26.

304 23 5
                                    

Sherlock w tym czasie rozwiązał kolejną sprawę, która pomimo rozwiązania jej wciąż nie dawała mu spokoju.

„Nie zgadza się, hm?"

Ten SMS sprawił, że poczuł dreszcz na plecach.

„Już za późno. Nic nie zrobisz."

Kolejna wiadomość sprawiła, że wstał gwałtownie i bez dłuższego namysłu opuścił budynek.

„Jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć, to zostań w mieszkaniu"

Brunet widząc to rozejrzał się wokół siebie. Wrócił niepewnie do salonu i usiadł w swoim fotelu. Zamknął się w Pałacu Pamięci. Próbował ułożyć sobie wszystko w jedną całość. Wiedział, że Jim prawdopodobnie właśnie dziś będzie chciał pokazać swoje sztuczki. Nie mógł jednak nic zrobić. Dopiero teraz do niego dotarło, że jest bezradny, a brunetka jest gdzieś sama w wielkim mieście.

Ocknął się i spojrzał na zegar. Dochodziła godzina siódma. Zaraz po tym spojrzał na kalendarz. Dziewiętnasty listopada. Widząc tą datę podniósł się wściekły. Rozczochrał swoje włosy, wyciągnął pistolet i strzelił kilka razy do ściany.

- Sherlocku, mógłbyś się z tym wstrzymać? – do salonu weszła pani Hudson. – Oglądam serial.

- Niech sobie pani ogląda, a Vivien najprawdopodobniej walczy o życie. Gdzieś... Nie wiem gdzie! – krzyknął.

- Sherlock, gdzie jest Vivien? – do pokoju weszła zestresowana Molly. – Umówiłyśmy się, że dziś porozmawiamy.

- Nie ma jej. Nie wiem gdzie jest. Nic nie wiem! – zaczął krążyć nerwowo po pokoju. – Nie mogę jej nawet pomóc, bo ją zabiją.

- Kto?! – krzyknęły kobiety, patrząc na siebie przerażone.

- Moriarty. W jej własne urodziny...

- Upiekłam dla niej ciasto i kupiłam jej szalik. – szepnęła pani Hudson i usiadła zrozpaczona na kanapę.

- Pamiętała pani?! Czemu mi pani nie przypomniała?! – Sherlock wrzasnął.

- O takich rzeczach się pamięta. – powiedziała oburzona i spojrzała na Molly. – Jak mogliście?

- Co się dzieje? – na Baker Street dołączył John z Gregiem.

- To wasza przyjaciółka... Jak mogliście nie pamiętać o jej urodzinach? – pani Hudson złapała się za serce. – A teraz może jej się coś stać...

- Sherlock, co się dzieje? – Zapytał zaniepokojony Greg.

- Nie wiem. Vivien zniknęła, a ja dostałem wiadomość, że jeśli opuszczę Baker Street, ona zginie. – warknął Holmes i ponownie usiadł w fotelu.

- My dostaliśmy wiadomość od nieznanego numeru, żebyśmy tu przyjechali. – powiedział John i spojrzał na panią Hudson. Przyniósł jej leki i od razu je podał.

- „Przedstawienie pora zacząć" – przeczytała Molly, wpatrując się w swój telefon, który zawibrował przed chwilą.

- Dostałem to samo. – dodał Greg.

- Ja też. – powiedział John.

- John, gdzie Rosie? – Molly spojrzała na niego.

- Z nianią. – powiedział szybko, a w jego oczach pojawiło się jeszcze większe przerażenie. W tym momencie wszystkie światła zgasły, jednak po chwili ponownie zaświeciły się. Włączyły się również telefony wszystkich osób z salonu. Z dołu dało się usłyszeć podgłoszony za mocno telewizor, który do tej pory grał na tyle cicho, że nie było go słychać w aktualnym pomieszczeniu. Wszyscy zeszli na dół i przypatrywali się urządzeniu, który tak jak telefony, zmieniał sam z siebie obraz i dźwięk. Po kilku sekundach obraz zatrzymał się, a przed nimi pojawiła się sylwetka mężczyzny odwróconego do nich tyłem, na białym, jaskrawym tle.

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz