Rozdział 17

422 10 24
                                    

Koniec lekcji! W końcu, Boże i teraz najlepsze mnie dopiero czeka. Napisałem do Małgorzaty o której mam się stawić i gdzie, odpowiedź uzyskałem w zaskakująco szybkim tempie. Za pół godziny miałem być pod jej blokiem. Wróciłem więc do domu, odświeżyłem i pojechał do niej. Zadzwoniłem pod wskazany numer i czekałem. Po kilku sygnałach otworzyła, a ja z prędkością światła znalazłem się na jej piętrze. Otworzyła mi drzwi i ujrzałem zielonooką kobietę ubraną w elegancką bluzkę i czarne dżinsy.

- Dzień dobry – uśmiechnąłem się jak głupi do sera i wszedłem do środka.

- Dzień dobry – odpowiedziała i mnie pocałowała. Natychmiast oddałem pocałunek.

Po chwili zamknęła za mną drzwi na klucz i weszła do salonu, z którego przeszła do kuchni.

- Pięknie tu masz – stwierdziłem wchodząc za nią uprzednio zdejmując buty i kurtkę.

- Dziękuję. Napijesz się czegoś? – zapytała patrząc na mnie i opierając się o blat kuchenny.

- Może herbaty – odrzekłem, a ona zaczęła mi ją przyrządzać.

Usiadłem w jadalni na czarnym krześle i czekałem aż skończy robić mi napój. Po chwili przyszła do mnie i usiadła naprzeciwko biorąc ze sobą szklankę wody.

- Ale nie oblejesz mnie ją? – zapytałem z chwilowym zawahaniem.

- Oblać? Szkoda mi wody – uśmiechnęła się.

- Całe szczęście – odwzajemniłem czyn.

- Alku, pójdę się przebrać w coś luźniejszego i jestem z powrotem – powiedziała i wstała z siedzenia.

- Jasne, nawet zdziwiłem się widząc ciebie tak elegancko ubraną – stwierdziłem i napiłem się gorącej herbaty.

Rozglądałem się chwilę po jadalni aż wstałem i wszedłem do kuchni. Była przestronna, nowoczesna i sprawiała świetne wrażenie. W ogóle całe mieszkanie było piękne, a przede wszystkim, tak jak już mówiłem, było ono nowoczesne. Poczułem się pewniej, a z racji tego, że Małgorzata długo nie przychodziła stwierdziłem, że wyjdę na korytarz.

Otwarte drzwi. Wejść, nie wejść? I co? Być wścibskim i zaspokoić ciekawość, czy zachować jakieś maniery. Ah, chciałem tam wejść, nawet bardziej uchyliłem drzwi, jednak poczułem woń dobrze znanych mi perfum.

- Pokój Krzysztofa – powiedziała wychodząc z pomieszczenia, w którym się przebierała.

- Krzysztofa? – zapytałem trochę zbity z tropu.

- Tak, jego gabinet. Mieszkał ze mną przez rok. I pomimo tych dwóch lat rozstania nadal nie mam siły pozbyć się jego rzeczy – wyjaśniła podchodząc do mnie i zamknęła drzwi gabinetu.

- Gosiu – zacząłem i złapałem ją za rękę. – Jak masz zacząć nowy rozdział z tymi samymi tematami? – zapytałem i spojrzałem w jej oczy. – Możemy je uprzątnąć i zacząć pisać swoją historię – czekałem na jej odpowiedzieć niewiarygodnie długo, jednak gdy ją dostałem cały grunt osunął mi się spod nóg. Pocałowała mnie bardzo czule, a zarazem tak cholernie namiętnie. Ja pierdole, co ona ze mną do chuja robi? Ja wam powiem co. Robiła ze mną co chciała, czułem się jak jebana marionetka w rękach tej kobiety i w ogóle mi to nie przeszkadzało. Czułem i czuję nadal, że przy niej mógłbym być w stu procentach sobą i tylko sobą.

- Nie będziemy zajmować się przeszłością Alku – powiedziała i się ode mnie odsunęła, a ja objąłem ją w talii. – Miałam nauczyć cię gotować – szeroko się uśmiechnęła.

- Czekałem na to cały dzień – odwzajemniłem gest i ruszyliśmy objęci w stronę kuchni.

***

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz