18.

293 22 6
                                    

Na górze zamieszczam piosenki, które pojawiają się w rozdziałach. Chodzi mi o ich wykonanie, a nie o wygląd osób, które występują w tych filmikach. Nie chciałam wam narzucać wyglądu bohaterów i pozwoliłam, by to wasza wyobraźnia właśnie tym się zajęła. Ta piosenka, to druga, która pojawi się dziś w rozdziale. Miłego czytania! 

- Jak się spało? – pierwsze co brunetka usłyszała po wyjściu z sypialni to zaspany głos Holmesa.

- Po raz pierwszy od tygodnia przespałam większą część nocy. – powiedziała i przetarła twarz dłonią. Spojrzała jeszcze na bruneta leżącego na kanapie z zamkniętymi oczami i dłońmi ułożonymi w piramidę.

- Lestrade ma podobno jakąś ciekawą sprawę. – powiedział po chwili.

- Jak chcesz to jedź do niego, ja nie mam siły. Muszę ją zebrać na jutro. – powiedziała i ruszyła do kuchni, gdzie zaparzyła kawę i zrobiła kanapki.

- Brek coś pisał?

- Czemu ty tak uwielbiasz zmieniać czyjeś imiona...- westchnęła. – Nie, Bruno nic nie pisał.

- Nie tęsknisz. – stwierdził od razu.

- Też to zauważyłam, ale to dobrze.

- Nie powiedziałbym. – podszedł do niej i wziął jedną z kanapek z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna spojrzała na niego podejrzanie, nie rozumiejąc czemu brunet uśmiecha się co chwila. Nie wiedziała, że detektyw cieszył się z faktu, że je normalnie śniadanie. – Skoro się kogoś kocha i później z nim rozstaje, to raczej powinno się za nim tęsknić.

- Masz odpowiedź na wszystko. Najwidoczniej to nie była prawdziwa miłość. – prychnęła i upiła łyk kawy. – Możemy tego nie rozpamiętywać?

- A jednak cię to boli. – stwierdził i usiadł w drugim fotelu. – masz wyrzuty sumienia, że pozwoliłaś mu odejść i nie walczyłaś o was, pomimo, że wiedziałaś, że nic z tego nie będzie. Czemu właściwie tak bardzo ci zależało na tej relacji? Na niej zależało ci bardziej niż na nim. – po tych słowach Molly spojrzała na niego lekko zagubiona. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć.

- Mogłabym powiedzieć, że zależało mi na znalezieniu kogoś, kto stworzyłby dla mnie dom, ale czułam, że to nie on. Po prostu chciałam poczuć się kochana i ważna dla kogoś. – zwinęła usta w wąską kreskę i spuściła wzrok na ciecz znajdującą się w naczyniu. – Po tylu latach życia bez bliskiej osoby, chciałam poczuć jak to jest. Wiesz...- zaśmiała się gorzko. – wracasz do domu i wiesz, że jest w nim ktoś, kto jest dla ciebie ważny. Że mieszkasz z kimś na kim możesz polegać i on na tobie też. Ktoś kto rozumie cię jak nikt inny i wie czego potrzebujesz. – Sherlock patrzył na nią podczas gdy ona zamknęła oczy, oparła głowę i z każdym wypowiedzianym słowem uśmiechała się coraz szerzej. Analizował z zainteresowaniem każde jej słowo. – Masz przy sobie kogoś, kto daje ci oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Pomaga ci gdy tylko tego potrzebujesz i troszczy się o ciebie. – przestała mówić i westchnęła spokojnie. Spojrzała na Holmesa rozmarzona i uśmiechnęła się delikatnie.

- Przecież to właśnie na Baker Street, tutaj, masz to czego szukasz. – powiedział po chwili tak szybko, że sam nie wiedział, co powiedział.

- Hm? – Lopez spojrzała na niego z zaciekawieniem i zdziwieniem.

- Oboje sobie pomagamy. Jesteś tu bezpieczna. Oboje możemy na sobie polegać. Nie o to ci chodzi? – spojrzał na nią. – Rozumiem cię, a ty mnie. Oboje wiemy czego potrzebujemy. – z każdym słowem, atmosfera stawała się coraz bardziej napięta i dziwnie gęsta. Brunetka patrzyła na niego nie do końca wiedząc co Sherlock ma na myśli.

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz