Weronika

6.9K 175 1
                                    

Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że uwierzyłam dla Luki, ale nie miałam siły się sprzeczać. Doszłam do wniosku, że po prostu zobaczę jak sytuacja się rozwinie. Teraz miałam inny problem, a mianowicie od trzech tygodni spóźnia mi się okres. Przez to wszystko co się wydarzyło nawet nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz zaczęłam się zastanawiać. Poszłam więc po śniadaniu do Marii żeby z nią porozmawiać.

- Mario mam prośbę.

- Tak słońce?

- Czy mogłabyś kupić jeszcze dwa testy ciążowe?

- Oczywiście, zaraz po nie pojadę.

Nie minęła godzina, a Maria podała mi torebkę z logo apteki. Nie czekając od razu ruszyłam do toalety. Czekając na wyniki testów stresowałam się jak nigdy wcześniej. Po upływie 5 minut mój świat wywrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Byłam w ciąży. Wszystko wrzuciłam do torebki i wyrzuciłam do kosza, jedyne co zostawiłam to testy, które włożyłam do kieszeni spodenek, wyszłam i usiadłam w salonie obok dziewczyn. Byłam nieobecna, ale cieszyłam się, że będę mamą, a ojcem mojego dziecka jest Luca. Po dwóch godzinach Luca, Alex i Antonio wyszli z gabinetu w świetnych nastrojach.

- A co wy panowie tacy zadowoleni? - zapytała Monia.

- Bo wszystko idzie zgodnie z planem - odpowiedział Alex.

- Ale jest jeszcze coś - Luca popatrzył na mnie z wielkim uśmiechem, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi.

- To znaczy? - spojrzałam na niego. Podszedł do mnie, położył mi rękę na brzuchu i pocałował.

- Chcesz mi coś powiedzieć? - spojrzał na mnie zadowolony.

- Na przykład co? - niemożliwe żeby wiedział. Przecież dopiero co sama się dowiedziałam, a w myślach czytać nie potrafi.

- Skarbie, znalazłem w koszu, w naszej łazience pozytywne testy ciążowe - powiedział z czułością - nawet nie wiesz jak się cieszę.

- Luca - powiedziała Vanda - Luca, to nie były testy Weroniki - spojrzał na nią jak na wariatkę.

- Jak to?

- To ja jestem w ciąży - powiedziała i uśmiechnęła się do męża - testy były w waszej łazience, bo Wera tam mnie zaciągnęła i kazała zrobić je, później wyrzuciła do kosza. To moje testy. Antonio, będziesz tatą.

Antonio oniemiał i za chwilę padł na kolana przy Vandzie i ją pocałował. Widziałam, że się cieszył jak cholera. Wszyscy podeszli pogratulować przyszłym rodzicom, a Luca wydawał się nieobecny i smutny. Postanowiłam powiedzieć prawdę.

- Ekhm, jeżeli chodzi o ten temat to jest jeszcze coś - postanowiłam mieć to z głowy. Prawdy i tak nie ukryje - Luca.

- Tak? - spojrzał na mnie, a ja wiedziałam, że się ucieszy.

- Ty też będziesz ojcem - wyciągnęłam z kieszeni dwa testy ciążowe, które niedawno zrobiłam, a on patrzył to na nie, to na mnie.

- Naprawdę? - nie mógł uwierzyć.

- Tak - kiwnęłam głową, a on wziął mnie w ramiona i pocałował.

- Przecież bierzesz tabletki - powiedział.

- Tak, ale dwa razy o nich zapomniałam.

- Tak się cieszę - wszyscy nam gratulowali, a Vanda stwierdziła, że to niesprawiedliwe, że ja nie rzygam jak kot.

- A ja się cieszę, że nie jestem w ciąży. Przynajmniej mogę pić wino - zaśmiała się Monika.

- Jeszcze mam czas nadrobić zaległości - Alex przerzucił ją przez ramię i powędrował na górę, przy akompaniamencie z krzyków Moniki, że ma dni niepłodne i tak nic z tego nie będzie.

Antonio i Vanda też postanowili jechać do domu. Natomiast Luca zaniósł mnie do sypialni i ostrożnie położył na łóżko.

- Obiecuję, że zajmę się wami najlepiej jak tylko będę umiał - pocałował mnie w usta, a później w brzuch. - Tak ogólnie to od kiedy jesteś w ciąży?

- Nie wiem, muszę zapisać się do lekarza. Dowiedziałam się dzisiaj kiedy siedzieliście z chłopakami w gabinecie.

- Kocham cię - dał mi całusa - i ciebie też kruszynko - powiedział bo brzucha i się przytulił do niego.

- My ciebie też kochamy - powiedziałam.

Leżeliśmy tak około godziny. Myślałam o tym jak zmieniło się moje życie. Miałam pracę i dlatego tu przyjechałam. O kurwa.

- Luca, muszę jechać do Polski - zerwał się jak poparzony.

- Po co?

- Luca, zostawiłam Arcziego bez słowa wyjaśnień, a jeżeli mam tu zostać to muszę dać mu wypowiedzenie.

- Mała wszystko już jest załatwione.

- Jak to? - usiadłam.

- No bo widzisz. Arczi zadzwonił do mnie z pytaniem co u ciebie i czy wracasz więc powiedziałem, że nie. Wysłałem mu twoje wypowiedzenie umowy.

- Co? Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam? - wkurwił mnie tym, że zrobił to za moim plecami.

- Po prostu wiedziałem, że zostaniesz.

- Co nie oznacza, że możesz robić takie rzeczy za moimi plecami.

Nie chciałam z nim gadać więc wyszłam trzaskając drzwiami. Postanowiłam dać mu nauczkę. Niech cierpi.

Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz