20.

317 21 0
                                    


W pomieszczeniu zapadła cisza. Dopiero po chwili przerwała ją Vivien, która szepnęła cicho:

- Niedobrze mi. – zasłoniła usta dłonią i pobiegła do łazienki.

- Pogadamy później. – John powiedział surowo i poszedł za brunetką. Po półgodzinnej rozmowie z dziewczyną, lekarz uznał, że interwencja szpitala nie będzie koniecznością. Skontaktował się on z lekarzem, który zajmował się brunetką. Dowiedział się jakie leki zażywała i w jakich godzinach przyjęła ostatnią dawkę. Ta ostatnia wiadomość pozwoliła mu stwierdzić, że oprócz ciężkiej nocy, Vivien nie zagraża nic poważnego.

Gdy oboje wrócili do salonu, zauważyli, że Sherlock zniknął tak samo jak jego płaszcz. Brunetka usiadła na fotelu detektywa, a John usiadł w tym, który niegdyś należał do niego.

- Brakuje ci tego. – stwierdziła szybko widząc spokój jaki ogarnia doktora.

- Czasami. – powiedział spokojnie, ale po chwili spojrzał na nią poważnie. – To coś poważnego? – Vivien przypomniała sobie o sytuacji, jaka zdarzyła się między nią, a mężczyzną. Początkowo poczuła miłe ciepło, ale później wszystko zniknęło i pojawił się ból, smutek, żal i strach.

- Nie wiem, John. – powiedziała cicho. Nie potrafiła określić co tak naprawdę czuje.

- Czego tak naprawdę chcesz? Czego ci potrzeba? – powiedział spokojnie.

- Nie wiem, John. Nic nie wiem. Nie wiem, czemu to wszystko w ogóle miało miejsce. To nie powinno było się wydarzyć.

- Ale nie żałujesz. – bardziej stwierdził niż zapytał. Na te słowa spojrzała w jego oczy. Nie potrafiła wyprzeć się tego, co zasugerował lekarz. – wiesz, że uczuć nie można się bać ani wstydzić, prawda? – obdarował ją ciepłym spojrzeniem.

- Można, gdy wiesz, że w żadnym stopniu nie są odwzajemnione. – powiedziała smutno i spojrzała na swoje dłonie.

- Vivien... Naprawdę myślisz, że pocałowałby cię gdyby nic do ciebie nie czuł? – spojrzała ponownie w oczy Johna.

- Był pijany, tak jak ja. Nadal jestem. – ułożyła usta w wąską linię. – jeszcze kilka godzin temu chciał żebym się stąd wyniosła.

- Bo się boi. Bo wszystko wymyka się spod kontroli. – powiedział dość szybko i pochylił się przed siebie. – Chce cię chronić.

- Nie John... Po pierwsze, on nie rozumie, że tu chodzi tylko o niego. Że jedynym sposobem na ocalenie go jest to, że muszę być przy nim. Jim zrobi wszystko, żeby go wykończyć, a później zabić. Będzie próbował mnie wykorzystać. Cały czas to robi. – warknęła zła. – po co ja tu przyjeżdżałam...

- Wiesz, że ryzykujesz życiem, walcząc z nim i chroniąc Holmesa? – brunetka pokiwała twierdząco głową. – I naprawdę jesteś gotowa na tyle poświęceń? Spójrz. Cierpisz. Vivien, potrzebujesz ciepła i miłości. On się tego wszystkiego boi. Nie jest w stanie ci tego zapewnić. Z czasem może się przełamie, ale może być za późno.

- To czego ja potrzebuje, nie jest najważniejsze. Obiecałam Mycroftowi, że dotrzymam słowa. Na dodatek jestem mu to winna. To mój ojciec knuje za jego plecami. Jestem jego córką i widzę jak oboje z Mycroftem na mnie patrzą. On wciąż ma wątpliwości.

- Nie ma ich. Widziałem to i rozmawiałem z nim. O mało nie pobił Mycrofta, gdy ten nazwał cię zdrajczynią. Spójrz na mnie. – powiedział i położył dłoń na jej kolanie. – nie jesteś mu nic winna. Słyszysz? Jeśli czujesz, że męczysz się tu, to się wyprowadź, ale wiem, że jesteś dla Sherlocka ważna. Odkąd tu jesteś stał się bardziej ludzki.

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz