Rozdział 16

96 1 0
                                    

Perspektywa Julii:
Artur podjechał właśnie pod moją ulubioną restaurację serwującą sushi. Bardzo doceniałam, że chce poprawić mi humor i nie pozwala, bym była sama. Sama o sobie mogłam stwierdzić, iż byłam idiotką, nie wychodząc za niego. Natomiast Artura utożsamiałam z aniołem, patrząc na jego postawę wobec mnie. Mężczyzna wysiadł i okrążywszy samochód, otworzył drzwi, abym wysiadła, co też uczyniłam. Po chwili znajdowaliśmy się już w środku, siedząc przy stoliku wskazanym nam przez kelnera.

- Cieszę się, że jesteś tu ze mną. Jestem szczęśliwy, kiedy widzę, że ty też jesteś. - wyznał Artur, chwytając moją dłoń.

- Ja żałuję teraz, jak nigdy przedtem, że cię skrzywdziłam. Przez to jest mi teraz strasznie niezręcznie, bo ty jesteś dla mnie taki dobry. - uśmiechnęłam się smutno.

- Chcę taki być. Chcę twojego dobra i szczęścia, nawet kosztem mojego. Szczerze mówiąc... marzę, żeby było jak dawniej między nami. - powiedział.

- Potrzebuję czasu. Niczego nie obiecuję, bo nie jestem jeszcze gotowa na nową relację. Muszę najpierw wszystko sobie poukładać. Jednak jestem ci wdzięczna za wszystko i za to, że po prostu jesteś przy mnie.

- Nie musisz mi dziękować. Poczekam na ciebie tyle, ile będzie trzeba i nie zostawię ciebie i twoich dzieci. - uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Nie wierzę, że cię mam mimo tego, co się stało. - pokręciłam głową a brunet już nie ciągnął tematu.

- Spójrz, dziennikarze robią ci zdjęcia. - wskazał dyskretnie ruchem głowy.

- Daj spokój, wszędzie ich pełno. - westchnęłam. - Niedługo zastanę ich w toalecie. - dodałam rozbawiona.

- Tak, tylko tego brakuje. - zaśmiał się. - Może potem zatańczymy? - zaproponował.

Ten lokal dawał możliwość tańczenia i właśnie dlatego tak go lubiłam. Wyśmienite sushi i taniec w miłym towarzystwie były wszystkim, czego teraz potrzebowałam.

- Chętnie. - zgodziłam się. - A teraz zdecydujmy, co zamówimy.

Perspektywa Krystiana:
Zaparkowałem właśnie pod Sushi Art. Wierzyłem, że przynajmniej na czas tej kolacji uda mi się przestać myśleć o problemach. Diana, w miarę poznawania jej przeze mnie, wydawała się być coraz bardziej pozytywna. Być może wcześniej źle odebrałem jej czyny albo z czasem to ona się uspokoiła. Wiedziałem jedno - szczerze chciała mi pomóc i dobrze, bym miał przy sobie taką osobę. Wysiadłem z auta i okrążyłem je, by otworzyć drzwi kobiecie. Następnie weszliśmy do środka, kelner wskazał nam numer stolika i wszystko było w porządku... do tego jednego momentu. Gdy zajęliśmy swoje miejsca, ujrzałem Julię siedzącą przy stoliku obok w towarzystwie... Nawet nie pamiętam jego imienia. Adrian? Adam? Alan? To ma najmniejsze znaczenie, bo przede wszystkim poczułem niewyobrażalnie mocne ukłucie zazdrości. Spojrzenia moje i dziewczyny się spotkały. Widziałem, że jest równie zaskoczona i być może tak samo zazdrosna, jak ja o nią ale w tamtej chwili cieszył mnie ten fakt.

- A więc to jest Julia? - spytała Diana, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Tak. - przyznałem. - W towarzystwie faceta, którego ponoć "nie kocha". - prychnąłem. - Teraz widzę, ile warte są jej słowa kierowane do mnie.

- Może powinniśmy wybrać inne miejsce. - stwierdziła kobieta.

- Nie, dlaczego? Tutaj jest świetnie. Poza tym nieważne jest miejsce, tylko towarzystwo. - spojrzałem znów na Dianę, postanowiłem bowiem, że nie dam po sobie poznać zazdrości, a wręcz będę się świetnie bawił.

Zacząłem myśleć, że może to, co zaszło między mną i Dianą było na rękę Julii. Może szczerze kocha tego faceta? W końcu mieli brać ślub a nie wzięli tylko przeze mnie. Ale gdyby mnie nie kochała, po co miałaby udawać? A jeśli kochała, dlaczego teraz siedziała tam z nim? Widocznie nie potrzebowała wiele czasu, aby się pocieszyć po naszym rozstaniu. Może ja też powinienem dać szansę Dianie, to dobra dziewczyna i stara się o mnie. Choć nie będę ukrywał, że mam ochotę unicestwić tego Artura, jeśli dobrze pamiętam jego imię.

Odmieniłeś moje życie (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz