XL

335 28 23
                                    

Po Yoongim na pierwszy rzut oka nie było widać, że coś jest nie tak. Chociaż było mu okropnie przykro, to potrafił to ukryć. Jednak udawanie, że wcale się nie denerwuje już mu tak dobrze nie szło. Gdy na zajęciach z muzyki poraz czwarty pomylił nuty w tej samej piosence, miał ochotę zrzucić wszystkie kartki z pianina i po prostu wyjść. Zaciskał nerwowo palce po każdym błędnym wciśnięciu klawisza, ale grał dalej. Po skończonym utworze, zdenerwowany wstał ze stołka i wrócił do swojej ławki. Widział to rozczarowane spojrzenie nauczyciela, który póki co nie skomentował jego porażki, tylko poprosił kolejnego ucznia do zaprezentowania swojej pracy.

Min był wściekły. Nie na Hoseoka, nie na Jimina ani nawet na Namjoona. Był wściekły na siebie. Za to, że bał się powiedzieć Parkowi o swojej przeszłości. Za to, że teraz obawiał się rozmowy z nim. Po prostu za to, że był tak okropnym tchórzem. Min Yoongi był tchórzem. Największym, jaka widziała ta szkoła. A na dodatek zgubił swoje ulubione słuchawki, więc od kilku dni używał zwykłych, przewodowych.

Nie zarejestrował, kiedy rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Dopiero, gdy Jung szturchnął go w ramię, wstał i chciał wyjść za przyjacielem. Jednak zatrzymał go niski głos mężczyzny, który siedział nadal przy biurku pod tablicą.

- Yoongi, mógłbyś chwilę zostać? - Zapytał, co nawet nie zdziwiło chłopaka. Kiwnął na Hoseoka, że ma iść przodem i odwrócił się w stronę nauczyciela. - Coś się stało?

- Czemu pan pyta? - Próbował brzmieć miło, ale powoli przestawał panować nad gniewiem, jak wtedy, gdy mylił nuty.

- Rzadko słyszę, żebyś popełniał błędy. W dodatku tyle w jednej piosence - zauważył mężczyzna i podniósł na niego wzrok znad okularów. - Masz jakieś problemy w domu?

- Nie - chciał już wyjść, ale złość w nim się spotęgowała. - A nawet jeśli, bez urazy, panie Yi, ale to nie powinno pana obchodzić - wtedy dopiero wyszedł na korytarz, zaciskając pięści.

Co się z nim działo? Nigdy się tak nie odzywał, a na pewno nie do nauczycieli. Nie był bad boyem, za którego większość go uważała. Nie sprawiał problemów. Po prostu ubierał się często na czarno i zwyczajnie jego mimika tak go ukazywała. Nie kreował się celowo na takiego, po prostu dobrze się w tym czuł.

- Co chciał? - Jung czekał na niego pod klasą.

- A jak myślisz? - Odbił pytanie poirytowany.

- Nie wiem, rzadko każą ci zostawać po lekcji - chłopak wzruszył ramionami, gdy ruszyli w stronę schodów na parter. - Przeskrobałeś coś i o tym nie wiem?

- Pomyliłem się przy piosence...

- Tragedia - przewrócił oczami. - Nawet nie usłyszałem.

- Cztery razy...

I tu już wyższy chłopak spojrzał na Sugę nieco zdziwiony. Min faktycznie rzadko się mylił, grając z nut, a co dopiero tyle razy w jednej piosence. Chociaż on i tak tego nie zauważył... Za to na ostatniej lekcji szło mu wręcz idealnie. Yoongi nie był jakimś fanem sportu i wysiłku fizycznego, ale kochał koszykówkę. W dodatku dzisiaj miał tyle energii, że zdobywał sam prawie wszystkie punkty. Nic więc dziwnego, że po w-f'ie był wykończony i marzył tylko o powrocie do domu.

Pożegnał sie z Hoseokiem przy bramie szkoły, który szybko popędził na przystanek autobusowy, a on lekko tym rozbawiony udał się w drugą stronę. Zastanawiał się, gdzie mógł zgubić słuchawki i choć wątpił, by zostały w tym samym miejscu (były dosyć drogie, pewnie ktoś sobie je zabrał), obrał sobie trasę, jaką ostatnio przechodził. Jak można było zgubić takie słuchawki? Nie był pewien, ile dokładnie przeszedł, rozglądając się co chwilę i licząc na cud.

- Yoongi? - Spojrzał w górę, a jego mina stała się jeszcze bardziej posępna.

- Co.ty.tu.robisz... - wycedził, kompletnie tracąc humor.

- Szedłem do sklepu muzycznego, ale w sumie dobrze się składa - Kim uśmiechnął się delikatnie. - Zostawiłeś je, gdy ostatnio wyszliśmy razem - sięgnął do niedużej torby i wyjął z nich coś, dzięki czemu brunet poczuł ulgę.

- Dzięki - mruknął, gdy starszy oddał mu jego własność.

- Dobrze się sprawują? Też muszę sobie takie kupić.

- Póki co lepszych nie miałem - brunet nie wiedział, dlaczego z nim rozmawia. Powinien go zignorować i wrócić do domu. Dlaczego czuł, że jest mu coś winny, przecież sam mówił, że Namjoon nigdy nie odpokutuje za to, co próbował mu zrobić. Chociaż koniec końców do niczego nie doszło.

- To... nie będę ci już przeszkadzać - Kim udał nieco smutnego i chciał go wyminąć.

- Namjoon - młodszy zatrzymał go jednak, nim ten zdążył zrobić krok. - Naprawdę żałujesz? - Co on, do cholery, wyprawiał? Powiedział sobie, że nigdy mu nie wybaczy, a tymczasem ucinał sobie z nim pogawędkę. Chyba do reszty mu odbiło.

- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo - Yoongi westchnął na te słowa i zacisnął powieki, nim znów na niego spojrzał.

- Pokażę ci, gdzie je kupiłem - nie wierzył, że to robił. Student zrobił mu świństwo, ale... był wtedy pijany, w sumie nic się takiego nie stało, no i... byli kiedyś naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Chociaż próbował to wyrzucić z pamięci, to podświadomie chyba jednak trochę mu go brakowało.

- Poważnie? - Kim wyglądał, jakby dostał pod choinkę najnowszy telefon.

- Bo się rozmyślę...

Więcej nie musiał mówić. Namjoon od razu poszedł za nim, ciesząc się, jak małe dziecko. Min nie wiedział jeszcze, czy dobrze uczynił, ale na pewno nie zrobiłby tego, gdyby wiedział, że niedaleko stał jego chłopak, który niefortunnie słyszał tylko część rozmowy i widział, jak razem odchodzą.

***
Jimin chciał wybiec z klasy jak najszybciej, jednak nauczycielka od angielskiego postanowiła akurat dzisiaj omówić kilka rzeczy odnośnie zbliżającego się konkursu. Dlaczego on w ogóle się na to zgodził? Dobrze mu szło, ale żeby od razu konkurs? Poprosił Tae, by zatrzymał dla niego Yoongiego i poczekał. Bał się tej rozmowy, ale musiał. Po prostu musiał z nim wszystko wyjaśnić.

Gdy nauczycielka postanowiła go w końcu wypuścić, wybiegł ze szkoły i zrezygnowany zauważył, że nikt na niego nie czeka. Wyciągnął z kieszeni telefon, widząc dwie wiadomości.

TaeTae: boże, Chim, przepraszam... zgubiłem go gdzieś, jak szedł w stronę kawiarni...

TaeTae: przyjmę każdą karę Q.Q

Jimin przewrócił oczami. Mógł się tego spodziewać. Kim łatwo się rozpraszał, ale nie tracił nadziei. Ruszył biegiem w stronę kawiarni, w myślach błagając, by dał radę go w jakiś sposób dogonić. W razie czego po prostu pójdzie do jego domu. Przebiegł może trochę ponad dwieście metrów i już miał się zacząć zastanawiać, jak Tae mógł go zgubić w tak krótkim czasie, gdy spostrzegł, że Min nie jest sam. Schował się za rogiem najbliższego budynku, uświadamiając sobie, kim jest jego rozmówca. W oczach momentalnie stanęły mu łzy, dostrzegając promienny uśmiech Namjoona i delikatne rumieńce Yoongiego. Przecież on nigdy się nie rumienił, ale skąd miał wiedzieć, że wypieki na twarzy spowodoane były nie tak dawnym wysiłkiem na zajęciach wychowania fizycznego, a nie obecnością studenta.

Park czuł jak wszystko wali mu się na głowę, a nogi uginają pod tym ciężarem kłębiących się myśli. To nie tak miało być. Powinień zignorować nauczycielkę i dać sobie spokój z jakimś konkursem, który i tak nie podwyższy jego oceny na koniec roku. Miał wybiec z sali jak najszybciej, dogonić Yoongiego, by mogli sobie wszystko wyjaśnić i pogodzić się z nim. A tymczasem widział swojego chłopaka odchodzącego z innym. Wolał spędzić czas z Namjoonem, niż się do niego odezwać czy choćby podejść na którejś przerwie. Czym Jimin się jeszcze łudził? Widocznie nie był dla Mina wystarczająco odpowiedni.

Hej ho. Ogólnie to powoli zbliżamy się do końca, ale SPOKOJNIE. Planuję drugą część, chociaż ta przyjęła się tak średnio, jednak miło się piszę nawet dla tych kilku ludzi ^^ Ta co prawda nie powala fabułą i pomysłowością, ale problem w tym, że właśnie miałam za dużo pomysłów, więc wykorzystam je na pewno w drugiej części.
Miłego weekendu 🍡

Why are you like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz