - wykrzywiła twarz w grymasie.

- Nie przesadzaj, jeśli by tak było, to nie zaprosiłby nas razem na chrzciny córki.  - stwierdziłem.

- Ona też tam będzie... I dziś też się z nią widzisz.

- Ona nic już nie znaczy. - zaznaczyłem, nie lubiłem wracać do przeszłości.

- Przepraszam, ale nadal mam w głowie, że zechcesz do niej wrócić i...

- Nie. - uciąłem. - Przeszłość jest za nami. To zamknięty etap i proszę, przestań zaczynać ten temat.

- Dobrze, przepraszam, masz rację. - westchnęła, zarzucając mi ręce na szyję.

- Porozmawiamy wieczorem, teraz muszę dokończyć prezentację, bo za godzinę muszę już być na konferencji. - uśmiechnąłem się przepraszająco, układając dłonie na talii kobiety.

- Będę na ciebie czekać. - powiedziała, składając ostatni pocałunek na moich ustach. - Robię na kolację makaron z krewetkami, który tak kochasz! - zaśmiała się, wychodząc.

Odmieniłeś moje życie (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz