Pukałem, ale nie odpowiadała. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem jej zapłakaną twarz. Od razu do niej podbiegłem.
- Boże, mała, co się stało?
- Nic, ten list - nie mogła nic powiedzieć.
- Co w nim jest? - podała mi go i zrozumiałem. To był list od jej rodziców. Przeczytałem go i sam nie wiedzialem co powiedzieć.
- Oni mnie kochali i dlatego mnie oddali. Rozumiesz?
- Mała, to... Nie wiem co mam ci powiedzieć.
- Nic nie mów. Tylko mnie przytul.
Tak jak chciała, tak zrobiłem. Siedzieliśmy tak wtuleni dopóki się nie uspokoiła.
- Chodźmy na obiad. Inaczej Maria zaraz tu przyjedzie - powiedziałem, choć tak naprawdę wolałbym jej już nigdy nie puścić.
Kiedy wychodziliśmy zaskoczyła mnie.
- Luca, przejrzysz później ze mną te papiery?
- Oczywiście.
Na dół zeszliśmy przytuleni. Vanda od razu do nas podeszła.
- Wera co ci się stało? Czemu płaczesz?
- Później wszystko wam powiem.
Obiad zjedliśmy w wesołej atmosferze. Alex jak zawsze błaznował, Vanda zadawała milion pytań, nawet Monika i Weronika normalnie rozmawiały. Antonio jak to on mało mówił, dużo obserwował. Zupełnie jak ja. Nie mogłem przestać patrzeć na Weronikę kiedy się uśmiechała.
- Weronika mam dla ciebie propozycje - wiem, że może jej nie przyjmie, ale zawsze można spróbować.
- Tak?
- Dom wygląda świetnie i tak się tu czuję.
- Luca, do rzeczy - ponagliła mnie. Jest bezpośrednia tak jak ja i to w niej kocham. Tak kocham ją, choć nie wiem jak jej to powiedzieć.
- Chce otworzyć klub, ale trzeba się zająć wnętrzem. Co ty na to?
- No nie wiem.
- Jaki klub? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - wyjebał Alex za co spiorunowałem go wzrokiem.
- Wiesz, że miałam wrócić niedługo do Polski? - tak i dlatego chciałem ją zatrzymać tutaj.
- Wiem, ale rozmiawiałem już z Arczim i się zgodził. Czeka tylko na twoją zgodę.
- Muszę to przemyśleć.
Po skończonym obiedzie postanowiliśmy, że razem spędzimy popołudnie. Oczywiście długo to nie trwało.
- Wera, możemy porozmawiać? - Monika odeszła z małą na taras. Stałem niedaleko i słuchałem ich rozmowy.
- Weru przepraszam. Naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale nie mogłam. Luca dał mi słowo, że wszystko ci wyjaśni.
- Monia, przecież wiesz, że nie umiem się na ciebie gniewać - przytuliły się, a ja się cieszyłem, że to mamy za sobą.
- A co z Panem ładnym? - zapytała lekko machając głową w moim kierunku.
- A co ma być? Niby się dogadujemy, ale nie wiem czy on czegokolwiek chce - to prawda. Nigdy nie byłem dobry w okazywaniu uczuć. - Prawda jest taka, że chyba się w nim zakochałam, ale wiesz jak jest. - oszalałem ze szczęścia.
- Może to ty zrób pierwszy krok? - widziałem jak Weronika się zastanawia - A co z wyjazdem? - no właśnie, sam chciałbym wiedzieć.
- Nie wiem, planowałam wyjechać za kilka dni, ale sprawa z rodzicami wyszła na jaw. Chce to zakończyć i wtedy wyjadę. - mam nadzieję, , że nie będzie to szybko.
- No, ale mów. Co z tobą i Alexem?
- Ooo kocham go Weru.
- Cieszę się, że w końcu znalazłaś kogoś kto cię szanuje.
Pogadaly jeszcze chwilę i postanowiłem im przerwać.
Podszedłem do Weroniki i objąłem ją w pasie oraz pocałowałem w policzek.
- Mogę wam przeszkodzić?
Posłała mi swój piękny uśmiech, a Monika spojrzała na mnie i myślałem, że chce mnie zabić wzrokiem.
- Jeżeli kiedykolwiek ja skrzywdzisz to urwe ci jaja. Mówię serio - pogroziła mi palcem.
- Czy ty mi grozisz?
- Tak, i mówię to poważnie, lepiej uważaj.
- Alex twoja kobieta mi grozi - powiedziałem wchodząc do salonu i śmiejąc się.
- O kurwa, mamy przejebane. Wera powiedziała mi, że jak skrzywdzę jej przyjaciółkę to urwie mi jaja.
- To witam w klubie - przybiliśmy sobie piątkę i w tym momencie usłyszałem strzał, a zaraz potem całą serię.
- Na ziemię - krzyknął Antonio.
Podbiegłem z Alexem i pędem wciągnęliśmy dziewczyny do domu.
Po serii strzałów nastała cisza.
- Luca o co tu chodzi? - zapytała Weronika.
- Chyba musimy omówić kwestie twojego bezpieczeństwa.
Weronika o dziwo była spokojna.
- Luca?
- Tak?
- Ja się nie boje - spojrzała na mnie jakbym miał dwie głowy.
- Może po prostu masz to we krwi. Mała jest jeszcze coś czego nie wiesz.
- To znaczy? - wiedziałem, że się wkurwi.
- Od kiedy tu jesteś dostaje listy z groźbami. Ktoś wie, że żyjesz.
Zamarła. Nie odezwała się. Poszła na górę. Zacząłem iść za nią.
- Zaraz wrócę. Poczekaj tu.
Zniknęła na schodach i zaraz wróciła.
- Czytałeś list więc wiesz o tych papierach.
- Jaki list? Jakie papiery?
- Moi rodzice zostawili mi list i różne papiery. Wśród nich jest lista ich sprzymierzeńców i wrogów. Musimy to przejrzeć, żeby wiedzieć kto może nam grozić.
- Alex zabierz Monikę daj jej coś na uspokojenie. Jak zaśnie przyjdź. Antonio zawieź Vande do domu i też przyjdź do gabinetu. Albo nie. Lepiej zostań w domu gdyby ktoś zaatakował Vande.
- Jasne. Vanda zbieraj się.
Widziałem, że chce jeszcze dyskutować, ale Antonio już ją prowadził do wyjścia.Poszliśmy do gabinetu. Weronika usiadła na sofie w kącie przy oknie, a ja zająłem miejsce za biurkiem. Mała wymieniła tu wszystko. Teraz ściany były w kolorze ciemnego brązu, wielkie dębowe biurko stało na końcu pomieszczenia, do tego wybrała pasujący fotel, który nie tylko pasował do otoczenia, ale był też zajebiście wygodny. Po drugiej stronie gabinetu stała niska ława, dookoła której ustawione były czarne sofy i dwa fotele. Za sofami był barek, a obok biblioteczka. Nie mam pojęcia po co mi te wszystkie książki, ale widziałem kilka razy, że Weronika je czytała.
- Trochę tego jest, więc od razu się tym zajmijmy - podeszłem do barku i nalałem sobie ulubionej whisky, dla Weroniki podałem kieliszek czerwonego wina i zaczęliśmy przeglądać papiery.
Większość z nich to były papiery wartościowe na pokaźną sumę, więc Weronika była zabezpieczona do końca życia, jej wnuki i prawnuki też.
Wzięła kartkę z nazwiskami wrogów rodziny Santoro i zaczęła czytać. Jej wzrok padł na mnie i znowu na kartkę.
- Coś znalazłaś?
- Luca, kto to jest Victor Russo? - zdębiałem.
- Nasz wuj. Brat naszego ojca. Dlaczego pytasz?
- Bo jest na liście wrogów mojej rodziny.
CZYTASZ
Dotyk diabła (ZAKOŃCZONA)
RomanceWeronika piękna, zapracowana dziewczyna. Luca przystojny i bezlitosny capo sycylijskiej mafii. Czy będą potrafili się dogadać?