Rozdział 7

382 20 3
                                    

Lokalizacja przyszła na mój telefon. Nie miałam pojęcia czego Blondasek może ode mnie chcieć. Po co miałam brać strój sportowy? Mimo mojej niewiedzy postanowiłam jednak zrobić to o co mnie poprosił. Ubrałam jakieś szare, dresowe spodnie i lekką bluzę na zamek o tym samym kolorze. Nie wspominając już podkoszulku, który znalazł się pod bluzą. Jeszcze raz spojrzałam na telefon, by upewnić się gdzie mam się udać. Potem schowałam go do kieszeni moich spodni. Wyszłam z domu i zaczęłam biec truchtem w wyznaczonym mi kierunku.

Miejsce nie było na tyle daleko, by używać tramwaju czy czegoś takiego. Musiałam jednak trzymać tępo, bo nie chciałam żeby Katsuki na mnie długo czekał. Było już trochę po południu. Coś koło 15:00. 

Tylko dlaczego zrobiłam to o co mnie poprosił? Ufałam Bakugou. Choć nie znaliśmy się długo wiedziałam, że by mnie nie wystawił. Moja intuicja mi to podpowiadała.


* * *


Tym razem czekał na mnie siedząc na ławce. Przeglądał swój plecaka, które był koło niego. Postanowiłam, że go przestraszę. Powoli, szerokim łukiem i tak by mnie nie zauważył dotarłam za jego plecy. Nagle jednym szybkim ruchem chwyciłam go za ramiona.

- Bu! - krzyknęłam.

Zdziwiło mnie trochę, że się nie przestraszył.

- Jesteś w końcu. - powiedział, a po chwili widząc moją zdziwioną minę dodał - Tupiesz tak głośno, że z kilometra wiadoma, że to ty. To też trzeba będzie wyćwiczyć.

- Co? - zapytałam.

Co on miał na myśli?

- Zaraz się przekonasz. - powiedział - A teraz chodź.

Wstał i zaczął iść. Ruszyłam za nim. Byliśmy teraz na granicach miasta. Było tu bardzo mało budynków. Bakugou chyba i tak to nie wystartował bo szedł tak by jeszcze bardziej oddalić się od cywilizacji. W pewnym momencie po prostu wszedł między drzewa, które rosły przy drodze. Niewiele myśląc zrobiłam to samo.

Idą ciągle zahaczałam o jakąś gałąź. Jakbyśmy nie mogli iść normalną ścieżką. Miałam wrażenie, że Katsuki specjalnie wybrał taką trasę bym musiała przez to wszystko przechodzić.

Bakugou zatrzymał się dopiero gdy dotarliśmy na jakąś polanę. Była całkiem duża. Tylko po co on mnie tu zabrał?

- To... Co będziemy robić? - zapytałam kładąc telefon na wyciętym pniu drzewa.

- Ćwiczyć, to oczywiste. - odpowiedział.

- He?

- Podobno chcesz iść do UA. Jeśli będziesz tak słaba jak jesteś teraz to nigdy nie uda ci się tam dostać. Więc pokażę ci jak być silnym. Tak jak ja. - powiedział chwaląc się przy tym.

- Łał, nie wiedziałam, że potrafisz być miły. - uśmiechnęłam się.

On na to odwrócił twarz w innym kierunku. Po co? Nie zdążyłam go zapytać, bo powiedział:

- Dobra najpierw poćwiczymy dwoje zdolność waleczne, szybkość i siłę. 

Co on ma zamiar mi zrobić?

- Co tak stoisz. No rusz się i walcz. Nie mamy całego dnia. - powiedział.

Ja dalej się nie ruszyłam. Przecież nigdy z nikim nie walczyłam. Może ćwiczyłam ale w tej sytuacji nie miałam pojęcia co robić.

- Ah. Co ja z tobą mam. - odezwał się znów Bakugou.

Potem szybko do mnie podbiegł i wykręcił mi rękę do tyłu. Upadłam na ziemię. Spodziewałam się większego bólu. Czyżby Katsuki z jakiegoś powodu nie chciał mnie skrzywdzić?

- Ej, to nie fair. Nie byłam gotowa. - powiedziałam.

- Chcesz spróbować jeszcze raz? - zapytał Bakugou.

- Tak! - odpowiedziałam z pewnością w głosie.





Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział.



Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz