37.

223 21 3
                                    


- Wesołych świąt Bruno. – Sherlock usłyszał śmiech dziewczyny za drzwiami. Wszedł do jej pokoju, jednak brunetka nie miała zamiaru przerywać rozmowy. Stał w miejscu i patrzył na nią podczas gdy ona rozmawiała przez telefon. Wsłuchiwał się w rozmowę swojej współlokatorki z jej byłym chłopakiem. – Co prawda miałam zadzwonić jutro, ale stęskniłam się za tobą.

- Oddzwoni za chwilę. – powiedział do telefonu gdy zabrał dziewczynie urządzenie i rozłączył się. W drugiej ręce trzymał futerał ze skrzypcami.

- Możesz mi powiedzieć co ty robisz?

- Nie sądziłem, że można mieć tak dobry kontakt ze swoim byłym. – spojrzał na nią z poważną miną.

- A ja nie sądziłam, że pierwsze co do mnie powiesz po tygodniu milczenia to uszczypliwości odnośnie moich relacji z innymi.

- Myślałem, że po rozstaniu ktoś nie jest w stanie wywołać uśmiechu u drugiej osoby, a tym czasem on doprowadził cię do śmiechu i płaczu ze szczęścia. – spojrzał na jej wilgotny policzek.

- Najwidoczniej jest jedyną osobą, która potrafi to zrobić. – uśmiechnęła się do niego wrednie i wyrwała mu telefon z ręki.

- To po co nadal z nim nie jesteś, skoro macie tak cudowne relacje... - prychnął sarkastycznie pod nosem. Położył schowany instrument na łóżku i poprawił swój płaszcz.

- Bo go nie kocham, wiesz? Tylko dlatego, że kocham kogoś innego. Kogoś kogo w ogóle nie powinnam pokochać! – uniosła się.

- Nikt ci nie kazał! – również krzyknął. – To nie moja wina. Mogłaś myśleć nad tym co robisz!

- Nad tym nie da się zapanować! – Krzyknęła i wstała z łóżka.

- Dlatego wyparłem wszystkie emocje z siebie!

- Nigdy nie zrobiłeś tego w pełni. – syknęła. – Nie potrafisz tego zrobić! – krzyknęła ponownie.

- Za to ty poddałaś się im totalnie!

- I właśnie dlatego potrafię rozróżnić kiedy kogoś ranię! – wzięła pierwszy, lepszy przedmiot, który leżał pod jej ręką i rzuciła nim o ścianę.

- Mówiąc, że kochasz kogoś kogo nie powinnaś pokochać?! – dziewczyna nie wiedziała jak na to zareagować. Patrzyła na Holmesa, który najwidoczniej też nie chciał tego powiedzieć. – Mniejsza o to. Przyszedłem poprosić, żebyś wyjęła pod wieczór odcięte uszy z lodówki, zrobiła im zdjęcia i schowała je z powrotem. – Brunetka wciąż patrzyła na detektywa. – Wrócę za dwa maksymalnie trzy dni. – po tych słowach ruszył do drzwi. Dopiero teraz oboje zorientowali się co rozbiło się o ścianę. Na podłodze leżały roztrzaskane skrzypce detektywa.

- Sherlock... ja... przepraszam... - podeszła do zepsutego instrumentu. – Ja to naprawie... albo...

- Odpuść sobie. Wystarczająco pokazałaś jak ważny dla ciebie jestem. – warknął wściekły. Po raz pierwszy widziała go w takim stanie. Zrobiła kilka kroków w jego kierunku, jednak gdy tylko spojrzał na nią ponownie ze złością w oczach, cofnęła się z przerażeniem na twarzy. Szepnęła jedynie ledwo słyszalnie:

- Przepraszam, Sherli. Wesołych świąt.

Sherlock zatrzymał się i po chwili rzucił krótko:

- Nawzajem. – wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

Do końca dnia Vivien zdążyła pójść na spacer, zrobić niewielkie zakupy i pokrzątać się po kuchni. Zrobiła sobie kakao, przygotowała kilka potraw do jedzenia na stole, a na stoliku obok jej fotela pojawiła się książka. Miała okropne wyrzuty sumienia po tym co zrobiła i co powiedziała. Nie sądziła, że te słowa dotknął Holmesa w jakimkolwiek stopniu, przez co w jej głowie wciąż panował mętlik. Wciąż miała przed oczami zepsute skrzypce detektywa oraz jego twarz gdy je zobaczył. Zawiodła samą siebie i jego. Nie sądziła, że emocje kiedykolwiek wezmą nad nią kontrolę i opanują ją do takiego stopnia.

Lustrzane Odbicie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz