Weronika

9.7K 229 0
                                    

Właśnie siedziałam nad projektem kuchni. Chciałam zaskoczyć Marię i zrobić dla niej coś wyjątkowego. Widzę jak kocha swoją pracę, więc to musi być coś dużego.
- Gdzie ja położyłam te kartki? - zapytałam samą siebie, przewracając wszystko co było na biurku.
- O mam - znalazłam to czego szukałam. Wyciągając je spod sterty innych kartek, straciłam teczkę, którą musiał zostawić tu Luca. Upadła na ziemię, a z niej wypadły dokumenty. Zaczęłam wszystko zbierać i wtedy przyjrzałam się jednej z nich. Na samej górze był napis Faktura i numer, ale nie to mnie zaskoczyło. Kiedy spojrzałam na kolejne kartki, zamurowało mnie. To była informacja o transporcie broni i narkotyków. Nagle usłyszałam jakiś hałas w salonie więc szybko wrzuciłam wszystko do teczki i odłożyłam ją na miejsce. Co to wszystko ma znaczyć?
- Hej kochana, porywam cię - Vanda wpadła do gabinetu z wielkim uśmiechem.
- Hej akurat pracuje.
- Przyda ci się przerwa. No dalej, wczoraj przyjechałaś, a ja na dzisiaj załatwiłam nam wizytę u Mirandy. Masz okazję kupić coś zanim otworzy swój butik.
- No dobra, chodźmy.
Antonio zawiózł nas na miejsce. Kiedy wchodziliśmy zadzwonił jego telefon i został na zewnątrz.
- Cześć kochana - krzyknęła Vanda - przywiozłam ci pierwszą klientkę.
- Cześć jestem Miranda.
- Hej Weronika - uscisnełyśmy sobie dłonie. Była ładna, wysoka brunetka z piękną figurą.
- Chodźcie przygotowałam dla was same perełki.
Ruszyliśmy za nią, a Antonio wszedł i się rozsiadł na sofie.
Vanda weszła do przymierzalni, a ja poszłam do drugiej. Spojrzałam na piękne suknie i inne ubrania, a potem na metki i zamurowało mnie. Nie stać mnie na jedną sukienkę, a co dopiero na cały zestaw ubrań.
- Wszystko w porządku? - zajrzała Miranda.
- Tak, po prostu nie mam ochoty na zakupy, przyjechałam tu dla Vandy.
- Oj daj spokój, Luca płaci więc wybierz coś sobie.
- Czekaj, czekaj. Jak to Luca płaci?
- No normalnie. Zadzwonił jakieś 5 minut temu i powiedział, że zapłaci za wszystko co sobie wybierzecie, więc możecie zaszaleć - uśmiechnęła się i zniknęła.
Postanowiłam, że nawet jeżeli nic nie kupię, to przymierzyć zawsze mogę. Założyłam pierwsza suknie. Długa do ziemi przylegająca jak druga skóra w odcieniu czerwieni idealnie na mnie leżała. Miranda zawołała nas, żebyśmy się jej pokazały. Kiedy wyszłyśmy poczułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam się i miałam rację. Stał z telefonem przy uchu i z kimś rozmawiał. Drugą rękę trzymał w kieszeni. W garniturze, z idealnie ułożonymi włosami wyglądał jak bóg seksu.
- Weźmiemy tą - powiedział do Mirandy - i wszystkie inne też.
- Luca nie.
- Wiesz, co robić. A ty przebierz się, czas na niespodzianke.
Nie podobało mi się, że chce mi kupić te wszystkie ubrania. Luca otworzył mi drzwi co dziwne z przodu. Wsiadłam, a on zajął miejsce za kierownicą.
- Dzisiaj ty kierujesz?
- Tak, to niespodzianka tylko dla ciebie - posłał mi rozbrajający uśmiech. Zauważyłam, że nie często uśmiechał się tak szczerze.
Jechaliśmy około godziny i w końcu zjechaliśmy w boczną drogę i zaraz Luca się zatrzymał. Wysiedliśmy i weszliśmy do jakiegoś starego budynku.
- Chyba nie chcesz mnie zabić?
- Nie dlaczego tak myślisz?
- No wiesz, przywiozłeś mnie na odludzie, idziemy przez jakiś opuszczony budynek.
- Spokojnie nic ci tu nie grozi.
Po chwili zobaczyłam jakieś światło. Weszliśmy do jakiegoś biura.
- Witaj Luca - powiedział starszy mężczyzna - a to pewnie twoja znajoma - uśmiechnął się szeroko
- Jestem Weronika miło mi - podałam mu rękę.
- Viktor i wiem kim jesteś Luca mi wszystko wyjaśnił.
Spojrzałam na niego pytajaco, ale nic nie odpowiedział.
- Chodźmy, wszystko już gotowe.
Weszliśmy do wielkiej sali.
- Strzelnica?
- Umiesz strzelać? - zapytał rozbawiony.
- Nie, ale chcę spróbować - powiedziałam z wielkim uśmiechem.
Luca wszystko mi wyjaśnił i dał mi broń.
- Strzel tak, żeby trafić. Nie ważne gdzie.
Strzeliłam pięć razy, a Luca przysunął kartonowego manekina. Okazało się, że wszystkie strzały były trafione.
- No dobra jestem po wrażeniem. Napewno nigdy nie strzelałaś?
- Daje słowo, że nie.
- Dobra to jeszcze raz. Teraz strzel tak żeby nie zabić.
Strzeliłam pięć razy i znowu wszystkie trafiłam w nogi i ręce.
- No zaczynam się ciebie bać
- Może powinieneś - powiedziałam tak poważnie, że nie wiedział co powiedzieć - Żartuje - zaczęłam się śmiać, ale on się nie odezwał - wszystko w porządku?
- Tak, wracajmy. Inaczej Maria będzie suszyć mi głowę, że cały dzień chodzisz głodna.
Gdy wracaliśmy do domu Luca był dziwny.
- Zrobiłam dziś projekt kilku pokoi i kuchni. Chcesz to ci pokażę jak wrócimy.
- Mhm - tylko tyle się dowiedziałam.
Przez to wszystko zapomniałam o dzisiejszym odkryciu. Czyżby dzisiejszy wyjazd na strzelnice miał z tym coś wspólnego?
Gdy Luca zatrzymał samochód na podjeździe wypadłam z niego jak poparzona i ruszyłam do domu. Luca w tym czasie zniknął w gabinecie. Poszłam do Marii i w kuchni zjadłam szybką kolacje. Wzięłam laptopa i poszłam na górę zaszywając się w pokoju. Postanowiłam zadzwonić do Arcziego.
- Halo - odebrał po trzech sygnałach.
- Co wiesz o Russo?
- Nie rozumiem o co chodzi.
- Czy wiesz czym się zajmuje?
- No ma sieć hoteli, restauracji i klubów a co?
- I nic więcej?
- Nie, przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
- Okej, dzięki
- A jak tam projekt?
- Arczi, szczerze, jestem na ciebie wkurwiona za to, że nic mi nie powiedziałeś. A projekt zrobię jak najszybciej i wracam. Cześć
- Cześć. Uważaj tam na siebie - powiedział niby z uśmiechem, ale ja wyczułam w jego głosie troskę.
- Halo Monia?
- No hej Weru. Jak tam Pan boski?
- Nie pytaj. Postaram się wrócić wcześniej.
- Coś się stało?
- Nawet nie pytaj. Jeszcze nie mam pewności, ale muszę coś sprawdzić i wtedy pogadamy. A co u ciebie?
- Okej, spotkałam Damiana i nie uwierzysz. On nie ma palców
- Jak to?
- Ktoś ujebał mu palce. A co ciekawsze, spotkałam tą sukę, z którą mnie zdradził. Nie są razem, bo jak to powiedziała uwaga cytuję. Ujebali mu chuja za to że cię zdradził.
- O kurwa - zatkało mnie. Normalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Ktoś zapukał do drzwi - Monia muszę kończyć pa.
- Pa kochana zadzwoń niedługo.
- Okej - rozłączyłam się - Proszę - wszedł Luca.
- Kolacja już gotowa.
- Już jadłam - widziałam rozczarowanie w jego oczach.
- Okej - wyszedł.
Przez tydzień codziennie od rana do wieczora pracowałam nad projektem. Chciałam jak najszybciej go skończyć i mieć to z głowy. Najgorsze było to, że coraz bardziej brakowało mi Luki.

Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz