Jestem jotą!

3.8K 201 50
                                    

Z mroku lasu wyłoniły się cztery wilki. Stałem jak osłupiały. Shido obrócił się w ich stronę, po czym powoli zaczął wycofywać się w moją stronę

- Spokojnie Aki. Tylko bez gwałtownych ruchów - powiedział cicho, gdy przystanął obok mnie

Wilki jak na razie stały i powarkiwały w naszym kierunku. Śledziłem z przerażeniem w oczach każdy ich ruch. Co innego jest stanie przed dzikim zwierzęciem, a człowiekiem w wilczej formie

- Wycofaj się tylko bardzo powoli - szepnął Shido i obaj zaczęliśmy powoli się cofać

Jednak na nasze nieszczęście z drzewa spadła nagle niewielka gałązka. Nie narobiła ona dużego hałasu czy ruchu, ale tyle wystarczyło by wilki zaczęły nagle biec w naszą stronę

- Dobra, jednak spadamy! - wrzasną Shido, chwycił mnie za dłoń - Zmień się w zwierzęcą formę będzie szybciej! Uciekamy w kierunku przeciwną od obozu jak najdalej w las! - krzyknął, po czym zmienił się w wilka

Nie myśląc nawet zmieniłem się w kota. Zacząłem biec w kierunku przeciwnym od obozu tak jak mówił Shido. Zdziwił mnie fakt, że byłem od niego dużo szybszy lub może on biegł z jakiegoś powodu wolniej?

Biegłem na przodzie, a Shido kilka metrów za mną. Wilki, które ruszyły w pogoń za nami wciąż było widać, więc to nie najlepszy pomysł by zwalniać czy szukać jakiegoś schronienia. Mógłbym tak biec sporą ilość czasu, gdyby nie to co się stało właśnie teraz

Moje tylnie żebra objął nieznośny ból, który wręcz uniemożliwił mi oddychanie. Nie mogę zwolnić ani się zatrzymać. Muszę to wytrzymać i biec dalej. Shido albo dorównał mojemu mojemu biegu, albo ja zwolniłem

Wilki były coraz dalej nas tak samo jak my coraz dalej od obozu, a ból z każdą chwilą był coraz silniejszy i coraz gorszy by go znieść

W końcu nie mam pojęcia po jak długim biegu wilki dały spokój i przestały za nami biec. Nie zatrzymaliśmy się od razu, żeby mieć pewność, że jesteśmy wystarczająco daleko. Gdy byliśmy już w miarę odpowiedniej odległości od momentu kiedy wilki zawróciły, stanęliśmy i zmieniliśmy się w nasze ludzkie postacie

Od razu po przemiennie oparłem się ręką o drzewo ciężko łapiąc oddech. Ból był okropny rozprzestrzeniający się po całej klatce piersiowej. Oddech stał się rzeczą bardzo ciężka. Trudno mi się go łapało przez okropny ból

- Na szczęście udało się nam im uciec - odezwał się optymistycznym głosem Shido z lekką po biegu zadyszką

Nie odpowiedziałem mu na to w żaden sposób. Próbowałem w jakiś sposób oswoić się z bólem promieniującym w miejscu gdzie znajdują się żebra. Tylko za cholerę mi to nie wychodziło. Muszę być oczywiście tą jebane jotą! Teraz chyba rozumiem dlaczego zostały one wykluczone z hierarchii albo są poddawane eksperymentom. Po prostu są słabe. Nic wielkiego mi się nie stało, a ból jakbym miał połamane żebra czy może nawet pęknięte płuca. Nie wiem nie doświadczyłem nigdy tych rodzajów bólu, ale wiem, że ból, który czuję próbuję mnie zabić

- Aki? Co się dzieje? - pyta Shido i podchodzi do mnie

- N-nic - odpowiadam mu słabo, po czym wyprostowałem się i zamknąłem na chwilę oczy

Nie mogę być taki słaby
Dam sobie radę z tym bólem przecież to nic poboli i przejdzie

Powtarzam sobie w myślach. Otwieram oczy i spoglądam na Shido

- Wiesz jak wrócić do obozu prawda? - pytam i dzięki odbijanego blasku słońca o księżyc widzę jak ten delikatnie nadgryza wargę - Serio?

- Jest ciemno i nie wiem w jakim kierunku uciekaliśmy - podrapał się po karku - Wystarczy, że znajdziemy rzekę, a potem pójdziemy w kierunku, w którym płynie - dopowiedział i zaczął się rozglądać

Jego Kociak [BxB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz