39.

463 23 1
                                    

Właśnie zrezygnowała z miłości swojego życia, by pozwolić na jego szczęście. Chciała zostać, ale wiedziała, że nie może. Czuła, że podjęła słuszną decyzję. Szła przed siebie z uśmiechem na twarzy i łzami na policzkach, ale nie żałowała niczego. Niczego z wyjątkiem zwlekania i ukrywania tego co czuła. Miała ochotę biec, krzyczeć, skakać, ale jednocześnie czuła jakby sama wbiła sobie sztylet w serce.

Nawet nie zwróciła uwagi na to, że do jej uszu dobiegał coraz to głośniejszy tupot stóp. Po chwili zniknął, a następnie ktoś położył dłoń na tej należącej do Vivien. Brunetka poczuła silne szarpnięcie do tyłu, przez co zachwiała się, jednak od razu napotkała przeszkodę w postaci drugiego człowieka. Jej dłonie wylądowały na jego barkach. Dziewczyna początkowo spanikowała, jednak gdy poczuła chłodne usta na swoich uspokoiła się. Uśmiechnęła się pod nosem i odwzajemniła pocałunek. Czuła jak Sherlock również uśmiecha się triumfalnie i wkłada na jej palec okrągły przedmiot. Gdy ten znalazł się na odpowiednim miejscu detektyw chwycił gwałtownie twarz brunetki w dłonie i pocałował ją łapczywie jakby bał się, że mu ucieknie i go zostawi. Dziewczyna przyciągnęła go do siebie za płaszcz i pozwoliła na to, by brunet przejął nad nią kontrolę. Gdy obojgu zabrakło powietrza oderwali się od siebie i oparli się o nawzajem o swoje czoła.
- Nigdy.więcej.nie.próbuj.odejść. – Sherlock wycedził przez zęby między oddechami. Patrzył się głęboko w oczy Vivien, która miała ochotę zacząć krzyczeć z radości. – Nie wiem czy nadaję się w takiej roli… nie wiem czy nie jest to największy błąd jaki popełniłem kiedykolwiek, ale… ja…- patrzył w te hipnotyzujące, czarne oczy i po chwili szepnął jak w transie: Kocham cię, Vivien i chcę żebyś została. Zostań ze mną. Proszę. – po raz pierwszy w życiu powiedział te dwa słowa z głębi serca i tak bardzo chciał powiedzieć wszystkim jaką ulgę poczuł, ale nie potrafił. Vivien za to stała wpatrzona w niego i nie wierzyła w to co usłyszała. Jednocześnie doskonale wiedziała jaką ulgę odczuł Holmes. Za dobrze go znała, by nie widzieć jakie emocje nim miotały.
- Powtórz to. – szepnęła z niedowierzaniem. Z jej twarzy zniknął uśmiech, a pojawił się jedynie szok.
- Kocham cię i chcę z tobą być. – powiedział tym razem już bardziej stanowczo, jednak na jego twarzy wciąż nie widniało wiele emocji. Widział zaskoczenie w oczach Lopez i nie wiedział czy ona cieszy się z całej tej sytuacji. Dopiero gdy na jego ustach pojawił się uśmiech, on również uśmiechnął się szeroko.
- Ja też tego chcę, Sherly. – Zaśmiała się. W jej oczach pojawiły się skaczące iskierki, które powodowały jeszcze większy uśmiech u Sherlocka. Holmes podniósł wysoko ręce zaskoczony, gdy dziewczyna niespodziewanie wpiła się w jego usta i obdarzyła go kolejną falą pocałunków. Po chwili oderwała się od niego i powiedziała zasapana: Obiecałam, że tego nie zrobię, ale nie potrafię dotrzymać słowa.
- Nigdy więcej nie składaj takich obietnic. Nigdy. Przepraszam za każdy raz kiedy cię odtrąciłem, zraniłem, obraziłem…- Vivien nie dała mu dokończyć.
- Ja też przepraszam cię za wszystko. I też nie składaj dziwnych obietnic, bo oboje wiemy, że nadal będziesz uszczypliwy, ale to takiego cię kocham. Nie chcę Sherlocka, który nie jest sobą. Kocham cię i te nasze kłótnie. Nie wierzę, że ty mnie też.
- Nie przejmuj się, ja też. – oboje zaśmiali się, a brunet po chwili chwycił dziewczynę w talii, podniósł ją i obrócił ich kilka razy. – Od dziś śpisz ze mną. – przybliżył swoją twarz do tej należącej do Vivien. Oboje poruszyli zabawnie brwiami i zaśmiali się.
- Nie za szybko panie Holmes?
- Panowałem nad sobą ostatnie sześć miesięcy i nie było to łatwe. Bo musi pani wiedzieć, pani Lopez, że mieszkam z najpiękniejszą panią detektyw.
- Doprawdy, panie Holmes? Za to ja rozkochałam w sobie najprzystojniejszego detektywa. – oboje parsknęli śmiechem. – to do nas nie pasuje Sherly.
- Racja, ale wszystko co powiedziałem jest prawdą.
- Ja też nie kłamałam.
- Nikt mi nie powiedział wprost, że jestem przystojnym detektywem.
- Najprzystojniejszym.
- Zaraz się zarumienię. – Holmes podniósł dłoń brunetki. – Nigdy go nie zdejmuj. Jest na właściwym miejscu i nigdy w to nie wątp. – przysunął jej dłoń do twarzy i złożył na niej delikatny pocałunek. – Wracamy?
- Wracamy. – dziewczyna pocałowała go w policzek i oboje ruszyli w kierunku Baker Street.

- W końcu. – Mycroft westchnął na widok brata i Vivien. Sherlock poszedł do swojej sypialni, a jego brat ruszył za nim. – Od całowania się na mrozie pierzchnął usta.
- Nie powinieneś tyle jeść. – młodszy Holmes odłożył na łóżko płaszcz. – Ale nie przejmuj się wiem, że pierogi Vivien to mistrzostwo.
- Nie zepsuj tego, bracie. – Mycroft poklepał Sherlocka po plecach.
- Postaram się. – Sherlock uśmiechnął się sam do siebie.
- W KOŃCU SĄ RAZEM! – Mycroft wydarł się na cały głos, a w pokoju obok dało się usłyszeć dźwięk wystrzelającego korka od butelki szampana. Bracia wrócili do salonu, gdzie wszyscy zaczęli gorączkowo plotkować, wiwatować i rozmawiać. Sherlock podszedł do Vivien i objął ją ramieniem.
- Zestresowałam się. – mruknęła mu na ucho.
- Nie masz czego. To twoja rodzina. – brunet posłał jej wesołe spojrzenie po czym złożył krótki pocałunek na jej ustach, a w salonie rozległy się gromkie brawa. – paliłaś. Od dziś nie palimy. Oboje.
- Ale…
- Nie będziesz się zatruwała tym świństwem.
- Czasami? – spojrzała na niego błagalnie.
- Czasami. – przytaknął Holmes. – Twój zapach plus zapach papierosów i gum do żucia to jeden z najbardziej podniecających i uzależniających zapachów.
- Mogę powiedzieć to samo o tobie. – zaśmiała się. - Ale narkotyków nie tykasz. – zagroziła mu palcem.
- Czasami?
- Wcale. – powiedziała groźnie.
- Niech ci będzie.
- Od kiedy mówisz o czym co cię podnieca i nie są to trupy? – dziewczyna spojrzała na niego rozbawiona.
- Od kiedy mam dziewczynę i nie muszę przed nią ukrywać, że mnie pociąga.
- Muszę przyzwyczaić się do bezpośredniej i ludzkiej wersji Sherlocka.
- Nie przejmuj się takie napływy ludzkości to nie na stałe. To tylko raz na jakiś czas.
- To dobrze, bo zdecydowanie bardziej mi się podobasz w wersji tajemniczego detektywa. – brunetka posłała mu kuszące spojrzenie i udała się do stolika po kieliszki szampana.
- Za zdrowie zakochanych! – krzyknęła pani Hudson.
- Za nowe osoby w rodzinie! – mama rodzeństwa również wzniosła toast.
- Za nas! – krzyknęła Eurus.
- Za przyszłą synową i zięcia! – krzyknął najstarszy z Holmesów na co wszyscy zaśmiali się na głos.
- Za szczęście. – dodała spokojnie Vivien i przybliżyła swój kieliszek do reszty szklanych przedmiotów, które wydały przyjemne brzęknięcie. – Dziękuję, że jesteście. – dodała po chwili i wtuliła się z uśmiechem w bok detektywa.

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz