Gdy drzwi za Jiminem się zamknęły, Yoongi ani myślał, by wrócić na zajęcia. Jak stał, tak padł na kolana, a łzy zaczęły płynąć po bladych policzkach i ściekać na drewniane panele. Nie pamiętał, by kiedykolwiek płakał i to z powodu drugiej osoby. Nawet, gdy Namjoon rok temu próbował go wykorzystać, był wściekły, ale nie płakał. Nie okazywał słabości, bo jej nie czuł. Dopiero teraz poczuł się naprawdę słaby. Rzeczywiście, nie zdążył mu powiedzieć, że jest dla niego ważny, jak bardzo go kocha, a w tej chwili miał ochotę wykrzyczeć to całemu światu. Ale było już za późno. Gdyby nie był takim tchórzem i znalazłby go choć te parę dni wcześniej. Nie. Wystarczyło nawet zbyć przed weekendem Namjoona. Nie rozmawiać z nim. Odejść w innym kierunku. A już na pewno mu nie wybaczać. Wtedy Park nie poczułby się zdradzony, może nawet trafiliby na siebie i wszystko sobie wyjaśnili. Wtedy byłoby dobrze. Byłoby... ale nie jest.
- Kocham cię, Jiminnie - przyznał to przed samym sobą tak cicho, że ledwie słyszał własny głos.
***
Hoseok zaczął się martwić, kiedy Min nie wrócił w ogóle na kolejne lekcje. Napisał do niego, czy poszedł już do domu, ale jedyne, co dostał w odpowiedzi, to udostępniona lokalizacja. Suga nadal był w szkole. Jung lubił zagadki, ale chociaż widział, że zbliża się do znacznika na mapie, to wciąż pozostawało pytanie: na którym piętrze? Najpierw sprawdził parter, bo i tak na nim już był, ale trafił na małą salę gimnastyczną. Rozejrzał się i nie widząc przyjaciela, ruszył na pierwsze piętro. Sala lekcyjna była zamknięta, więc nawet nie próbował się dobijać. Zaczął się obawiać, że zwiedzi tak wszystkie cztery piętra, by znaleźć go na samej górze. Jednak gdy zobaczył, że zbliża się do sporego kantorka działu artystycznego, czuł, że to tu. Otworzył ostrożnie drzwi i nawet nie musiał się rozglądać, bo przed sobą ujrzał bruneta opierającego głowę bokiem o jakąś półkę, z pustym wzrokiem wbitym przed siebie i opuszczonymi wzdłuż ciała rękoma. Obok leżał telefon, którego wyświetlacz powoli gasnął, więc Jung mógł bez problemu sobie wyobrazić, jak przyjaciel wysyła mu lokalizację. Gdyby nie unosząca się delikatnie klatka piersiowa, pomyślałby, że już dawno umarł.Ale Yoongi właśnie tak się czuł. Jakby każda komórka jego ciała zaczęła ginąć w momencie wyjścia młodszego chłopaka. Był załamany. Dopiero do niego docierało, jak bardzo nie chciał go stracić, ale nie sądził, by kolejna rozmowa coś zmieniła. Bo przecież wybaczył Namjoonowi, kiedy powinien pogodzić się z Jiminem. Poszedł ze studentem, mimo że Park na niego czekał.
Zasłużył sobie.
- Chryste, Yoongi - Jung klęknął przy nim i odsłonił grzywkę z jego ciemnych oczu. - Chodź, odprowadzę cię do domu - nawet nie pytał, co tu zaszło. Wiedział, że miał porozmawiać z blondynem, a jego stan jasno wskazywał, że ich spotkanie zakończyło się totalną porażką.
Wstał, chwytając jego dłoń i podciągnął go do góry. Chłopak całe szczęście nie stawiał oporu. Bez słowa wyszli ze szkoły, a po drodze telefon niższego zaczął krótko wibrować, jednak Min nie zwracał na to uwagi.
- Zobacz, może Jimin napisał - zachęcił go Hobi. Suga zerknął na wyświetlacz, ale od razu schował telefon z powrotem do kieszeni. - Nie?
- Namjoon.
- Co proszę? - Uniósł wysoko brwi zaskoczony. - Odblokowałeś go?! - W odpowiedzi dostał jedynie kiwnięcie głową. - Pokłóciłeś się z chłopakiem, a pogodziłeś z wrogiem?
- Był moim przyjacielem tak samo, jak ty - westchnął.
- Nie porównuj mnie do niego. Wiesz, że nigdy go nie lubiłem... - rzucił oschle, ale zaraz się poprawił, przypominając sobie beznadziejny humor Mina. - Co z Jiminem?
- Zerwał ze mną.
- Słucham?! - Dla Hoseoka to była rozmowa pełna niespodzianek. Mimo widoku załamanego Sugi, nie pomyślał, że jest aż tak źle. - Yoongi...
- Widział mnie w piątek z Namjoonem - wyjaśnił. - Myśli, że już go nie chcę. Nawet nie dał mi wytłumaczyć. Zasłużyłem.
- Co ty gadasz? Czym niby zasłużyłeś?
- Wiesz dobrze, ile dziewczyn przeze mnie płakało. Karma wraca. Teraz ja mam złamane serce - po policzkach znów spływały mu pojedyncze łzy.
- Głupoty gadasz - Jung zatrzymał się przed nim, by pstryknąć go palcem w czoło. - Dawanie kosza pustym laskom nie równa się straceniu bliskiej osoby. Musisz go odzyskać.
- Ale jak?
- Kurde, Yoongi, nie wiem... ty jesteś zakochany, ja nigdy nie byłem. Nie walczyłem o nikogo.
- Niedługo egzaminy - nagle jakby go olśniło.
- No wiem, musisz skupić się na nauce, ale później...
- Nie będzie później, Hobi - spojrzał na wyższego przerażony. - Jimin wyjeżdża z Seulu. Nie mam czasu. Nie, chwila... to i tak nie ma sensu.
- Wyjeżdża? Znaczy co, zmienia szkołę?
- Odejdzie i zapomni o mnie... może... może tak będzie lepiej - z powortem spuścił głowę i ruszył dalej, wyprzedzając przyjaciela.
- Nie wróci? - Hoseok udał się za nim. - Ej, nie, chwila! Jakie lepiej?! On myśli, że zdradziłeś go z Namjoonem, mimo że wie, co chciał ci zrobić. Musisz mu to jakoś wyjaśnić.
- Po co? Hobi, on i tak odejdzie. Może łatwiej mu będzie o mnie zapomnieć.
- Weź ty pomyśl o sobie, co? Będziesz umierał z tęsknoty i poczucia winy.
- Trudno.
***
- Serio zerwaliście? - Jungkook podał blondynowi na małe pocieszenie paczkę żelków, gdy ten skinął głową. - Kurcze, szkoda. Ładnie razem wyglądaliście.- Nie, nie - Kim pokręcił głową. - To Jimin z nim zerwał i dobrze zrobił. Facet umawiał się z innym za jego plecami. Nie martw się, Chim - objął go ramieniem i przygarnął do siebie. - Niedługo skończy szkołę i więcej go nie zobaczysz.
- Was też - Park pociągnął nosem, a pozostała dwójka spojrzała po sobie. Zapomnieli o fakcie, że chłopak się wyprowadzi długie kilometry od Seulu. - Nawet, jeśli wrócę na studia, to dopiero za dwa lata.
- Przyjedziemy do ciebie na wakacje - oznajmił najmłodszy.
- Właśnie - przytaknął szatyn. - Będziemy się odwiedzać. Nie pozbędziesz się nas tak łatwo.
- Kocham was, wiecie? - I jego też...
- Wiemy - odpowiedzieli chórem i przytulili go na pocieszenie, nim ten znów się rozpłakał.
Maratonu dzień drugi.
CZYTASZ
Why are you like this? - yoonmin ✔️
FanfictionKiedy wydaje ci się, że zakochujesz się od pierwszego wejrzenia... - Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu? Dlaczego mnie oszukiwałeś? Zrobiłem z siebie idiotę... - Nie, to ja bałem się, co o mnie pomyślisz, gdy się dowiesz. - Reputacja była dla cieb...