Stało się coś niesamowitego. Pewnie zapytacie co. Otóż sam Bakugou Katsuki zaproponował mi kolejny trening. Nie musiałam go o niego prosić ani o niczym przypominać. To chyba oczywiste, że się zgodziłam. Tylko tym razem lepiej się przygotowałam. Wzięłam niewielki sportowy plecak, do którego włożyłam: butelkę z wodą, telefon, pieniądze i latarkę jakby coś się miało stać. Kto wie kiedy skończymy trening.
Mieliśmy się spotkać w tym samym miejscu co ostatnio. Raczej tam trafię. Katsuki powiedział żebym się pospieszyła, bo nie chce znów na mnie czekać. Biegłam więc co sił w nogach na miejsce treningu. Aż sama się zdziwiłam, że tak potrafię.
* * *
Wybiegłam spomiędzy drzew na znaną mi już polanę. Od razu zaczęłam się rozglądać starając się odnaleźć wzrokiem Bakugou. Nie mogłam go jednak nigdzie dojrzeć. Czyli, że jeszcze nie przyszedł? Co mam teraz zrobić? Wtedy przyszedł mi do głowy świetny pomysł.
Po tym jak ukryłam w krzakach mój plecak, podeszłam do jednego z drzew i zaczęłam się na nie wdrapywać. Usiadłam na najbliższej gałęzi, która była w stanie mnie utrzymać. Nie było to jakoś bardzo wysoko. Okło 3-4 metry nad ziemią. Mimo liści doskonale widziałam całą polanę. Byłam też prawie pewna, że bez większego skupienia nikt nie będzie w stanie mnie zauważyć. Przekręciłam się tak, że teraz leżałam na brzuchu, a ręce owinęłam wokół gałęzi. Czekałam...
Niedługo później usłyszałam jak na polanę wchodzi jeszcze jedna osoba. Tak jak przewidywałam był to Blondasek. Położył swój plecak przy jednym z drzew. Potem staną na środku polany. Na szczęście mnie nie zauważył. Po chwili zaczął gadać do siebie.
- Znów się spóźnia. Ile można czekać? - narzekał - Ja ją zapraszam na trening, a ona co? Jak tak można?
Przyłożyłam dłoń do ust by zagłuszyć chichot, który wyrwał się z moich ust. Gadający do siebie Bakugou? Ciekawy widok, nie powiem. Ale teraz pora zrealizować mój pomysł.
Bakugou powiedział, że moje kroki są głośnie i można mnie usłyszeć z daleka. Mimo to bardzo chciałam zrealizować mój plan. Postanowiłam użyć mojej mocy. Skupiłam się na cieniu znajdującym się za Katsukim. Miałam zamiar się za niego przeteleportować i go przestraszyć. Raz mi się nie udało ale teraz może. Poczułam, że moja indywidualność się uaktywnia. Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je znów otworzyłam byłam już za Bakugou. Delikatnie podskoczyłam i owinęłam ramiona wokół jego szyi.
- Heeeeej! - krzyknęłam.
On krzyknął z zaskoczenia. Już miał szykować się do walki gdy zauważył, że to ja.
- Co ty odwalasz, Idiotko?! - zapytał.
- Ha ha. Po prostu chciałam... Ha ha. Jeszcze raz spróbować cię przestraszyć... Ha ha... - mówiłam śmiejąc się przy tym - Bo jak to mówią... Ha, ha. Do trzech razy sztuka.
- Ah. Co ja z tobą mam? - zapytał retorycznie blondyn - Teraz szykuj się na porządny trening.
Jakby nie mógł trochę z tym poczekać. Pewnie jest mu wstyd, że dał mi się przestraszyć.
Stanęliśmy w pozycjach bojowych. Znaczy on stanął, a ja próbowałam go naśladować. Miałam teraz okazję pokazanie mu skutku mojego podwórkowego treningu. Pobiegł w moim kierunku. Przyjęłam pozycję obronną, jedną z tych, które ostatnio na treningu pokazał mi Bakugou. Zaczął się sparing. Miałam nadzieję, że uda mi się przetrwać w jednym kawałku.
Mam nadzieję, że podobał się wam rozdział.
CZYTASZ
Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)
FanficCo może zmienić przypadkowe spotkanie pewnej osoby? Z czym nowym można się zmierzyć? Odpowiedź znajdziecie w tej książce. Manga i anime nie należą do mnie.