XXIX

393 24 5
                                    

Nie wiedział, ile czasu minęło, odkąd położył się w łóżku. Czuł się nieswojo w obcym domu, otoczony ze wszystkich stron nowością i świeżością pościeli. Pokój był przeznaczony dla gości, dlatego panował tu nieskazitelny porządek. Jimin nie mógł przez to zasnąć. Gdy zamykał oczy, zbyt mocno zaciskał powieki, próbując zmusić się do snu, co przynosiło odwrotny efekt. Długo bił się z myślami, aż w końcu nie wytrzymał i wyszedł z sypialni, otulony pachnącą kołdrą. Szybko znalazł się przed drzwiami starszego, zastanawiając się, czy powinien pukać. Ostatecznie zrezygnował, nie chcąc go obudzić i po prostu wszedł do środka. Znalazł po omacku łóżko i starał się jak najciszej zająć miejsce obok swojego chłopaka.

Yoongi dużo myślał. Zdecydowanie nie powinien się tyle nad tym zastanawiać. Wiedział, że niepewność Parka jest uzasadniona i powinien być po prostu cierpliwy, ale wciąż bolały go jego słowa i strach w oczach. Nie zareagował, gdy usłyszał dźwięk otwieranch drzwi, a zaraz po tym materac za jego plecami delikatnie się ugiął pod czyimś ciężarem.

- Nie możesz spać? - Zapytał cicho, co pewnie zaskoczyło młodszego.

- Obudziłem cię... Yoongi? Przepraszam.

Odwrócił się przodem do niego i wyłapał w ciemności lśniące spojrzenie.

- Nie spałem - odparł spokojnie. - Sądziłem, że się boisz.

- To było głupie - westchnął. - Nie wiem, jak mogłem ci coś takiego powiedzieć - zarumienił się i spuścił wzrok.

- Nieważne - Min uśmiechnął się pokrzepiająco. Nie miał mu tego za złe. Starał się zrozumieć.

- Mogę się przytulić? - Zapytał nieśmiało. Nie robili nic złego, a mimo to wstydził się tak prostych gestów. Może to dlatego, że leżeli razem w łóżku.

Brunet uniósł tylko swoją kołdrę, zachęcając tym młodszego do przysunięcia się bliżej. Ten odrzucił pierzynę, z którą tu przyszedł na bok i przylgnął do klatki piersiowej nieco wyższego chłopaka. Poczuł długie palce, bawiące się jego kosmykami i mruknął zadowolony. Wiele razy spał ze swoimi przyjaciółmi, ale nigdy w taki sposób. Nie zasypiał, wdychając zapach drugiej osoby, nie skupiał się na jej oddechu, nie oddawał się w niczyje ramiona i nie czuł się tak bezpiecznie, a jednocześnie trochę nieswojo. Ale było mu przyjemnie w objęciach Yoongiego.

Oplótł go rękoma wokół talii, pozwalając głaskać się po głowie. Nie sądził, że może to być tak przyjemne. Niemal od razu odleciał do krainy Morfeusza, otulony ciepłem drugiej osoby.

A Yoongi nie pomyślałby, że w końcu poczuje się komuś potrzebny. Tak bardzo satysfakcjonował go unormowany oddech blondyna. Tak bardzo cieszył się, że mimo wszystko młodszy czuł się przy nim bezpiecznie. Nie przestawał się uśmiechać nawet, gdy uścisk na jego plecach się poluźnił, a małe palce teraz bezwładnie leżały na jego koszulce. Nie chciał pozostać w tyle, więc zatopił nos w miękkich włosach i napawając się słodką wonią zmieszaną z dobrze znanym mu zapachem szamponu, którego używał prawie codziennie, również odpłynął do świata snów.

Gdy nastał nowy dzień, długo nie wychodzili z łóżka. Starszy obudził się około godziny dziewiątej, ale nie miał zamiaru budzić chłopaka, który nadal uroczo wtulał się w jego koszulkę ani tym bardziej zostawiać go samego. Przymknął powieki i z powrotem zasnął.

A Jimin nawet nie wiedział, ile zawdzięczał zostawieniu telefonu w drugim pokoju. Oszczędziło mu to niechcianej pobudki, a spało mu się dzisiaj wyjątkowo dobrze. W końcu jednak otworzył zaspany oczy i spojrzał na spokojną twarz bruneta. Znów zarumienił się przez ich bliskość, ale uśmiechnął się, zauważając pojedyncze niesforne kosmyki tworzące nieład na głowie jego chłopaka. Delikatnie sięgnął do nich dłonią, próbując je jakoś ułożyć. Nie wiedział nawet, od kiedy Min przyglądał mu się z rozbawieniem.

- Hej, śliczny - przywitał się w końcu, gdy ich spojrzenia się spotkały.

- Dzień dobry, Yoonnie - uśmiechnął się nieśmiało, zabierając ręce z jego włosów. - Chyba długo spaliśmy. Która godzina? - Zapytał, chcąc się rozejrzeć za jakimś zegarkiem, ale zamiast tego wbił wzrok w ciemne oczy starszego, który nagle zawisł nad nim z tajemniczym uśmieszkiem.

- Co za różnica? Jest sobota - zaśmiał się, widząc lekko wystraszoną minę.

- T-tak, ale... powinienem wrócić do Tae - odwrócił speszony wzrok i nagle sobie przypomniał. - Właśnie... Tae! Gdzie ja zostawiłem telefon? - Podniósł się szybko, zmuszajac zdezorientowanego chłopaka do wypuszczenia go z objęć.

- Pewnie w drugim pokoju - westchnął. - To takie ważne?

- Mieliśmy razem wrócić - wyjaśnił, chwytając za klamkę, ale jej nie nacisnął. - Twoi rodzice?

- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Pewnie siedzą w salonie, kręcą się po domu albo gdzieś pojechali.

- Wolałbym się na nich nie natknąć...

Na te słowa starszy wybuchnął śmiechem. Zakrył usta ręką i rozbawiony wpatrywał się w młodszego.

- Co w tym takiego zabawnego? - Nie rozumiał.

- Wczoraj miałem wrażenie, że nie przyszedłbyś, gdybym cię nie zapewnił, że moi rodzice są w domu, a teraz boisz się ich spotkać? - Zapytał, wciąż nie przestając się śmiać.

- Ale...

- No?

- No bo...

- Nie jesteś włamywaczem ani kochankiem, który miałby uciekać przed moją żoną - wstał z łóżka i podszedł do niego, w końcu się uspokajając.

- Co to za porównanie w ogóle? - Nadymał policzki, zakładając ręce na piersi.

- A nie wygląda to tak? - Objął go w pasie, przyciągając do siebie. - Ważniejsze jest to, że nie dostałem buziaka na dzień dobry.

- Yoongi... muszę zadzwonić do Tae - westchnął zawstydzony.

- Jeden buziak - nie odpuszczał. - Tylko jeden - przymknął powieki i czekał z nadzieją. Po kilku sekundach zamrugał parę razy, gdy poczuł ciepłe i nieco spękane usta na policzku.

- Nie mówiłeś, gdzie - wytłumaczył i korzystając z zamyślenia starszego, wyrwał się z jego objęć.

- Jesteś przeuroczy, gdy się wszystkiego wstydzisz - zaśmiał się, nie do końca usatysfakcjonowany, ale wyszedł z nim na korytarz.

Jimin znalazł swój telefon i korzystając z resztki baterii, dał znać przyjacielowi, że żyje. Taehyung nie zamierzał szybko zostawiać swojego chłopaka, więc blondyn mógł pójść do nich... lub zostać jeszcze tutaj.

- Yoongi, wstaliście w końcu? - Usłyszeli kobiecy głos z dołu, gdy mieli iść po świeże ubrania.

- Ta, zejdziemy za dziesięć minut - odkrzyknął jej i pociągnął młodszego z powrotem do siebie. Znalazł najmniejsze rozmiary, jakie miał w szafie i rzucił mu je. - Powinny być dobre.

- Wypiorę je, jak wrócę do domu i oddam w poniedziałek, no, może we wtorek.

- I tak w nich już nie chodzę, więc możesz je zatrzymać - puścił mu oczko, zanim ten wyszedł do łazienki. Sam przebrał się w pokoju, później dołączył do niego i razem ogarnęli swój nieład na głowie, jak i umyli zęby.

- Hyung... - blondyn zawahał się na szczycie schodów. - Ja...

- Chyba nie boisz się moich rodziców? - Zaśmiał się, gdy Park kiwnął lekko głową. - Daj spokój. Wbrew pozorom są normalni.

Why are you like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz