Rozdział 15

474 11 2
                                    

Przerwa, chwila wytchnienia od tych emocji. Małgorzata była tak bardzo skupiona na sztuce, że nawet by nie zauważyła gdybym ją pocałował przy całej widowni. Między nami, to jak cholera chciałem to zrobić, jednak dobre maniery mnie od tego powstrzymywały. Jestem jaki jestem, ale kultura to podstawa. 

- Jak ci się podoba? – zapytałem, gdy wyszliśmy na hol.

- Jest fantastycznie. Dziękuję Alku – ścisnęła mocniej moją dłoń.

- To ja dziękuję, że jesteś – szybko skradłem jej buziaka i poszliśmy się przejść, by rozprostować nogi.

Chodziliśmy tak przez pół godziny rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było miło, było tak cholernie miło. Przerwa dobiegła końca, a my wróciliśmy na spektakl.

***

Było naprawdę świetnie, dawno tak dobrze się nie bawiłem. Poszliśmy jeszcze do restauracji na kawę i usiedliśmy w rogu pomieszczenia.

- Nie wiem jak mam wyrazić podziękowania – odrzekła i uśmiechnęła się do mnie.

- Po prostu bądź, co? – roześmiałem się, jednak po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy gdy zobaczyłem strach w oczach Domy. – Co się stało? – zapytałem patrząc w stronę gdzie ona wbiła wzrok.

- Mój były niedoszły – powiedziała poważnym głosem. – Możemy stąd iść? Czuje się niezręcznie – wciąż patrzyła w stronę drzwi.

- Pewnie, ale czy faktycznie chcesz przed nim ucie... – nie dokończyłem, ponieważ ten facet do nas podszedł.

- Gośka? – zapytał zaskoczony. – Co ty tu robisz? – uśmiechnął się i ją objął na przywitanie.

- Byłam na spektaklu – odpowiedziała zachowując twardy wyraz twarzy. Ona w ogóle była twarda i nie do zdarcia, zazdrościłem jej tego. – A ty? Co tu robisz? Z tego co pamiętam nie lubisz sztuki – pospiesznie spojrzała w moją stronę.

- Mają tu niezłą kawę, zawsze przychodzę tu w czwartki – wytłumaczył i przysiadł się do naszego stolika. Co za chuj, co on sobie myśli?! – Nadal uczysz? – zapytał po chwili niezręcznej ciszy.

- Tak, cały czas – odparła niemal natychmiast. – Cóż... Czas nas nagli, spieszymy się – uśmiechnęła się niezręcznie i wstała z krzesła po czym ja zrobiłem to samo.

- Już? Dopiero co zamówiliście kawy – roześmiał się. – Nawet nas nie przedstawisz? – zapytał wskazując wzrokiem na mnie.

- Aleksy – podałem mu rękę. – Miło poznać – dodałem.

- Krzysztof Maciejczyk – uścisnął moją dłoń. – Rodzina? – zapytał po chwili.

- Tak.

- Nie.

Ja odpowiedziałem przecząco Doma twierdząco. Cóż, bywa i tak.

- Kuzyn.

- Znajomy.

Tym razem powiedziałem, że jestem z rodziny.

- Znajomy rodziny – wytłumaczyła kobieta nadal stojąc jak na baczność.

- Chyba jakiś daleki, nigdy cię nie poznałem – wypowiedział się Krzysztof.

- Dosyć bliski – wtrąciłem.

- Nigdy nie miałem przyjemność poznać – wykrzywił usta w grymas uśmiechu.

Nie wiem dlaczego, ale ten chłop działał mi na nerwy, wkurzał mnie, był strasznie nachalny.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz