Rozdział 39

194 5 8
                                    

Stałem w kuchni u Tytusa. Jego rodzice gdzieś wyjechali, więc chatę miał wolną. Zaraz mieli zbierać się imprezowicze, a ja stwierdziłem, że pomogę mu w ogarnięciu domu.

- Podaj mi te kubki – powiedział z salonu.

- Trzymaj – dałem je i wróciłem do kuchni.

Wyjąłem telefon i coś mnie tchnęło, by zadzwonić do Przemka.

- Alo, siema! – usłyszałem go w słuchawce. – Idziesz na tę imprezę u Tytka? – zapytał rozbawiony.

- Tytka? – powtórzyłem z rezerwą.

- No Tytus, Tytus Zalewski – wyjaśnił. – Ten co biznes na pracach robi – dodał jakbym nie wiedział o kogo chodzi.

- Wiem kto to jest Tytus, ale jestem zdziwiony jak go nazwa... – zawahałem się. – Zresztą kurna nieważne. Jestem u niego, o której będziecie?

- Za pięć – odrzekł. – Albo pięć po – dodał poważnie.

- Nie pierdol, a mów.

- Alek, ty pierdolony idioto, domyśl się – odparł prześmiewczym tonem.

- Wal się – syknąłem i chciałem się już rozłączyć, gdy z telefonu dobiegł głos tego debila.

- Księżniczko tylko się nie obrażaj. Twój Romeo niebawem przybędzie – zaczął rechotać.

- Jesteś zdrowo pierdolnięty, niech ta dziewczyna coś z tobą zrobi, co? Lecz się – dodałem na koniec.

- No dawaj, dodaj coś typu – zastanawiał się chwilę. – Lecz się na nogi bo na głowę już za późno – powiedział śmiertelnie poważnie. – Śmiało, to twój poziom – roześmiał się.

- Obiecuję, że jak cię zobaczę to wyp... – wszedł mi w słowo.

- I co, poszczujesz Tytkiem?

- Jakim Tytkiem? Skąd ty to wziąłeś? – zapytałem zniesmaczony.

- Słuchaj, jestem człowiekiem, człowiek ma w sobie synapsy, synapsy tworzą mózg, mózg generuje pomysły, pomysły idą do gardła, gardło wymawia te pomysły i stąd one się biorą – wytłumaczył.

- Przemek – westchnąłem. – Synapsy nie tworz... – znów mi przerwał.

- Pizde sklej i się w końcu rozłącz – bąknął.

- Sku... – i znowu to samo.

- Spierdalaj – i się rozłączył.

Typowe. Jak wcześniej nie słyszeliście naszych rozmów, to to właśnie była tylko namiastka ich wyglądu. Ale jakie, by nie były uwielbiam je. Serio, rozmowa z Przemem przez telefon powinna przyprawiać o palpitacje serca czy coś takiego, ale mi to sprawia przyjemność.

***

Impreza trwała dobre dwie godziny. Fajnie się bawiłem, trochę wypiłem, trochę UWAGA zatańczyłem, ale z Edi, przy niej przynajmniej nogi trzymają się tam gdzie powinny, zresztą tak samo łabska.

- Ejejej! – podeszła, a właściwie przybiegła do mnie Kaśka. – Alek, w końcu cię znalazłam – wydusiła.

- Cały czas tu jestem – blado się uśmiechnąłem. – Coś się stało?

- Zuzka tu jest – pisnęła.

- Jaka Zuz... – zawahałem się. – A, ta Zuzka – przypomniało mi się. – I co?

- Dobra wiadomość jest taka, że jest.

- A zła?

- Że z Agnieszką – dodała.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz