Rozdział 3

150 5 4
                                    

Rozpoczął się kolejny tydzień i, tym samym, praca. Kroczyłam właśnie korytarzem w moim domu mody. Pierwsze, co zrobiłam, to podeszłam do lady recepcyjnej, jak codziennie. Siedziała tam Kinga, moja sekretarka. Była sympatyczna, inteligentna i może troszkę pulchna, ale jakże pozytywna.

- Cześć, co masz dla mnie dzisiaj? - zapytałam, uśmiechając się.

- O czternastej kolejne spotkanie z firmą Lasocki Buildings, a zaraz potem konferencja prasowa. - odwzajemniła uśmiech.

- O, czyli widzę się dzisiaj z moim szwagrem. - zaśmiałam się. - Dziękuję, będę u siebie. - po wypowiedzeniu tych słów odeszłam do swojego gabinetu.

Kiedy się tam znalazłam, moim pierwszym ruchem było rzucenie torebki na kanapę, na której po chwili sama usiadłam. Byłam tego dnia totalnie wytrącona z rytmu, bo moje myśli ciągle wędrowały do ostatniego snu. To, że przyśnił mi się Krystian, jeszcze rozumiem, bo wczoraj się z nim widziałam. Artur również nie sieje zdziwienia, bo z nim ciągle się widzę, jak to z narzeczonym. Ale dlaczego przyśniła mi się obok niego jakaś obca kobieta? Właśnie to nie daje mi spokoju. Nie jestem wróżką ani jakąś osobą medium, dla której sny są podstawą życia, ale osoba, której w życiu nie widziało się na oczy, sprawia dziwne wrażenie we śnie. Zaczęłam balansować po niebezpiecznej strefie moich myśli, bo rozmyślam, czy aby na pewno Artur jest ze mną szczery. Może się mną znudził, znalazł sobie lepszą? Ale wtedy powiedziałby mi to otwarcie... Dość tych niezdrowych domysłów. Jeśli mi się oświadczył i za trzy tygodnie bierzemy ślub, to logiczne jest, że mnie kocha.

Kończąc swoje wywody, wstałam z kanapy i podeszłam do biurka. Wcisnęłam odpowiedni przycisk i połączyłam się z sekretarką.

- Kinga, przynieś mi te projekty, które były naszkicowane wczoraj. - powiedziałam.

- Oczywiście. - odpowiedziała, po czym rozłączyła się.

Za tydzień wpuszczam na rynek nową kolekcję, ale muszę dokładnie przejrzeć rysunki, zarówno moje, jak i moich pracowników. Nie mogę zezwolić na produkcję jakichkolwiek ubrań w ciemno, bo wtedy najzwyczajniej w świecie okazać by się mogło, że są kompletną klapą lub wyglądają jak nieudana kopia konkurencji.

W pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Pozwoliłam na wejście Kindze, która po chwili weszła do środka i położyła plik kartek na biurku.

- Zrobić pani kawę? - spytała.

- Tak, dziękuję. - odparłam i odprowadziłam ją wzrokiem do wyjścia.

Usiadłam na moim biurowym fotelu i zabrałam się do pracy. Byłam zadowolona ze wszystkich projektów. Wprowadziłam małe poprawki może tylko w trzech. Poza tym wszystko było idealne. W międzyczasie wypiłam kawę, która dała mi porządnego kopa do działania. Zleciłam szycie nowej kolekcji i dopracowałam szczegóły pokazu mody. Tak się wkręciłam w wir pracy, że zupełnie zapomniałam o spotkaniu.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale za pięć minut zaczyna się spotkanie. - niewiadomo, skąd, w gabinecie pojawiła się moja sekretarka.

- Na śmierć zapomniałam! - spojrzałam na zegarek. - Już idę. - wstałam z fotela, zabrałam potrzebne dokumenty i wyszłam, kierując się na pierwsze piętro do sali konferencyjnej.

Być może wiele osób zastanawiać by się mogło, w jakim celu spotykają się firma architektoniczna i dom mody. Cóż, po prostu Bartek jest twórcą większości moich butików i hurtowni na całym świecie. Wspomaga również tworzenie pokazów. Za to ja nie zajmuję się wyłącznie produkcją ubrań, ale również elementów wystroju wnętrz. Można zatem powiedzieć, że razem tworzymy swego rodzaju spółkę, która tworzy całkowicie nowe domy. Świat biznesu to niekończące się umowy i porozumienia jednej firmy z drugą, drugiej z trzecią i tak w nieskończoność. Jeśli chcesz być na szczycie i coś znaczyć, musisz się "pchać" do każdej dziedziny.

Odmieniłeś moje życie (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz