Rozdział 37

293 18 0
                                    

Obudziłam się leżąc twarzą na bardzo miękkiej poduszce. Nie miałam ochoty jeszcze wstawać więc ziewnęłam krótko i mocniej się do niej przytuliłam. Była taka cieplutka... Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramionami. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Katsukiego. Wtedy uderzyły mnie wspomnienia z wczoraj. Spędziłam przecież noc w jego domu. Pod wpływem zaskoczenia wyskoczyłam z objęć mojego chłopaka i sturlałam się z łóżka.

- Au! - jęknęłam gdy uderzyłam o podłogę.

- Ha ha! - usłyszałam jego śmiech - Ale miałaś minę.

- Ej no, nie śmiej się ze mnie. - powiedziałam - Pomógłbyś mi może.

- Już, już. - odpowiedział - No chodź tu niezdaro.

Tak właśnie wyglądała moja dzisiejsza pobudka. Potem zjedliśmy śniadanie wraz z państwem Bakugou. Zostałabym u nich jeszcze kilka dni ale obiecałam tacie, że wrócę do naszego domu. Wolałam to zrobić wcześniej niż później. Kto wie jak zareaguje. Katsuki pożyczył mi kolejny komplet ubrań, w który mogłam się przebrać. Gdy nie patrzył, zabrałam mu z szafy jedną z jego bluz i schowałam ją do mojego plecaka. 

- Naprawdę miło było cię poznać. - powiedziała do mnie pani Mitsuki gdy wychodziłam przez drzwi - Odwiedź nas jeszcze kiedyś. Nie zdążyłam ci pokazać zdjęć z dzieciństwa tego bachora.

- I nigdy ich jej nie pokażesz! - odezwał się gdzieś z tyłu Katsuki - Zamierzam je spalić.

- A spróbuj tylko! - odkrzyknęła mu, a potem znów zwróciła się do mnie - W każdym razie, cieszę się, że znalazł sobie kogoś takiego jak ty. Jeśli będzie dla ciebie niemiły zawsze możesz mi o tym powiedzieć.

- Dziękuję za propozycję ale chyba nie skorzystam. - odpowiedziałam - Do zobaczenia.

Wyszłam przez drzwi i skierowałam się w kierunku furtki. Pogoda, w przeciwieństwie do dnia wczorajszego, była bardzo słoneczna. Właśnie miałam wychodzić na chodnik gdy ktoś podbiegł do mnie i krótko mnie pocałował i przytulił.

- Tak, wiem Katsuki. Wiem, że będziesz za mną niemiłosiernie tęsknił ale muszę już iść. - powiedziałam - Mój tata będzie się martwił.

- Wcale nie będę tęsknił. - usłyszałam - I mam gdzieś co mówi ten stary dziad.

- Ty może tak ale ja już nie. Jak coś to do mnie napisz. Sayonara. - z tymi słowami opuściłam posiadłość rodziny Bakugou.

Powoli szłam przed siebie i patrzyłam na zmieniające się otoczenie. Przechodziłam właśnie przez mocno zasiedloną część miasta. Było tu dużo ludzi, bloków mieszkalnych i sklepów. Nie zauważyłam więc osoby, która się do mnie zbliżała. Zahaczyłam moim ramieniem o ramię zakapturzonego gościa w czarnej bluzie i spodniach.

- Przepraszam. - powiedziałam szybko.

On spojrzał na mnie. Może nie widziałam jego twarzy ale krwisto czerwone oczy wystarczyły, żebym się od niego odsunęła. Jego spojrzenie było inne niż to Katsukiego. Widziałam w nich jakiś rodzaj szaleństwa i coś wewnątrz mnie kazało mi uciekać. Ufałam samej sobie więc postanowiłam się oddalić.

- To ja już sobie pójdę... - rzuciłam tylko i popędziłam przed siebie.

Biegnąc pokonałam ostatnią część trasy do mojego domu. Co za dziwna sytuacja.

Nie wspomnę już o tym, że musiałam wchodzić do mojego pokoju przez okno. Mój tata nie mógł zobaczyć, że mam na sobie nie swoje i do tego raczej męskie ubrania. Jeszcze zacząłby coś podejrzewać.


Nieznany pov. (choć pewnie i tak już domyślacie się kto to)

Kto by pomyślał, że wpadnę akurat na nią. Muszę zacząć się przygotowywać. Chwila naszego ostatecznego spotkania jest coraz bliżej. Nie jesteś taka niewinna jak się innym wydaje, co? Możesz myśleć, że to co zrobiłaś dawno temu minęło i już nigdy się nie powtórzy. Ale powiem ci coś - przeszłość nie zapomina. Jakby się bliżej przyjrzeć jesteśmy nawet podobni...

Ciesz się puki możesz, Shoka. Miej to swoje marzenie o byciu bohaterem.

Za jakiś czas to wszystko się zmieni... 








I do mnie dołączysz.


Dziękuję za czytanie.

Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz