Od przeprowadzki Molly na Baker Street minęły już trzy tygodnie, podczas których dziewczyna podejmowała trzy próby wyprowadzki. Za każdym razem na drodze stawała jej pani Hudson, która zapewniała ją, że lepszego miejsca nie znajdzie i, że Sherlockowi będzie smutno gdy się wyprowadzi. Oczywiście jej chęć szybkiej wyprowadzki była spowodowana w głównej mierze Holmesem, który działał jej na nerwy i nie było dnia bez kłótni lub zwykłych docinek z jego strony.
Dziś był dzień kiedy to brunetka po raz czwarty próbowała wyprowadzić się z mieszkania. Jej kłótnie z Holmesem nie pojawiały się w ostatnich dniach tak często, jednak chciała w końcu znaleźć coś dla siebie. Przez ostatnie tygodnie kontaktowała się również z Caroline, z którą podpisała umowę. Postanowiła wykupić pałacyk nie mówiąc o tym nikomu. Problemem było to, że było ją stać jedynie w połowie na jego zakup. Pieniądze z mieszkania, które odebrał jej Mycroft nie wystarczyły by na spłatę całego zakupu, toteż kobiety uznały, że brunetka może płacić blondynce w ratach i wprowadzi się tam dopiero gdy zapłaci pełną kwotę.
Molly stała przed lustrem z walizką w ręku. Westchnęła spokojnie próbując przekonać samą siebie, że to co robi jest słuszne i że tym razem nikt jej nie przeszkodzi w wyprowadzce. W głębi duszy czuła, że przywiązała się do Baker Street. Przywiązała się tez w pewnym sensie do Holmesa, który jednego dnia był denerwujący, a drugiego znośny i momentami miły, aż za bardzo jak na niego przystało. Od pierwszej wspólnej sprawy zaczęli rozwiązywać ich razem coraz więcej. Oczywiście nie obyło się bez kłótni dotyczących postrzegania danej sprawy. Często sprzeczki wynikały z faktu, że brunetka zatajała ważne informacje i poszlaki dla samej siebie, co irytowało mężczyznę bardziej niż zwykle.
Schodziła po schodach z walizką zastanawiając się czy pożegnać się z Holmesem. Nie wiedziała jak on ją postrzega patrząc na jego zmienne zachowanie, ale cała ta wyprowadzka trochę ją przygnębiła. Weszła do salonu i gdy chciała już coś powiedzieć on stojąc do niej tyłem i patrząc za okno powiedział spokojnie:
- Nie żegnaj się bo za chwile i tak wrócisz.
- Nie wrócę. – powiedziała lekko uśmiechając się.
- Wrócisz. Zawsze wracasz. – nie wiadomo skąd, nagle pojawił się naprzeciwko niej z cwanym uśmieszkiem.
- Mogę o coś zapytać? Odpowiesz mi zgodnie z prawdą na to pytanie? – na te słowa jedynie mrugnął w geście zgody. – Czy to twoja sprawka, że pani Hudson nie pozwala mi opuścić Baker Street?
- Niby taka mądra, a taka głupia. – Zaśmiał się gorzko. – Nie mam po co zatrzymywać cię tutaj. – na te słowa brunetka posmutniała. Wiedziała, że Holmes jest specyficzny, ale myślała, że przez ostatnie dni w jakiś sposób przyzwyczaił się do niej. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i ruszyła na dół rzucając jeszcze ciche „cześć".
Walizka stała w korytarzu, a brunetka weszła do kuchni, gdzie pani Hudson tańczyła do piosenek w radiu. Brunetka chrząknęła znacząco przez co szklanka z jakąś masą wyleciała z rąk gosposi w powietrze. Molly zwinnym ruchem złapała naczynie, jednak jego zawartość w całości wylądowała na jej włosach twarzy i dekolcie.
- Och Molly... - nie-gosposia zasłoniła twarz widząc zamknięte oczy i otwarte usta pani detektyw, która stała nieruchomo ze szklanką w dłoni. Z góry jeszcze dało się usłyszeć rozbawienie Holmesa, który pofatygował się i przyszedł na dół zobaczyć w jakim stanie jest brunetka. – co cię tu sprowadza? – Martha podeszła do niej i odebrała swoją własność, którą od razu napełniła naczynie tą samą substancją, kompletnie nie zwracając uwagi na ubrudzoną brunetkę.
CZYTASZ
Lustrzane Odbicie || Sherlock
FanfictionCo jeśli z innej części świata do Londynu przybędzie drugi Sherlock? Sherlock w wersji damskiej? Bitwa o śledztwa czy może wspólne przygody i zagadki?