8.

452 27 0
                                    


Ogień. Dym. Ciemność. Szum w uszach. Scena jak z filmu akcji czy horroru. Na podłodze dwa ciała pogrążone w bólu i bezruchu. Żyli? Jedno z nich na pewno.

Mężczyzna biorąc płytkie oddechy próbował przypomnieć sobie co się stało. Co sprawiło, że przed chwilą stał ze swoją przyjaciółką, a teraz leżał na podłodze cały poobijany z raną na plecach i dłoni. Jego myśli przemijały się też z tymi o Molly, która zniknęła z jego pola widzenia.

Głosy, krzyki, kroki... a później ciemność.

Pikanie maszyn, zdrętwiałe kończyny, ból głowy i innych części ciała. Jaskrawe światło.

- Witamy, panie Lestrade. – pierwsze co usłyszał to słowa młodej lekarki patrzącej na jego wyniki badań. Tuż za nią stał obojętny Mycroft.

- Co tu robisz? – wyszeptał bezsilnie. – Co z nią... - tym razem poderwał się gdy przypomniał sobie o przyjaciółce. Skończyło się to z przeszywającym bólem w okolicach brzucha.

- Spokojnie. Żyje. – powiedziała lekarka i wyszła.

- Bardziej martwisz się o nią, niż o siebie. – prychnął starszy Holmes.

- Jak się ma kogoś bliskiego to tak jest – powiedział oschle.

- Co tam się stało? – Mycroft zmienił temat. Na to pytanie przed oczami Grega pojawiła się scena z tamtego momentu, którą opisał szczegółowo Holmesowi. Łącznie z dziwnym zachowaniem brunetki.

Stali naprzeciwko siebie. Wpatrywał się w jej przepraszający wzrok, po czym w pomieszczeniu udało się usłyszeć piknięcia. Usłyszał ich kilka. Wtedy powstał ogłuszający hałas i poczuł uderzenie, które wyrzuciło go w powietrze razem z wszystkim, co było w pobliżu. Zaraz po tym poczuł bolesne spotkanie z podłogą. Ocknął się, ale nie wiedział po jakim czasie. Wszystko płonęło i mało co widział przez dym.

Mężczyzna siedział z przerażeniem w oczach i patrzył tępo przed siebie. Dopiero teraz dotarło do niego co tak naprawdę wydarzyło się w mieszkaniu. Zaraz po tym wpadł w szał, który był połączony z rozpaczą. Nie krzyczał, nie szarpał się. Jedyne co robił to szeptał do siebie i nie dopuszczał innych słów do świadomości.

- Muszę ją zobaczyć... Musze... - powtarzał co chwila. Mycroft widząc to opuścił salę i ruszył do pielęgniarek. Poinformował je o stanie policjanta i wyszedł z budynku.

W sali obok na łóżku leżała brunetka podpięta do różnych pikających urządzeń. Na jej twarzy widniały siniaki i rany, a jej lewa dłoń była pokryta różnymi odcieniami skóry, która gdzieniegdzie odklejała się i tworzyła pęcherze wypełnione cieczą. Jej poparzenia nie były aż tak poważne, tak samo jak inne rany. Jedyne co zagrażało jej zdrowi w większym stopniu to wstrząs mózgu i rana na brzuchu, która prawdopodobnie była skutkiem wbicia się jakiegoś ostrego przedmiotu w brzuch dziewczyny.

Obok jej łóżka na krzesełku siedziała jej przyjaciółka. Przychodziła do niej od dwóch dni po trzy razy dziennie licząc na wybudzenie się kobiety ze śpiączki. Do odwiedzin brunetki dołączył się również John, który chciał wspierać panią patolog, która bardzo przeżywała stan swojej znajomej. Sam Sherlock pofatygował się i odwiedził ją raz.

Mijał już trzeci dzień kiedy brunetka była pogrążona w spokojnym śnie. Jej stan zdrowia nie zmieniał się. Lestrade natomiast po wielu kłótniach z pielęgniarkami zdołał przekonać je do krótkich odwiedzin przyjaciółki.

Teraz jednak Molly była w sali sama. W pomieszczeniu unosił się dziwny zapach oraz drażniący dźwięk pikających maszyn. Drzwi otworzyły się spokojnie. Szelest zanieczyszczeń spod butów rozniósł się po pomieszczeniu.

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz