5.

689 30 1
                                    

Mgła tego wieczoru wydawała się być jeszcze bardziej gęsta niż zazwyczaj. Na ulicach panowała grobowa cisza jakby całe miasto zamarło. 

Oczy dziewczyny pociemniały gdy tylko zobaczyła budynek, którego szukała. Przygryzła nerwowo czerwone usta, po czym wzięła głęboki wdech. Wszędzie panowała przeraźliwa cisza, która sprawiała, że jej oddech wydawał się być głośny niczym krzyk. Notting Hill. To właśnie to miejsce było opisywane w książce jako miejsce zbrodni i przetrzymywania zwłok ofiar. Było to również miejsce gdzie znajdowała się pani detektyw, która powolnym krokiem zbliżała się do brązowych drzwi prowadzących na klatkę schodową. 

Chwyciła klamkę i delikatnie otworzyła drzwi, które jakby bojąc się kogoś nie zaskrzypiały ani raz. Buty stykające się powoli ze schodami powodowały jedynie delikatny szelest, który przypominał wolny chód po piasku.

Szczupła postać zatrzymała się tuż przy drzwiach, zza których można było wyczuć delikatny brzydki zapach. Drzwi otwierały się do środka, patrząc na wysoki próg. Do klamki przywiązano jeden koniec sznurka, a drugi do barierki z naprzeciwka. Ku uciesze tajemniczej osoby w płaszczu z kapturem na głowie drzwi były otwarte. Przez blokujący sznurek otworzyły się tak delikatnie, że między progiem a bokami drzwi było około 5 cm wolnej przestrzeni.

W jednej dłoni były dwie świece dymne, a w drugiej zapalniczka. Po zetknięciu się przedmiotów, pierwsze dwa wylądował w mieszkaniu, które od razu zamknięto z trzaskiem. Nowoprzybyła osoba zacisnęła mocniej sznur na barierce, tak by osoba znajdująca się w pomieszczeniu nie była w stanie otworzyć drzwi wyjściowych i skierowała się szybko na piętro wyżej. Od razu zapukała do drzwi mieszkania znajdującego się nad tym, do którego przed chwilą wrzucono przedmioty ziejące dymem. 

- Potrzebuję pani pomocy. – głos tajemniczego gościa był poważny i stanowczy, ale spokojny. 

- Słucham? – odezwała się po chwili lekko przestraszona kobieta, próbująca zobaczyć kim jest osoba spod kaptura.

- Mogę skorzystać z balkonu?

- Pproszę. – właścicielka mieszkania cały czas towarzyszyła tajemniczej osobie jakby bała się, że może ją okraść. Ta jednak weszła na balkon i zręcznym ruchem zeskoczyła na balkon niżej. Tam silną ręką otworzono okno, a raczej je wybito kijem leżącym na balkonie. Od początku można było zauważyć białe pomieszczenie od dymu i nic więcej. 

Szczupły, wysoki człowiek, w płaszczu z kapturem na głowie, zasłoniętą twarzą chusta lub czymś podobnym zdawał się wyglądać jak ninja. Z kieszeni od razu wyjął dwa pistolety, jeden po drugim przeładował je i powolnym krokiem skierował się przed siebie w poszukiwaniu ściany. 

Próbowaliście kiedyś z zamkniętymi oczami chodzić po swoim domu? 

To właśnie robił włamywacz, który po odnalezieniu ściany, wziął głęboki wdech najciszej jak potrafił i wytężył swoje wszystkie zmysły oprócz wzroku. Powolnym krokiem kierował się w stronę innych pomieszczeń starając się nie robić kolejnych głębokich wdechów, które przez dym znajdujący się w pomieszczeniach mogły skończyć się dla niego źle. Dotykając wszystkiego po kolei natrafił na czyjąś zimną, sztywną, delikatna dłoń. Widoczność ograniczała się do 30 cm przed sobą co spowodowało, że pochylając się nad daną osobą włamywacz w pewnej chwili dostrzegł trupio bladą twarz. Doskonale ją znał. Do jego oczu napłynęły łzy, jednak od razu pohamował je gdy usłyszał strzały. Intuicyjnie od razu pobiegł z powrotem do wcześniejszego miejsca i oparł się o ścianę. 

Krew w żyłach płynęła znacznie szybciej. Adrenalina działała tak samo jak podczas każdej innej akcji. Zmysły były wyostrzone i uważne i gotowe na każdy ruch z otoczenia. 

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz