Rozdział 45

236 18 4
                                    

Pomieszczenie, w którym odzyskałam przytomność nie było zbyt dobrze oświetlone. Dałam sobie chwilę na przyzwyczajanie się do tej "ciemności". Jeszcze nie do końca się rozbudziłam. Powoli zaczęłam rozglądać się dookoła. Szare ściany, kanapa, dywan i patrzący się na mnie członkowie Ligi Złoczyńców... Czekaj, co?! Gdy dotarło do mnie gdzie jestem natychmiast próbowałam uciec. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że jestem przywiązana do krzesła. Nie mogłam użyć mocy, a lina, którą byłam unieruchomiona, skutecznie wykonywałam swoje zadanie. Mimo tego i tak próbowałam się uwolnić.

- Widzę, że nasz gość w końcu się obudził. - zaczął ten, który spośród nich wszystkich był najgorszy.

- Shigaraki Tomura. - wycedziłam przez zęby.

Dobrze widziałam kim był. Szef Ligi i osoba przez, którą mój tata trafił do szpitala. Nie wspomnę już to tym, że to właśnie z jego rozkazu mój chłopka został porwany podczas obozu treningowego.

- Ale czemu od razu tak wrogo? - zapytał - Nie jesteśmy tu, żeby zrobić ci krzywdę...

- No jakoś ci nie wierze. - skomentowałam.

- Nie skończyłem, bachorze! - krzyknął - Znaczy się, chciałem powiedzieć, że twoja wizyta tu ma zupełnie inny cel.

- Jeśli myślisz, że przystanę na cokolwiek co zaproponujesz to grubo się mylisz. - próbowałam zrobić wszystko, by nie wyczuli strachu w moim głosie.

- Ach naprawdę? Myślisz, że nie przewidziałem twojej odmowy, Shoka Aizawa? - zapytał.

- Skąd ty... - nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.

- Przygotowywałem się do naszego spotkania o wiele dłużej niż myślisz. WIEM o tobie o wiele więcej niż możesz się spodziewać. - powiedział z pewnością - Wszystko zaczęło się od czasu gdy walczyłaś z moim Nomu. Zainteresowałaś mnie. Potężna moc i ciekawa historia. Nie jesteś takim niewiniątkiem jak innym się wydaje...

- Przestań! - krzyknęłam, nie mogłam pozwolić by wypominał mi teraz błędy przeszłości.

- Wiesz co? Jesteśmy całkiem podobni. - zaczął - Kiepski ojciec, potężna i bardzo niszczycielska moc i co najważniejsze... Oboje zabiliśmy kogoś kto był dla nas ważny. 

Moje oczy zaszkliły się. Jego słowa sprawiały mi ogromny ból i, co najgorsze, patrzenie na moje cierpienie dawało mu satysfakcję.

- Biedna, mała Shoka... - kontynuował - Naprawdę myślisz, że twój "kochany" tatuś cię uratuje? Żałosne.

- Wcale nie! - zaprzeczyłam - On po mnie przyjdzie i mnie uratuje. On i...

- On i kto? - przerwał mi - Twój chłopak? Ha! Zrozum, że nie obchodzi ich co się z tobą stanie. Nawet nie zaczęli jeszcze cię szukać.

Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. 

- Cz-czemu to robisz? - zapytałam drżącym głosem - Co daje ci sprawianie mi bólu? Radość? Satysfakcję?

On uśmiechną się do mnie szaleńczo. Zaśmiał się krótko, a potem powiedział.

- Jeszcze nie zrozumiałaś? Chcę byś do mnie dołączyła. Z twoim darem na pewno uda mi się pokonać bohaterów. Dlatego, Shoka, pozwól, że zapytam: dołączysz do Ligi Złoczyńców?

Zaniemówiłam. Na pewno się nie zgodzę. Nie chciałam jednak, by mój brak zgody spowodowały u niego wybuch gniewu, który doprowadzi do mojej śmierci.

- Zgódź się, Shoka-chan! - zawołała Toga - Razem będziemy torturować bohaterów! Będzie tak fajnie!

Mimo, że reszta Ligi się nie odzywała wiedziałam, że wyczekują mojej odpowiedzi. Udawałam, że się zastanawiam. Shigaraki wykorzystał to i znów się odezwał.

- Wiesz... Szczerze mówiąc twoja moc nie jest jedynym powodem, dla którego chcę cię zwerbować. Pomyśl tylko jak to, że córka jednego z nauczycieli w UA jest złoczyńcą, wpłynie na społeczeństwo. Cała prawda wyjdzie na jaw. Wszyscy dowiedzą się o twojej przeszłości. Erasehead będzie taki przygnębiony. Ale co cię on obchodzi. Jest tylko marnym, słabym bohaterem, który nie potrafi obronić swoich bliskich.

Miałam dość tego jak obrażał mojego ojca. Z gniewu zacisnęłam pięści.

- Do tego ten twój cały chłopka. Kiedyś też chciałem, żeby do mnie dołączył. Odmówił. Cóż za głupota. Teraz jak na to patrzę to cieszę się, że tak się stało. Nie chciałbym mieć w drużynie takiego lekkomyślnego, impulsywnego, niepanującego nad emocjami bachora.

Tego było już za wiele...

- Ej, czemu nagle zrobiło się tak zimno? - zapytała Toga.

Nagle lina, którą byłam przywiązana do krzesła, upadła na ziemię. Powoli wstałam. Czułam jak moja moc próbuje wyrwać się z pod kontroli. Pozwoliłam jej na to. Nikt nie będzie obrażał moich bliskich! Moje włosy zaczęły się unosić. Teraz każdy w pomieszczeniu mógł zobaczyć moje, świecące na czerwono oczy. Członkowie Ligi cofnęli się do tyłu i zaczęli przygotowywać się do walki. Teraz już się nie bałam, to oni zaczynali się bać. Jedynym co teraz czułam...







... była niepochamowana wściekłość.


Dziękuję za czytanie.


Przypadkowe spotkanie (Bakugou x Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz