16:26
$uga: hej, nie było cię dzisiaj w szkole?
16:52
$uga: stało się coś?
17:06
Mochi: oh, wybacz, hyung
Mochi: musiałem zostać w domu, babcia nie najlepiej się rano czuła
Mochi: nie chciałem jej zostawiać
$uga: rozumiem
$uga: lepiej już? może potrzebujesz pomocy?
Mochi: um, nie
Mochi: ale dziękuję :)
$uga: w razie czego nie bój się poprosić
$uga: chętnie pomogę, jeśli będzie trzeba
Mochi: to bardzo miłe, ale nie chcę zawracać ci głowy
$uga: nie pisałbym do ciebie, gdyby mi to przeszkadzało
Mochi: w porządku
Mochi: muszę wracać do babci
Mochi: pa
$uga: do zobaczenia, mały
Blondyn odłożył telefon nadal trochę zdziwiony. Nie wiedział, co myśleć o Yoongim. Wszyscy wokół mówili, jaki jest zimny i nieczuły, przystojny i arogancki. Nigdy jednak nie słyszał, by ktoś nazwał go miłym i opiekuńczym. Nawet jego najlepszy przyjaciel. Dlaczego więc Jimin miał wrażenie, że ci wszyscy ludzie kłamią? A może to Min udawał i tak naprawdę się z niego nabijał? Tylko po co miałby marnować czas na kogoś tak małostkowego? Dziwne jak szybko mu zaufał po tym, gdy w pierwszej chwili wziął go dokładnie za takiego, jak mówiły plotki, a teraz znów miał wątpliwości. Park był naiwny i łatwo wierzył ludziom. Wiele razy został już przez to skrzywdzony i od jakiegoś czasu starał się bardziej zwracać na to uwagę.
- Kochanie, nie możesz opuszczać przeze mnie szkoły - usłyszał, wchodząc do sypialni swojej babci. Kobieta leżała w łóżku przykryta kołdrą.
- Nie mogłem zostawić cię samej - odparł, stawiając na małej szafeczce kubek z herbatą.
- To tylko ciśnienie. Nie martw się więcej - uśmiechnęła się, powoli się podnosząc. Chłopak przytrzymał ją i pomógł oprzeć się plecami o poduszkę, którą podniósł wyżej. - Jutro idź do szkoły, dobrze?
- A co jeśli...
- Poradzę sobie - przerwała mu. - Nie jestem jeszcze taka stara, skarbie - zaśmiała się, biorąc łyk napoju.
CZYTASZ
Why are you like this? - yoonmin ✔️
FanfictionKiedy wydaje ci się, że zakochujesz się od pierwszego wejrzenia... - Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu? Dlaczego mnie oszukiwałeś? Zrobiłem z siebie idiotę... - Nie, to ja bałem się, co o mnie pomyślisz, gdy się dowiesz. - Reputacja była dla cieb...