Rozdział 37

145 7 0
                                    

Perspektywa Julii:
Leżałyśmy z Sylwią na starym materacu. Mój zegarek wskazywał kwadrans po dwudziestej pierwszej. Jakiś czas temu zjadłyśmy, w ramach kolacji, przyniesione przez naszego nowego znajomego hamburgery. To dziwne, że pomagał nam, zdradzając tym samym Darka. Jednak musiałyśmy być mu wdzięczne. Bo kto tak dobrze traktuje porwane osoby?

- Możemy porozmawiać? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej siostry.

- O czym?

- Czuję się winna temu porwaniu i wiem, że powinnam. Ale chcę, byś wiedziała, że żałuję znajomości z twoim byłym. Każdy popełnia jakieś błędy. Mnie oślepiła wtedy chęć zemsty. - tłumaczyła się.

- Wiesz... - odchrząknęłam. - Myślę, że to nie jest czas ani miejsce na takie rozmowy. Spróbujmy zasnąć, jutro musimy mieć dużo siły.

Brunetka nic już nie mówiła, co odebrałam jako przystanie na moją propozycję. W końcu udało mi się zasnąć, gdyż wcześniej po mojej głowie chodziły cały czas te same myśli.

Czy Krystianowi nic się nie stało? Czy już zauważył, że zaginęłam? Czy mnie szuka? Czy Bartek szuka Sylwii?

Krystian, ratuj nas...

Perspektywa Krystiana:
Wróciłem pod dom mojej narzeczonej. Trochę mi się przedłużyła ta moja przejażdżka, ale już wszystko załatwiłem. Mam tylko nadzieję, że w tym czasie nie odwiedził jej żaden niechciany gość, bo tego się obawiam.

Wysiadłem z auta i wszedłem na podwórko. Zauważyłem, że drzwi do domu są całkowicie otwarte, a przecież był środek nocy. Kiedy znalazłem się w środku, zapaliłem światło. Na podłodze leżał jakiś rozerwany naszyjnik. Nagle usłyszałem szczekanie psa. Szedłem w stronę dźwięków, aż dotarłem do piwnicy. Otworzyłem drzwi, a z pomieszczenia wybiegł Torso. Co tu się, do jasnej cholery, stało?

- Julka! - zawołałem, idąc na górę po schodach.

Odpowiedziała mi jedynie głucha cisza. Zajrzałem do sypialni dziewczyny. Łóżko było pościelone i zupełnie puste. Dziewczyny w ogóle nie było w domu. W tym momencie przestraszyłem się nie na żarty. Zadzwoniłem do niej, ale nie odbierała. W pierwszej chwili pomyślałem, że jest u Gosi albo Ewy. Wybrałem więc kolejno ich numery.

- Halo?

- Hej, Małgosia, jest u ciebie Julka? - zapytałem.

- Nie, a czemu pytasz?

- Nie mogę się do niej dodzwonić, a miała jechać do jakiejś koleżanki i myślałem, że chodzi o ciebie. - skłamałem.

- Na pewno wszystko gra? - upewniła się.

- Tak, już chyba wiem gdzie jest. Pa. - rozłączyłem się.

Następna w kolejce była Ewa i modliłem się, żeby u niej była teraz moja narzeczona.

- Tak?

- Jest u ciebie Julka?

- Nie. Coś się stało?

- Nie. Po prostu pojechała do koleżanki. Nie wiem, do której, a do niej nie mogę się dodzwonić. - wcisnąłem ten sam kit, co poprzednio. - Pa.

- Pa.

Wiedziałem już, że nie dzieje się nic dobrego. Potrzebowałem pomocy, by zacząć cokolwiek robić. Zadzwoniłem więc do Bartka.

- Co tam? - powiedział, odbierając połączenie.

- Nigdzie nie ma Julki. Podejrzewam, że ktoś ją porwał. Pomożesz?

Odmieniłeś moje życie (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz