Rozdział 41

3.1K 144 10
                                    

~ Liam ~

– Czy ty do jasnej cholery oszalałaś?! – Krzyknąłem przez telefon na moją matkę.

            Siedziałem w swoim mieszkaniu, które wynajmowałem w Palermo i rozmawiałem właśnie przez telefon z moją matką. Choć za chwilę rozmową tego nie będzie można nazwać. Właśnie oznajmiła mi, jak gdyby nic, że wrócili do siebie z Mark'iem.

– Liam nie krzycz na mnie. Nie zapominaj się. – Powiedziała do mnie spokojnie.

– Jak mam nie krzyczeć? Czy ty się w ogóle słyszysz mamo? – Byłem cholernie zdenerwowany tym co właśnie mi wyznała. – On ma do cholery żonę. Poza tym mało się przez niego nacierpiałaś?! Znowu chcesz się pakować w to wszystko co przed laty?!

– Jego córki są już dorosłe Liam. To zupełnie inna sytuacja. – Mówiła do mnie przekonana o tym, że ma rację. – To nie jest taka sama sytuacja. Nie spodziewałam się, że te uczucia odżyją w nas.

– Oszczędź mi szczegółów. – Powiedziałem zrezygnowany. – Wyobrażasz sobie jak bardzo skomplikujesz moje życie, gdy Mark odejdzie od Susan i zwiąże się z moją matką?

– Jesteśmy wszyscy dorośli Liam. Każdy ma prawo do szczęścia. Przez dwadzieścia sześć lat nie szukałam z nim kontaktu, a mimo to moje uczucia do niego się nie zmieniły.

            Oczywiście kurwa, że każdy ma, ale dlaczego to szczęście musi być moim oraz Layli, Lizeth i Susan kosztem? Susan już i tak od jakiegoś czasu miałem wrażenie, że coś podejrzewa. Ostatnimi czasy coraz częściej wypytywała mnie o moją rodzinę. Teraz ma potwierdzenie, że jestem bękartem jej męża. No bo kim ja tak w zasadzie jestem? Noszę nazwisko mojej matki, w metryce przy nazwisku ojca wprawdzie jest on wpisany, ale nigdy nie było go w moim życiu. Gdybym nie ja sam to nawet nie wiedziałby o moim istnieniu.

            Cholernie żałuję, że moja ciekawość doprowadziła do tego, że zatrudniłem się w Johnson Development. Powinienem był zrezygnować z tego pomysłu, gdy pierwszy raz wydał mi się głupi. Ja jednak postanowiłem, że to zrobię i dowiem się w czym jego córki były lepsze ode mnie, że one mają ojca, a ja nigdy go nie miałem.

            To był błąd, bo od razu obie pokochałem braterską miłością. Lizeth to wulkan energii i wszędzie jej zawsze pełno. Layla mimo młodego wieku dużo przeszła. Patrzyłem się na nią i Tony'ego i widziałem w tym momencie siebie i moją mamę. Też byłem tak zagubiony jak mój siostrzeniec. Zadawałem mojej matce dokładnie te same pytania co on Layli, a ona z tym samym smutkiem odpowiadała mu na nie, co moja matka mi w jego wieku.

– Masz rację każdy, ale dlaczego do cholery nie znalazłaś sobie kogoś, kto nie pozbawił cię tego szczęścia przed laty? Znowu zamierzasz być jego sekretem?!

– Mark powiedział, że tym razem nic go nie powstrzyma przed odejściem od Susan. Wiem, że będzie ciężko, gdy Lizeth i Layla dowiedzą się o nas, ale liczę, że jako dorosłe i mądre kobiety zrozumieją, że każdy ma prawo do szczęścia.

– Tak, kosztem ich matki. Na pewno będą dzięki temu bardziej wyrozumiałe. – Powiedziałem z sarkazmem.

– Ja też mam Liam prawo do tego, żeby w końcu po tylu latach być szczęśliwą. Nie odbieram im ojca. Obie są dorosłe i mogą podejmować własne decyzje. Od nich zależy, czy będą chciały się do niego odzywać czy nie. Mark zdaje sobie z tego sprawę i skoro on jest gotów podjąć ryzyko to, dlaczego ja mam się wycofać?

            Widzę, że niczym jej nie przekonam do tego, żeby nie ufała Mark'owi. Jest zakochana i zaślepiona w tym wszystkim. Na razie odpuszczę jej, ale nie oznacza to, że nie nagadam dzisiaj jemu. Dzwonił do mnie wczoraj żebym przyjechał po niego na lotnisko, bo chce jechać od razu na budowę.

Mafia King (Ferreri Empire cz. 1) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz