Rozdział 46

229 20 2
                                    

Chłód spowodowany moją mocą był tak duży, że ja sama go czułam. Zignorowałam to jednak i całą moją uwagę skierowałam na stojącą przede mną Ligę. Z mojego ciała zaczęła wypływać mroczna energia, która wysysała siłę z moich przeciwników... A przynajmniej takie miałam wrażenie. Sama czułam się o wiele silniejsza. 

Przyjęłam pozycję bojową, tak samo jak oni. 

- Już dosyć tego. - powiedział Dabi, władający niebieskimi płomieniami złoczyńca - Jeśli trochę cię przypalę poznasz w końcu swoje miejsce!

Wyciągnął przed siebie rękę i już szykował się do wielkiego i potężnego ataku.

- Czekaj! Nas też chcesz spalić?! - krzyknął Spinner.

Dabi zignorował jego słowa. Jego dłoń zaczęła iskrzyć się niebieskim kolorem. Zaatakował. Wszyscy spodziewali się ognia zdolnego zniszczyć cały budynek. Jednak z dłoni Krematora wydobył się malutki płomyczek przydatny jedynie przy przypiekaniu ogniskowych pianek. Zdziwiony spojrzał na swoją rekę. Właśnie wtedy do Ligi Złoczyńców dotarło, że nie mają do czynienia ze zwykłą, słabą nastolatką. Było o wiele gorzej. Aż można było wyczuć obawę, którą w tej chwili odczuwali.

To, że ich moce stały się bezużyteczne nie znaczyło jednak, że poddadzą się bez walki. Toga wyciągnęła sztylety i podbiegła do mnie chcąc zadać mi ranę. Przed jej atakiem obroniłam się cienistą tarczą. Moja szybka reakcja trochę ją zdziwiła. Wykorzystałam chwilę jej nieuwagi i pozbyłam się tarczy. Złapałam ją za nadgarstki i uderzyłam z całej siły kolanem w jej brzuch. Przez to, że używałam pełni możliwości mojej mocy cios miał o wiele większą siłę niż miałby normalnie. Ale to jeszcze nie był koniec. Zamachnę się z całej siły nogą w jej łydkę. Aż można było usłyszeć pęknięcie kości. Toga upadł na podłogę z okrzykiem bólu. W ogóle nie przejęłam się tym co jej zrobiłam. Dopiero się rozkręcałam.

- Toga-chan! - zawołał Twice, który również zaczął biec w moim kierunku.

Stworzył klona swojej przyjaciółki, który chyba miał na celu odwrócenie mojej uwagi. Pozbyłam się go jednym ciosem. Twice, który próbował mnie powalić oberwał w twarz moją pięścią. Natomiast Spinner, który chciał zaatakować mnie od tyłu został rzucony o ścianę. Walczenie z nimi nie było w tej chwili jakoś specjalnie trudne. Zwłaszcza, że przez moją moc wszyscy byli bardzo osłabieni, a to ja miałam ich energię.

- Dosyć tego! - usłyszałam krzyk Shigarakiego - Kurogiri! Nomu!

Po jego słowach w pomieszczeniu otwarło się kilka ciemnych portali przez, które wyszły wspomniane wcześniej bestie. Widać było, że zostały one stworzone resztką sił złoczyńcy. Ale wracając do bestii. Z tego co zauważyłam, było ich trzy. Od razu ich cała uwaga skupiła się na mnie. Pobiegły w moim kierunku. Znów aktywowałam tarczę, tyle tylko, że większą i mocniejszą. Nie dam drugi raz się im zranić. Musze to zrobić. Dla taty! Dla Katsukiego!

Wypuściłam jeszcze więcej mrocznej energii z mojego ciała. Miałam wrażenie jakby trzęsła się ziemia. Pod wpływem jakiegoś pola siłowego, czy czegoś podobnego, Nomu zostały ode mnie odepchnięte. Ten, który był najbliżej poleciał w kierunku ściany. Siła, z którą leciał musiała być silna, bo się przez nią przebił. Słyszałam trąbienie aut i krzyki przechodniów na ulicy. Natychmiast pobiegłam w tamtym kierunku. Wybiegłam przez dziurę w ścianie. Z tego co widziałam to był już dzień.

Ledwo co zdążyłam osłonić jednego z cywili przed Nomu, który chciał go zaatakować. Uwaga potwora znów skupiła się na mnie. 

- Uciekajcie! - udało mi się krzyknąć.

Próbowałam trzymać Nomu na dystans. Wiedziałam, że nie mogę jednak wiecznie tworzyć tarczy i powstrzymywać się przed bezpośrednimi atakami... No właśnie! Tarcza! Do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Zrobiłam kolejną. Ale tym razem nie osłoniłam siebie tylko mojego przeciwnika. Może teraz nikt nie mógł go teraz zranić ale on sam również nie mógł wyrządzić nikomu krzywy. Jestem genialna!

Nie miałam jednak czasu by się nacieszyć, bo wyczułam, że dwa pozostałe Nomu podbiegają do mnie z obu stron. Wszystko dzięki Bakugou, który podczas treningów atakował mnie z zaskoczenia i nauczył wyczuwać takie rzeczy. Jeśli to przeżyje będę musiała mu podziękować. Poczekałam na odpowiedni moment i teleportowałam się kilka metrów dalej. Skutkowało to tym, że dwa biegnące na mnie potwory zderzył się ze sobą. Przez to, że biegły bardzo szybko, upadły na ziemię. 

Stworzyłam w mojej dłoni cienisty miecz i już miałam wracać do walki gdy poczułam, że zaczyna robić się ciepło. Dabi? Nie to nie mógł być on, bo go osłabiłam, tak samo jak każdego kto był wtedy w pomieszczeniu. Odwróciłam się i wtedy zobaczyłam...

- Co tu się wyprawia?! - zapytał Endeavor, który musiał zostać wezwany przez jednego z przechodniów.

- Nomu... One chcą... Liga też...! - próbowałam ułożyć jakieś sensowne zdanie ale jakoś mi to nie wychodziło.

- Spokojnie dzieciaku my już się tym zajmiemy. - powiedział nowy głos.

To był Hawks. Rozpoznałam go po jego wielkich czerwonych skrzydłach. Nie wierzę! Bohater numer jeden i numer dwa!

Skinęłam głową na znak, że się zgadzam. Ostatkiem sił zmieniłam jeszcze cienista tarczę w taką... Jakby do nazwać? - Taką jakby linę, która oplotła Nomu, którego wcześniej uwięziłam. Sama nie wiem jak mi się to udało. Potem wyłączyłam swój dar i pozwoliłam moim włosom opaść z powrotem na swoje miejsce. Dopiero teraz poczułam ogromne zmęczenie. Najchętniej to bym teraz zasnęła na ulicy. Nie mogłam jednak tego zrobić. Podeszłam do jednego z budynków i usiadłam na ziemi opierając się o niego. Patrzyłam jak na miejsce przybywają inni bohaterowie, by pomóc Endeavorowi i Hawksowi. Były tu przecież nie tylko Nomu ale i Liga Złoczyńców. Kilku z nich nawet do mnie podeszło i zaoferowało pomoc. Przyjęłam ja bez zastanowienia.




Przez ten czas nie zauważyłam jednej, bardzo ważnej rzeczy,... A mianowicie - większość mojej walki nagrywali dziennikarze i ekipa filmowa. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że została ona puszczona w telewizji na żywo... 



Mam nadzieję, że podobał się rozdział i, że sceny walki nie były zbyt drętwe. 

Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz