Rozdział 36

12.8K 346 47
                                    

~ Cristina ~

Minął ponad tydzień od zerwania zaręczyn przez Enzo. Nikt się ze mną nie kontaktował, jestem sama po tym jak ojciec wyrzucił mnie z domu. Od tygodnia mieszkam w jakimś przydrożnym motelu. Oczywiście zostałam całkowicie odcięta od pieniędzy moich rodziców.

Przeklęty Lorenzo jeszcze mnie popamięta za wszystkie moje nieszczęścia. Muszę tylko najpierw wymyślić sposób na zdobycie kasy, żeby się utrzymać. Do tego wszystkiego przez tego bachora we mnie mam ciągłe mdłości. Dlaczego kurwa nie zdechłeś, jak ojciec zrzucił mnie ze schodów? Miałabym jeden problem z głowy.

Dobrze chociaż, że mam swoje ubrania. Postanowiłam, że dzisiaj pójdę zabawić się trochę za ostatnie pieniądze. Może uda mi się znaleźć jakiegoś naiwniaka, który zasponsoruje mnie dzisiaj.

Ubrałam się i wyszłam z mojego pokoju. Wychodząc wpadłam na kogoś. Na kogoś naprawdę zajebiście umięśnionego, do tego ten jego zapach. To nie jest zwykły menel. Odsunęłam się i spojrzałam na twarz tego kogoś. Kurwa przede mną stał nie kto inny jak największy konkurent Lorenzo, Vito Batista.

– Gdy przyjechałem do Palermo i dowiedziałem się o twoim wydziedziczeniu to aż musiałem cię zobaczyć. Cristina Pazzi wylądowała w takiej spelunie. – Zaczął się śmiać.

– Przyszedłeś nabijać się ze mnie, czy może z jakąś konkretną propozycją Vito? – Naprawdę nie mam ochoty na jego towarzystwo.

– Oczywiście, że z czymś konkretnym skarbie. – Uśmiechnął się do mnie. – W końcu mamy teraz wspólnego wroga.

– Naprawdę? No nie wiem... Może nie jestem aż tak bardzo zdesperowana, żeby ci pomagać w marnej próbie pozbycia się Lorenzo. – Podeszłam do niego bliżej i wyszeptałam do jego ucha. – Czarne charaktery zwykle przegrywają na końcu Vito.

– Ja znam jego dwa słabe punkty. Nawet poczyniłem już pewne kroki w dobraniu się do nich.

– Mówisz o tej dziwce z Ameryki i jej bękarcie? – Na samo jej wspomnienie zaczęło mnie mdlić. Nienawidzę suki i z chęcią zobaczyłabym, jak zdycha.

Najbardziej interesowałoby mnie żebym sama się jej pozbyła, ale nie mam szans na to w pojedynkę. Pewnie Lorenzo już ją otoczył tabunem ochrony. Mnie miał w dupie, ale ją traktuje inaczej. Widziałam to na lotnisku, gdy przylecieli do Palermo.

– Oj widzę, że nie wiesz wszystkiego. Naprawdę powinnaś zatrudniać lepsze osoby. – Dogryzał mi z tym idiotycznym uśmiechem na twarzy.

– O czym mówisz? – Zaczyna mnie już wkurwiać. Mógłby mówić prosto o co mu chodzi, a nie półsłówkami.

– Werble proszę. – Pajacował. – Tam da da da dam! – Zaczął uderzać w powietrzu jakby grał na perkusji.

– Kurwa Vito nie pajacuj tylko powiedz. – Odezwałam się zniecierpliwiona.

– Bękart okazał się synem Lorenzo. Tydzień temu gówniarz zaginął i Enzo panikował jak mała dziewczynka. Mój człowiek w jego rezydencji przysłał mi filmik. Nawet twoim rodzicom się oberwało, bo myślał, że go uprowadzili. – Jego śmiech w tym momencie był przeraźliwie histeryczny. – Mało co, a twój biedny tatuś skończyłby z kulką w głowie. Naprawdę nic nie słyszałaś?

Zaczęłam się śmiać. Ta kretynka chciała zrezygnować z ojca własnego syna, żeby tylko mój bachor go miał. Jej dobroć prędzej, czy później ją zgubi.

– Jakoś nie miałam okazji, bo jedyne co wtedy dostałam od mojego przeklętego ojczulka to w twarz i upadek ze schodów, gdy wyrzucał mnie z domu. – Zacisnęłam dłonie w pięści na samo wspomnienie tego wieczoru, gdy wrócili z pobitym Emiliano od Ferreri. – Powiedz mi lepiej Vito co ja niby będę z tego miała, że ci pomogę?

Mafia King (Ferreri Empire cz. 1) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz