XLI

336 25 18
                                    

Nie wiedział, ile czasu przesiedział na tym starym mostku, z którego prawie nikt nie korzystał. Ignorował wszystkie wiadomości, które zapewne przychodziły od Taehyunga lub jego chłopaka. Trwał tak ze wzrokiem utkwionym w tafli płytkiego strumienia, gdzie zginęły jego gęste łzy, które zostawiły po sobie już tylko suche ślady i zaczerwienione oczy. Zapas ich wyczerpał chyba na kolejne miesiące, bo teraz czuł się dziwnie pusty.

- Hyung, dlaczego - wyszeptał do siebie, podkulając nogi i chowając za kolanami głowę. Myślał, że to nieporozumienie, że starszy nie odzywa się do niego, bo też się czegoś boi, jak on. Ale kogo próbował oszukać? To był Min Yoongi, czego on mógł się bać? Na pewno nie odrzucenia. Ile oni właściwie byli razem? Trzy tygodnie? Nigdy nawet nie wyznali sobie uczuć, więc Jimin nie powinien się dziwić, że już mu się znudził. Miał nadzieję, że Suga jest inny.

W końcu, gdy zaczęło robić się ciemno, a bluza nie wystarczała, by ogrzać jego drobne ciało, wrócił do domu przyjaciela i od razu został zaciągnięty do jego pokoju. Młodszy posadził go na łóżku i sam usiadł obok, wpatrując się w niego. Przerażenie na jego twarzy rosło z każdą sekundą, dostrzegając zaczerwienione i napuchnięte oczy oraz ślady po łzach na policzkach.

- Mój Boże, Chim - przytulił go mocno, przeczuwając najgorsze. Sądził, że ich rozmowa wszystko wyjaśni, chociaż myślał, że przez niego blondyn nie spotka się z Yoongim. - Co on ci powiedział? Przysięgam, że go zatłukę, a zwłoki pochowam pod jakimś starym blokiem. Jeszcze nie wiem, jak się przebiję przez beton, ale Kookie załatwi jakiś sprzęt.

Park nie zareagował na żart chłopaka. Nie odpowiedział, nie ruszył się nawet, wyglądał, jakby nic nie czuł, ale pustkę też da się czuć.

- Chim?

- Tae - powiedział w końcu tak beznamiętnym tonem, że Kim dostał gęsiej skórki.

- Słucham - zachęcił go mimo wszystko, nie odsuwając się ani o centymetr.

- On mnie już nie chce.

- Powiedział ci tak?

Blondyn pokiwał przecząco głową, gdy przyjaciel delikatnie się oddalił, by na niego spojrzeć.

- Pobiegłem w kierunku, który mi napisałeś... zobaczyłem go z Namjoonem.

- Tym od destrukcji? Cholera, typ rzeczywiście wszystko psuje. Ma idealny nick... I co? - Dopytał dalej.

- Yoongi... on się rumienił... nie widziałem go takiego nigdy - sądził, że nie pozostała w nim ani jedna kropla łzy, a mimo to kolejne cisnęły mu się do oczu, gdy głos zaczął mu się łamać. - A tamten się uśmiechał... Patrzył na niego tak, jak Yoongi na mnie, kiedy zostawaliśmy sami.

- To ja już niczego nie rozumiem. Dobrze zrozumiałeś Hoseoka? Na pewno chodziło mu o to, że Yoongi nienawidzi Namjoona?

- Sto procent - westchnął, wycierając łzy z kącików oczu. - Każdy znienawidziłby za coś takiego.

- Nie powiesz mi?

- Nie, Tae. To jego prywatna sprawa. Aż mi głupio, że o nią wypytywałem.

- To co zamierzasz?

- Nie wiem...

***
- Długo zamierzasz się jeszcze nad sobą użalać?

- Odczep się, co?

- Stary, no idź do niego - Hoseok nie wytrzymał, chwytając go za ramiona i lekko potrząsając. - Nic dobrego nie wyniknie z tego waszego milczenia. Nie masz teraz nic do stracenia, a rozmowa może wam pomóc.

- Przestał się do mnie odzywać. Myślisz, że coś się zmieniło? - Prychnął zdenerwowany i minął przyjaciela.

- Był w szoku po tym, jak się dowiedział. Też się odsunąłeś - westchnął. - Nawet nie próbowałeś z nim pogadać.

Why are you like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz