Rozdział 26

343 19 3
                                    

Shoka pov.

Słyszałam czyjąś rozmowę, co znaczyło, że jeszcze nie opuściłam tego świata. Na początku był to jakiś niezrozumiały szum. Dopiero potem zaczęłam rozróżniać słowa, choć wciąż było to ciężkie. Wiedziałam, że niedaleko mnie rozmawiają dwie osoby: starsza pani i mój ojciec. Jak miło, że przyszedł mnie odwiedzić... Rozmowa tej dwójki nie trwała jednak zbyt długo, bo telefon mojego ojca zadzwonił. Chyba odebrał, bo zaczęłam słyszeć część rozmowy.

- Naprawdę?... Gdzie?... Muszę?... Teraz?... Dobra, zaraz będę. - rozumiałam każde jego słowo.

Pewnie powiedziałabym coś głupiego w stylu: "brzmisz jak ja rano, kiedy muszę iść do szkoły" ale przypomniało mi się, że wciąż nie mogę ani się ruszyć, ani rozmawiać... Widzieć w sumie też. Chociaż słuch w tej chwili zupełnie mi wystarczał.

Usłyszałam jak mój ojciec wychodzi przez drzwi.

- Biedne dziecko. - powiedziała, wcześniej wspomniana, starsza pani.

One również opuściła pokój, w którym, jak podejrzewałam, się znajdowałam.

Leżałam sobie i rozmyślałam.. Czytałam kiedyś o ludziach, którzy zapadali w śpiączkę ale słyszeli wszystko co się koło nich działo i mówiło. Może miałam do nich dołączyć? Na razie jednak jedyne co miałam robić to odpoczywać. Czułam, że zaczynam zasypiać...


* * *


Obudził mnie dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Ktoś, głośno tupiąc, podbiegł do mojego łóżka. Ten "ktoś" chyba usiadł też na jakimś siedzeniu koło niego. Czułam jak łapie mnie za rękę.

- Idiotka. - powiedział cicho, w jego głosie słyszałam smutek.

Katsuki? Co on tu robił?

- Tak narażać się na niebezpieczeństwo i sprawiać, że się martwię. Musiałaś walczyć z tym Nomu? - mówił, zapewne myśląc, że nikt go nie słyszy.

Kiedy się obudzę... Znaczy się: "jeśli" się obudzę, powiem mu, że słyszałam wszystko co do mnie mówił. Jego mina będzie bezcenna gdy dotrze do niego czego się dowiedziałam. Martwił się o mnie i powiedział to na głos. Zapewne gdyby nie mój obecny stan, zaczęłabym się rumienić. Albo jeszcze gorzej, wyglądałabym jak burak.

- No co ci to było, głupku? To było tak i-idiotyczne... P-po prostu... - słyszałam jak zaczyna łamać mu się głos - Żałuję, że... Że nie m-mogłem ci wtedy pomóc. Gdybym tylko tam był...

Poczułam jak coś mokrego kapie mi na rękę. Płakał? On, Katsuki Bakugou, płakał? Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek okaże przy mnie ten rodzaj emocji. W ogóle nie miałam pojęcia, że potrafi płakać. Nie wiem dlaczego ale w tej chwili w mojej głowie pojawiły się wspomnienia. Wspomnienia chwil kiedy płakałam przy nim, a on starał się mnie pocieszyć. Czemu ja nie mogłam teraz się mu za to odwdzięczyć?

- B-bo... - kontynuował - Bo, co ze mnie za bohater, skoro... S-skoro nie potrafię nawet ocalić osoby, którą kocham.

Dobra, tego to zupełnie nie byłam w stanie przewidzieć. Chciałabym teraz wstać i powiedzieć mu "Ja ciebie też". Jednak wciąż nie mogłam się ruszać. W tej chwili nie potrafiłam nawet płakać z frustracji. Zawsze lubiłam sen i odpoczynek. Ale w tej chwili jedyne czego chciałam to wstać ze szpitalnego łóżka. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?

Poczułam jak jego dłoń przestaje trzymać moją. Wstał ze swojego miejsca.

- A spróbuj się tylko nie obudzić! - krzykną. Ton jego głosu wrócił do normy.

Przez chwilę się nad czymś zastanawiał, a potem pocałował mnie w czoło. Przez krótką chwilę ale jednak.

- Wracaj szybko do zdrowia. - powiedział jeszcze zanim wyszedł z pokoju.

Pocałował mnie w czoło i wyznał mi miłość. Świetnie. Nie miałam pojęcia jakie będzie to mieć skutki w przyszłość. Byłam jednak pewna jednej rzeczy. Kochałam tego faceta.








I jak wam się podobał rozdział?

Jak myślicie co się wydarzy?

Dowiecie się tego już wkrótce.




Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz