Rozdział 44

267 17 0
                                    

Shoka pov.

Mimo, że minęło kilka dni, wciąż nie mogłam uwierzyć, że tata tak łagodnie zareagował na mój związek z Katsukim. Do tego dawał mi rady co do tego jak zdać egzamin do UA. Raz nawet zaproponował sparing w celu sprawdzenia moich umiejętność. Może nie wygrałam ale i tak dość długo udało mi się utrzymać na nogach bez większych obrażeń. Wszystko w moim życiu układało się bardzo dobrze. Nie wiedziałam jednak, że to cisza przed burzą.

Był już wieczór. Powoli szłam chodnikiem przechodząc koło, świecących się już, przydrożnych latarni. Właśnie wracałam do domu po kolacji w domu Bakugou. Teraz normalnie mogłam mówić tacie gdzie idę nie okłamując go. Czułam się z tym lepiej. Ale wracając, powietrze stawało się chłodne więc postanowiłam przyspieszyć kroku. Miałam wrażenie, że zaraz stanie się coś złego.

Nagle z zaułka między dwoma budynkami dobiegł mnie rozpaczliwy głos:

- Aaa! Pomocy! Ratunku!

Rzecz jasna pobiegłam tam. Taka szybka reakcja była potrzebna w życiu bohatera, którym chciałam się stać. Podbiegłam do wołającej o pomoc osoby. Okazała się nią klęcząca przodem do mnie starsza pani... W granatowej spódniczce i żółtawym sweterku? Dziwne. Starsi ludzie nie noszą takich rzeczy. Nagle stało się coś dziwnego. Odsunęłam się od niej gdy jej stara twarz zaczęła się... Topić? Takie miałam wrażenie. Nie patrzyłam teraz na starszą panią tylko na nastoletnią dziewczynę z blond włosami zaplecionymi w dwa niesforne koki. Miała żółte oczy, oczy, które już kiedyś widziałam. Tylko gdzie?...Już wiem! To je widziałam właśnie wtedy w ciemności podczas pobytu u Miny!

- Jesteś Shoka? To takie słodkie imię. - zapiszczała z radość podnosząc się na nogi - Ciekawe czy twoja krew też jest słodka. Pozwól, że sprawdzę!

Uśmiechnęła się do mnie, a ja mogłam dojrzeć jej ostre, niczym u wampira, kły. Dopiero teraz gdy stała mogłam zobaczyć, że trzyma w dłoni nóż. To była Toga Himiko z Ligi Złoczyńców! Przez strach nie mogłam wydusić siebie żadnego słowa. Musiałam stąd uciekać. Zaczęła się do mnie zbliżać. Szybko odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w kierunku wyjścia. Niestety ktoś mi je zagrodził. Kolejny członek Ligi, Twice. Ubrany w swój biało-czarny kostium.

- To ty jesteś tą dziewczyna, która mamy porwać? - zapytał - Lepiej się zatrzymaj, bachorze! - dodał po chwili trochę zmienionym głosem.

Chcą mnie porwać? Co ja mam teraz zrobić? Gdzie są bohaterowie? Pytania krążyły po mojej głowie. Szkoda tylko, że na większość nie znałam odpowiedzi. 

Dzięki treningom Katsukiego udało mi się szybko zareagować. Aktywowałam swoją moc i przeteleportowałam się za zagradzającego mi drogę złoczyńcę. Nim się obejrzał zaczęłam biec przed siebie tak szybko jak tylko potrafiłam. Adrenalina we krwi i strach dodawały mi sił. Słyszałam jak coś za mną krzyczą ale zignorowałam to. W tej chwili nie miałam odwagi nawet się odwrócić. Nie chciałam zobaczyć tego, jak blisko mnie są. Bo tego, że mnie ścigali, byłam pewna. Mój oddech szalał, a serce biło tak szybko i mocno, że aż słyszałam to w głowie. Miałam nadzieję, że uda mi się to przetrwać.

Niespodziewanie usłyszałam wystrzał podobny do tego, który towarzyszy strzelaniu z pistoletu. Poczułam jak coś wbija mi się w szyję. Nie był to jednak nabój. Dotknęłam tego czegoś i stwierdziłam, że przypomina trochę zmniejszoną strzykawkę. Mocno ją chwyciłam i wyrwałam sobie z szyi, by później wyrzucić gdzieś w bok. Nie miała czasu ani energii, by myśleć jaki zysk mieli ścigający mnie złoczyńcy w strzelaniu tym do mnie.

Po krótkiej chwili poczułam, że wzrok zaczyna mi się zamazywać, a moje nogi plączą się o siebie. Nagle cała energia którą miałam wyparowała. Niekontrolowanie zwolniłam mój bieg, który później zmienił się w wolny trucht. Zaczęłam dyszeć ze zmęczenia.

Pamiętam jak upadłam. Czułam zimno chodnika, na którym wcześniej stałam. O dziwo nie poczułam bólu. Moje oczy same się zamknęły, a potem...





Potem była już tylko ciemność.


Dziękuję za czytanie.

Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz