Rozdział 31

4.9K 172 23
                                    

~ Lorenzo ~

Na szczęście więcej ze mną nie dyskutowała na temat pójścia do piwnicy. Nie chcę jeszcze, żeby poznała tą część mnie. Boję się, że jednak się ponownie przestraszy i ucieknie ode mnie. Teraz gdy przyznałem jej się do swoich uczuć nie mogę jej stracić.

– A twoja mama czym się zajmuje Laylo? Wiemy, że twój tata to prezes Johnson Development, a mama gdzieś pracuje? – Moja matka zaczęła bawić się w sto pytań do Layli.

– Mama z wykształcenia jest księgową, ale tak prawdę mówiąc, odkąd pamiętam to zajmowała się mną, moją siostrą i domem. Teraz przez ostatnie pięć lat dużo mi pomagała przy Tony'm. Zresztą nie tylko mnie, bo Lizeth również ma w niej wsparcie przy swoich dzieciach.

– To miałybyśmy dużo do rozmowy, bo ja dokładnie to samo robię przez całe życie. – Zaśmiała się moja matka. – Marcello pracował, a ja zajmowałam się Lorenzo i Cateriną. Teraz znowu będę miała zajęcie i będę mogła się poświęcić opiece nad Tony'm. – Spojrzała się na niego z miłością.

            Jestem zajebiście szczęśliwy, że tak łatwo oboje przyjęli do świadomości, że mam syna. Bałem się, że ojciec będzie nalegał na testy DNA. Po ich reakcji przed domem mogę jednak odnieść wrażenie, że nie mają zamiaru tego żądać.

            Dobrze, bo ja nie mam zamiaru takowych przeprowadzać. Wierzę Layli na słowo, a poza tym Tony naprawdę wygląda jak ja, gdy byłem w jego wieku.

– Nie chcę państwa wykorzystywać. Enzo zatrudnił wnuczkę Silvii do opieki nad nim.

– W niczym nie będziesz nas moja droga wykorzystywać i tak siedzimy całe dnie w domu i się nudzimy. Prawda Marcello? – Zwróciła się do taty.

             Mam nadzieję, że nie powie niczego, co mogłoby urazić Laylę. Gdy rozmawiałem z nim przez telefon, że zrywam zaręczyny z Cristiną to nie był z tego zbytnio zadowolony.

– Oczywiście moja droga. – Odpowiedział mamie łapiąc ją za dłoń i przykładając ją do ust. – Opiekunkę może mieć, ale z nami też może się przecież bawić.

– W takim razie ja nie widzę problemu w tym. – Uśmiechnęła się do niego Layla.

            Dalszą część śniadania spędziliśmy na ich opowieściach o przygodach w Hiszpanii.

– Wiedziałeś Enzo, że Sanchez'om urodziła się córka? Byliśmy akurat w Marbelli, gdy doszła do nas ta wiadomość. – Wyrwała mnie z rozmyślań moja matka.

– Nie wiedziałem. Wiesz doskonale, że nasze biznesy nie idą w parze.

            Wprawdzie na niektórych uroczystościach muszę tolerować Alonso, ale nigdy nie pałałem do niego sympatią. Clarisa jest miła, ale on niestety nie. To jedna z tych rodzin, która małżeństwo traktuje jako politykę. Całe szczęście, że dzięki Layli ojciec wycofał się ze zrobienia tego samego mnie.

– Pewnie dostaniesz zaproszenie na chrzciny. W końcu jesteś głową rodziny Ferreri. – Stwierdził ojciec.

            Po co niby miałby wysyłać mi zaproszenie? Na chrzciny swoich dwóch synów tego nie zrobił to niby czemu teraz miałoby się to zmienić. Nawet jeżeli by to zrobił to nie zamierzam się zjawić na uroczystość w tym szemranym towarzystwie. Sami najgorsi chuje świata pewnie będą tam obecni.

– Mam nadzieję, że tego nie zrobi, bo będę musiał odmówić.

– To by było okazanie im braku szacunku Lorenzo. – Powiedział do mnie twardo ojciec. – Nie możesz tak postąpić.

Mafia King (Ferreri Empire cz. 1) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz